« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-03-03 13:42:01
Temat: Re: R e i n k a r n a c j aOn Wed, 03 Mar 2004 01:38:00 +0100, shadowofdarknes wrote:
>a człowiek 1 (wg. chrześcijan )to znaczy że
Z tym zdaniem się nie zgadzam.
Po pierwsze, aż jedno. Po drugie dwa ;) czyli jedno-nieskończone,
wieczne.
--
[Paweł Zioło http://www.fotozielsko.prv.pl][Powered by fortune-mod version 9708]
In fiction the recourse of the powerless is murder; in life the recourse
of the powerless is petty theft.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-03-03 16:45:05
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:c229l6$fcd$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Wymyslasz.
> Nie sadze aby bylo to AZ takie 'proste'.
Argumenty "za" tym zeby to bylo takie proste i "przeciw" maja identyczna
wage i sa rownie niepotwierdzalne. Mozemy miec swoje zdanie - stad slowa
"(ja) nie sadze" sa na miejscu. Nie na miejscu jest "wymyslasz"
>Uwazam ze mozliwa jest sytuacja gdy rodzicem dziecka w biezacym
>wcieleniu jest ta sama istota ktora byla jego rodzicem w jednym z
>poprzednich wcielen (choc niekoniecznie z tym samym wspolrodzicem).
tu sie zgadzam
Pozdrawiam
LoneWolf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 16:49:26
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Uzytkownik <e...@w...net> napisal w wiadomosci
news:8010-4044D504-633@storefull-3138.bay.webtv.net.
..
> Naprawde nic nie wiadomo?
> Nie licza sie fakty powtarzane od mitologii,poprzez rozne religie,
> filozofow,astronomow,Darwina,wreszcie doswiadczen wlasnych i otoczenia?
Oczywiscie, ze wiadomo. Jak mozecie tak wszyscy negowac. Przeciez kazdy
fizyk mowi ze wiadomo. Astronom- wiadomo. Darwin, no wiadomo. Ja mowie
wiadomo. Mitologia to juz wogole wiadomo. Tylko ze to "wiadomo" jest za
kazdym razem inne i dlatego mielismy juz nie wiem ile koncow swiata
zapowiadanych powszechnie. Tych niezapowiedzianych nie licze.
LoneWolf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 16:50:37
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Uzytkownik "Qwax" <...@...Q> napisal w wiadomosci
news:17751-1078247768@213.17.138.58...
> Bawi mnie zawsze to jednoznaczne okreslanie dokladnych
> wartosci w przypadku gdy tak na prawde to nic nie wiadomo
No nie? :) Np. po 67 zstapieniu na ziemie legionu niewidzialnych aniolow
nastapi koniec swiata. Tez niewidzialny :)
> Pozdrawiam
> Qwax
Pozdrawiam
LoneWolf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 18:37:22
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a> > Udowodniłeś ze to raczej Ty nie masz nic do powiedzenia ;)
>
> Zwisa mi to :-))
ale fakt pozostanie faktem ...
> > Chyba w tej grupie chodzi o to żeby wyrażać swoje poglądy.
> > Zgódź sie z nimi lub nie...
> > Ale jeśli się nie zgadzasz to podaj pogląd wg. Ciebie lepszy,
mądrzejszy.
>
> Argumenty:
> 1. To nie jest temat do dyskusji z Tobą.
> Nawet gdyby mógł być, to widzę, ze jesteś w powijakach,
> i może Ci on zrobić "kuku". :-) (już Ci zrobił?)
Dlaczego nie zemną ?? :/ buu nie czujesz się na siłach ;)))
> 2. Nie mam zamiaru zmyślać, czyli kłamać.
> Jak to lubią robić religiodawcy. A Ty chcesz bajkę.
Nie chce bajki tylko żebyś powiedział że nie wiezysz w reinkarnacje, a nie
mówił takie żezcy do osób, które mają cos do powiedzenia na ten temat
> 3. Temat wątku jest źle zapisany.
> I w swoim zapisie, niesie bzdurę, więc nie podlega dyskusji.
oj nie przesadzaj ;) takie tematy sie pojawiały i się będą pojawiac,
wielu żeczy trza sie domyślac...
