Data: 2001-04-10 15:25:07
Temat: Problem 1-wszy - pasztet cielęcy
Od: k...@p...onet.pl (KZU)
Pokaż wszystkie nagłówki
Pasztet cielecy ze względu na dość wysokie koszty,
robię dwa, trzy razy do roku, za to dość dużą
formę, tzn. długą. Można wtedy kawałek zamrozić na
inną okazję. Moje ś.p. Mamusia robiła z takich
samych składników co ja i wychodził jej puchaty,
rozpływający się w ustach, po zamrożeniu i
rozmrożeniu nie zmieniał konsystencji. Mój
problem, to nie wysychanie przy pieczeniu (nie
jest suchy), lecz zbita konsystencja. Co ciekawe
smak się zachował. Robię tradycyjnie : karkówka
lub łopatka, wątróbka, boczek i słoninka, trochę
bułki. Gotowanie, mielenie, mieszanie i do
obłożonej słoninką formy. Piecze się ślicznie, ok.
godziny, temp. 180. Gdzie jest błąd? Starsze
Panie, a bardzo dobre gospodynie, radziły nie
dodawać całych jajek tylko osobno bitą pianę, ale
jestem pewna, że Mama tak nie robiła. Szkoda, że
nie zdążyła przekazać pewnych tajemnic. Próbowałam
już przykrywać pergaminem i filią al. Jakby
problem był w samej masie mięsnej. Może wspólnie
coś poradzimy, pomóżcie wprawne gospodynie.
Grupę czytam już od długiego czasu, problemem
konsystencji pasztetu się nie spotkałam.
Z poważaniem
KZU
--
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
|