> > Czy ktos z Was wierzy,albo chcialby wierzyc w proces reinkarnacji?
>
> Tak (Ale nie wiem jak inni :-)
...i o to chodziło !
> > Jak byscie sie czuli w sytuacji,gdyby
> osoba ukochana,odrodzila sie -przykladowo- w waszym dziecku?
>
> Dobrze.
>
> Więc co tu jest do "gadania"? :-)
no fakt to pytanie jets beznadziejne, zwracam chonor !
przypadek wyssany z palca, autor sie nie postarał. Powoli zaczynam sie
zastanawiać jak autorowi wpadła taka myśl do głowy ?? :/
bo przypadek jest poprostu głupi, nie dość że z kosmosu to chyba nie
wiedzieli byśmy że to dziecko posiada taką dusze, bo to nie jest
sprawdzialne ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 19:38:45
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Użytkownik "shadowofdarknes" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c258ai$kqu$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > > Udowodniłeś ze to raczej Ty nie masz nic do powiedzenia ;)
> >
> > Zwisa mi to :-))
>
> ale fakt pozostanie faktem ...
Też mi to zwisa :-))
> > > Chyba w tej grupie chodzi o to żeby wyrażać swoje poglądy.
Ja nie widzę tu zadnych poglądów, ja widzę Tinę i Cosmopolitan.
A! I Wróżkę.
> > > Zgódź sie z nimi lub nie...
> > > Ale jeśli się nie zgadzasz to podaj pogląd wg. Ciebie lepszy,
> mądrzejszy.
> >
> > Argumenty:
> > 1. To nie jest temat do dyskusji z Tobą.
> > Nawet gdyby mógł być, to widzę, ze jesteś w powijakach,
> > i może Ci on zrobić "kuku". :-) (już Ci zrobił?)
>
> Dlaczego nie zemną ?? :/ buu nie czujesz się na siłach ;)))
Chwytanie poniżej pasa dyskwalifikuje.
Choć nie zawsze :-))
Ale ja za stary jestem, zasflaczały :-)
> > 2. Nie mam zamiaru zmyślać, czyli kłamać.
> > Jak to lubią robić religiodawcy. A Ty chcesz bajkę.
>
> Nie chce bajki tylko żebyś powiedział że nie wiezysz w reinkarnacje, a nie
> mówił takie żezcy do osób, które mają cos do powiedzenia na ten temat
Podaj choćby jednego. To się ustosunkuję, do jego wypowiedzi.
Jeżeli to on się wypowie, a nie przedruk gazetowy.
> > 3. Temat wątku jest źle zapisany.
> > I w swoim zapisie, niesie bzdurę, więc nie podlega dyskusji.
>
> oj nie przesadzaj ;) takie tematy sie pojawiały i się będą pojawiac,
> wielu żeczy trza sie domyślac...
No o to właśnie chodzi, do myśląc. Myśleć. A nie wytwarzać.
Myślenie powoduje, że kora się rozbudowuje. A pieprzenie,
ją degraduje. To właśnie prostotkami wytwarza się kretynów.
(abstrahując, ze nie chciałem obrazić kretynizmu) (słówka)
> > > Czy ktos z Was wierzy,albo chcialby wierzyc w proces reinkarnacji?
> >
> > Tak (Ale nie wiem jak inni :-)
>
> ...i o to chodziło !
Czyli o co? Pytanie jest dwuputaniowe, źle skonstruowane.
Ja tylko domyśliłem się (z siódmego wcielenia) o co pytasz.
Chodzi Ci o to czy rozumie reinkarnację? Bo wiara to inny problem.
Jestem facetem. Więc muszę wytworzyć cały mechanizm zrozumienia,
a nie tylko, wierze - nie wierze.
> > > Jak byscie sie czuli w sytuacji,gdyby
> > osoba ukochana,odrodzila sie -przykladowo- w waszym dziecku?
> >
> > Dobrze.
> >
> > Więc co tu jest do "gadania"? :-)
>
> no fakt to pytanie jets beznadziejne, zwracam chonor !
> przypadek wyssany z palca, autor sie nie postarał. Powoli zaczynam sie
> zastanawiać jak autorowi wpadła taka myśl do głowy ?? :/
> bo przypadek jest poprostu głupi, nie dość że z kosmosu to chyba nie
> wiedzieli byśmy że to dziecko posiada taką dusze, bo to nie jest
> sprawdzialne ...
Ja mam honor przez samo h, to sprawa honoru! :-))
Dziecko to specyficzny "element" - Zapisywany często bzdurami.
Potencjalnie "czysta karta" powinna zostać czysta, ale żyjemy
w stadle i potrafimy pisać. Później już tylko lamenty.
ett
Nie musisz zmieniać wiary, by wiedzieć, i czuć, i być tym samym,
podłóg wszelkich wierzeń.
Na świecie są dobrzy i źle zdiagnozowani! :-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 20:22:22
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Uzytkownik <e...@w...net>schreiben:
"> Hello
> Hinduscy wyznawcy Hare Krishna
> twierdza,ze czlowiek odradza sie
> osiemdziesiat cztery razy.
> Jak odbieraja taka teze wspolczesni,
> z punktu widzenia filozoficzno-psychologicznego?
> Czy nie jest to namiastka twierdzenia o niesmiertelnosci duszy?
> Czy ktos z Was wierzy,albo chcialby wierzyc w proces reinkarnacji?
> Jak byscie sie czuli w sytuacji,gdyby
> osoba ukochana,odrodzila sie -przykladowo- w waszym dziecku?"
---
chcialabym, zeby tak bylo, ale jako osoba slabo wierzaca (a wlasciwie
chodzaca do kosciola z przymusu otoczenia) nie potrafie. dla mnie zycie jest
jedno. konczy sie po smierci, a wlasciwie w jej trakcie. potem nie ma juz
nic. nic juz sie nie zacznie, nie bedzie nas. takie bajki wymysleli ludzie,
zeby miec jakis cel, zeby przezyc zycie, nie przejmowac sie przeciwnosciami
losu (a wlasciwie cieszyc sie z meki, bo potepieni beda wywzszeni) i kiedy
beda juz starymi dziadkami moc powiedziec, ze zasluzyli na cos lepszego. ale
czy ktos wrocil do nas z zaswiatow ? czy powiedzial co tam jest ? nie. a ja
jestem osoba, ktora bez dowodow nie uwierzy. dlatego i reinkarnacja dla mnie
jest nieprawda. szanuje zdanie innych, ale... dla mnie to jest (na ludzki
rozum) po prostu niemozliwe.
pozdrawiam
LuNiA:o))
P.S. co do dyskusji Etata i Shadowofdarkness to chyba nie macie sie o co
klocic :)) peace of the world i wszystko wydaje sie ladniejsze :) pozdr.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 23:02:22
Temat: Re: R e i n k a r n a c j aLoneWolf:
> ... Nie na miejscu jest "wymyslasz"
Wymyslasz. :)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-03 23:57:43
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Uzytkownik <e...@w...net> napisal w wiadomosci
news:18339-40449C9C-99@storefull-3133.bay.webtv.net.
..
> Czy ktos z Was wierzy,albo chcialby wierzyc w proces reinkarnacji?
Nie móglbym przepuscic takiej gratki ...
Nie bede tu udowadnial czy jest, czy nie, ale przedstawie
kilka tematów do przemyslen, które moze pozwola spojrzec
na temat reinkarnacji w sposób niestandardowy.
Niewatpliwie wizja, ze w przyszlym wcieleniu mozemy sie
odrodzic jako myszka polna albo jakis piekny zielony robaczek
jest, jakby nie patrzec, humorystyczna. Dla mnie w kazdym badz
razie jest ! :) To pewnie dlatego, ze lubie zielone robaczki.
Sek w tym, ze ta humorystyczna wizja przestaje byc tak wesola,
kiedy uswiadomimy sobie, ze tak naprawde od "swiadomosci
zielonego robaczka" dzieli nas bardzo cienka granica. To sie
dzieje w naszej rzeczywistosci. Wystarczy pijany kierowca,
glupi wypadek, uszkodzenie mózgu i ... mamy nie zywego
rezolutnego robaczka, ale wrecz rosline. Nie trzeba pijanego
kierowcy: wystarczy "pechowo umiejscowiony" udar mózgu.
Warto tez zauwazyc, ze pomiedzy "zdrowa swiadomoscia
czlowieka" a "swiadomoscia rosliny" mamy cale spektrum
stanów posrednich, które mozna dobrze zaobserwowac
badajac "ofiary wypadków". Ktos móglby powiedziec,
ze "roslina nie ma swiadomosci"(duszy ?), ale czy móglby
wskazac, który z tych stanów posrednich ja ma, a który
juz nie ?
Inny przyklad: choroba psychiczna. Cos w rodzaju cyklofrenii,
powiedzmy. Osoba, która wyszla z tej choroby powiedziala,
ze to bylo jak "sen", ze slabo pamieta co robila i dlaczego.
Z jednym jednak sie zgodzi: "NIE CHCE TAM WRACAC.
Cierpialam. JA cierpialam". Warto to podkreslic: latwo sie
nam zdystansowac do rezolutnego zielonego robaczka,
ale kiedy mamy realne doswiadczenie wpadania w odchlan
innej rzeczywistosci powiedzenie sobie: "to nie bylem ja, to
byla inna osoba" nie jest specjalnym pocieszeniem. To moze
pomoze w radzeniu sobie z odpowiedzialnoscia za czyny,
które w chorobie popelnilismy (lub zaniechalismy: zaniedbane
male dzieci), ale nie powoduje to, ze to cierpienie, jakie
towarzyszy przebywaniu w stanie tak znieksztalconej,
zafalszowanej rzeczywistosci staje sie mniej realne
lub w ogóle znajduje "innego wlasciciela". Mozemy nie
pamietac, co nas spotkalo w przeszlosci, ale zazwyczaj
wiemy, czego nie zyczylibysmy sobie teraz. Czy to, ze
nie pamietamy, jak cierpielismy jako roczne niemowleta
jest podstawa do twierdzenia, ze niemowleta nie cierpia ?
Nie. Pamiec nie jest konieczna do tego, by doswiadczac
cierpienia, chaosu. Nie jest tez do tego potrzebny jakis
nadzwyczajny intelekt, w szczególnosci intelekt czlowieka.
To wydaje sie oczywiste.
A jednak ...
Mam wrazenie, ze wiekszosc ludzi, kiedy mówi o "duszy",
czyli "tym który sie wciela lub jest zbawiany" to ma na mysli,
raczej nieswiadomie, cos w rodzaju esencjonalnego substratu
ludzkiego intelektu, emocjonalnosci i pamieci. Czy to nie jest
w pewnym sensie smieszne ? Wszystkie te atrybuty sa przeciez
w sposób oczywisty silnie zwiazane z naszym cialem, które
wlasnie za jakis czas umrze i w proch sie obróci. Pozostaje
jednak pytanie: czy subiektywny "wlasciciel cierpienia" tez
zniknie ? Czy cierpienie jest jedynie funkcja zmyslów i
intelektu, czyli gra naszego ciala, czy moze czyms bardziej
niezaleznym ? A moze to wlasnie ten "wlasciciel" jest twórca,
ciala, a nie na odwrót ?
Pozostawie to do wlasnych rozwazan i przejde jeszcze na
koniec z przypadków chorobowych do "zwyklej
rzeczywistosci", czyli do tego, na czym spedzamy 1/3
naszego zycia: do snu. Nie trzeba byc chorym psychicznie,
by zauwazyc, ze we snie zdarza sie nam przebywac w
bardzo róznych stanach swiadomosci. W dalszym ciagu
jednak zachowujemy we snie tozsamosc, "wlasciciela"
doznan stawiajacego sie w opozycji do reszty
wyprojektowanego swiata. Czy to znów nie jest smieszne ?
Mózg(?) sam tworzy sobie dualna wizje rzeczywistosci,
w której jest i podmiot i przedmiot ! Jest i obserwator
i swiat obserwowany. I sa zmagania obserwatora z tym
swiatem, interakcje, uniesienia, upadki, znów cierpienie.
I kiedy budzimy sie, to nie mówimy: snilem o facecie,
który mordowal. Powiemy: brrrr, snilo mi sie, ze
mordowalem ... Cale szczescie, ze to byl tylko sen.
Warto sobie w tym momencie przypomniec koszmary
z dziecinstwa: wtedy nie bylismy w stanie sie w ten
sposób dystansowac do doswiadczenia snu i przezycie
wydawalo sie duzo bardziej realne. Mimo, ze ten
"ja ze snu" bywa zupelnie odmienny od rzeczywistego.
Inaczej mysli (jesli w ogóle), inaczej sie porusza (jesli
w ogóle ... ;), inne ma motywacje dzialan, inne emocje
(co to jest za skala, Boze uchron ... ). A jednak po
obudzeniu mówimy "my". Nie dlatego, ze tak wypada,
ale dlatego, ze realnie czujemy sie "wlascicielami",
choc czesto wolelimy szybko zapomniec o naszych
"sennych wyczynach".
Najciekawsza w tym wszystkim jest wlasnie owa
fenomenalna zdolnosc mózgu (znów duzy znak zapytania,
moze lepiej powiedziec umyslu ?) do PROJEKTOWANIA
PELNEJ RZECZYWISTOSCI z podmiotem i przedmiotem.
Innymi slowy: umysl nie potrzebuje (powiedzmy dla
bezpieczenstwa: w ograniczonym okresie czasu) zadnej
REALNEJ rzeczywistosci. Sam ja sobie stworzy. A razem
z nia tworzy sobie mase klopotów :).
Mozna oczywiscie powiedziec: to tylko echa "rzeczywistych
doswiadczen". Ja jednak uwazam, ze jest to zbyt szybkie
"uciecie tematu". Wyniki, jakie mozna uzyskac odpowiednio
pracujac nad wlasnym snem trudno ujac w sztywne, naukowe ramy.
No i na koniec: w tym kontekscie, w kontekscie tej fenomenalnej
projekcyjnej zdolnosci umyslu, nie powinno zbytnio dziwic
buddyjskie okreslenie "zycie jest snem", czyli projekcja.
Jest nawet gorzej: kiedy jest mowa o karmie, czyli prawie przyczyny
i skutku, to mozemy sie spotkac z pogladem, ze w czasie snu
wytwarzamy karme w sposób podobny, jak w "realu". Czyli,
jesli mordujemy, to nie oznacza to nic dobrego. Jakby nie bylo,
np. obserwacja zywiolowosci emocji i towarzyszacej tepoty
umyslowej w czasie snu moze nam bardzo wiele powiedziec
na temat tego, w jak ograniczony i glupi sposób potrafimy dzialac
bez sladu refleksji nad wlasnym zachowaniem. Dopiero budzik
nas wyrywa a my skrzetnie i szybko o wszystkim zapominamy ...
> Jak byscie sie czuli w sytuacji,gdyby
> osoba ukochana,odrodzila sie -przykladowo- w waszym dziecku?
W buddyzmie mówi sie, ze kazda istota na tym swiecie byla kiedys
nasza matka. Jak ja sie z tym czuje ? Nie jest to proste w opisie
(i nie tylko w opisie ...) ! A tym bardziej nie jest to proste dla
dzieci, które nienawidza swoich matek. Ale takie czasy i taka kultura.
I na koniec jeszcze jedno. Buddyzm jest zjawiskiem bardzo niejednolitym
i szerokim i mozemy sie w tym morzu róznych idei i koncepcji spotkac
takze z takimi, ze czas jest tez jedynie "projekcja umyslu". W tym sensie
pojecia takie "kolejnosc wcielen", "kierunek i cel", czy nawet
"przyczyna-skutek" nabieraja cech wzglednosci. Ale to tak na marginesie,
jesli ktos chce sobie polamac troche intelekt :)
Filip Sielimowicz
http://panda.bg.univ.gda.pl/~sielim/karma.htm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-03-04 08:55:29
Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:c25o40$b3c$1@news.onet.pl...
> Wymyslasz. :)
zawsze :)
> Czarek
LoneWolf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |