Strona główna Grupy pl.sci.psychologia R e i n k a r n a c j a

Grupy

Szukaj w grupach

 

R e i n k a r n a c j a

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-03-05 08:13:08

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

ergo:
> [...]
> Jak ktos zrozumie te moja logike to stawiam piwo ;)

No tak, problem tylko w tym ze w tym co napisales
nie ma zadnej logiki. :)
Jak dla mnie to komputery potrafia lepiej wnioskowac
od Ciebie. ;)

Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-03-05 08:13:08

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

ergo:
> [...]
> Jak ktos zrozumie te moja logike to stawiam piwo ;)

No tak, problem tylko w tym ze w tym co napisales
nie ma zadnej logiki. :)
Jak dla mnie to komputery potrafia lepiej wnioskowac
od Ciebie. ;)

Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-05 09:39:40

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Lunia" <l...@x...wp.pl> napisał w wiadomości
news:c28149$6lt$1@nemesis.news.tpi.pl...

> potrafia sie cieszyc, ale wedlug mnie z tego, z czego nie powinni. moze za
> duzo umartwiaja sie nad soba...wierzac w Boga nie wierza w siebie. modlac
> sie do Boga traca panowanie (A wlasciwie uczucie panowania) nad swoim
> losem... zludne uczucie, ze pan Bog nad toba czuwa, tymczasem po prostu ci
> sie udaje.

Z moich obserwacji - jest odwrotnie. Osoby nie-duchowe (zamiast
nie-wierzace)
traca np. podejscie do wlasnej smierci, do "zakretow losu"
a w zamian rzucaja sie w kariere, pieniadze.
Bardziej boja sie chorob, moj kolega ma dziwny zwyczaj ze nosi worek lekow.
Tzn. puki kariera sie wiedzie to taka osoba jest jak najbardziej
panujaca-nad-swoim-losem
i nawte butna, gdy cos jest nie tak to tragedia.

Po prostu samo posiadanie w swojej "obrzedowosci dnia codziennego" czegos
takiego
jak refleksji do zdarzen z przyszlosci, nawet tych nie przyjemnych powoduje
lepsze stanie na ziemi
w razie tragedii.

> a moze dlatego nie mozesz zrobic nic zlego, bo wyniosles to z domu ? bo
> rodzice nauczyli cie szacunku, dobrego zachowania, szczerosci itp ? czy
Bog
> nauczyl cie, jak masz sie zachowac ? wedlug mnie to nie jest natura
ludzka.
> zobacz ilu ludzi czyni zle i nie zdaje sobie z tego sprawy... wez pod
uwage
> inne przyklady, nie tylko siebie.

Fakt, teraz sa takie czasy ze celna jest Twoja obserwacja ze
"zobacz ilu ludzi czyni zle i nie zdaje sobie z tego sprawy" i tez mnie to
zastanawia.
Prawdopodobnie jestesmy na fali wznoszacej tego typu zachowan
gdzie jest robta-co-chceta a konsekwencji jeszcze nie widac.
Tylko wlasnie - ciekawostaka, to zaczna sie teraz zmieniac i moze beda
konsekwencje
(juz sa) ciekawe czasy, ciekawe co bedzie.

Zobacz na zle systemy spoleczne, komunizm, nazizm gdy byla "fala wznoszace",
bonzom nawetnie drgnela powieka.
Zobacz na histori ludzi: pania Jakubowska, ktore sie wije, jest skonczona,
"a mialo bc tak pieknie".

Mowisz o nagrodzie za dobre czyny "w niebie". Nie trzeba czekac na niebo :)
Jest takie chinskie przyslowie, ze gdy w mlodosci robiles dobrze, to na
starosc
bedzie to przezywal drugi raz i mial 2x dluzsze zycie :) (czy jakos tak).
To mi tez babcia mowial, ale nigdy nie rozumialem o co chodz, teraz czuje
to.
Zreszta tak samo myslalem jak ty, nawet konkretnie "olewalem zyc dobrze"
- nie bylo z tego zyskow, a same straty :)


> wedlug mnie to nie jest natura ludzka

Wydaje mi sie ze jednak taka jest. Gdyby nie byla to pojawiliby sie
spoleczenstwa bardziej agresywne,
ktore by z latwoscia zdominowaly "miekkie"-demokratyczne. A jest odwotnie.

> "> Upraszczajac, nie tyle nagrode za dobre, co kara za to co sie zlego
> zrobilo.
> > I taka kara zewnetrzna (np.wiezieni) i gdy sumienie gryzie."
>
> ale to sa tylko twoje odczucia i wiaze sie to z tym, co ktos cie
nauczyl...
> facet z kryminalu nie odczywa zalu zabijajac setna z kolei prostytutke.

Nie, to nie nauka. Gdyby to byla tylko nauka to bylyby inne kultury na
swiecie.
Inne mysli by powstaly, inne kodeksy dobro-zlo. A w niezaleznych kulturach
kodeks jest prawie taki sam.

Czy taniec to tez "nauka kultury"? Myslalm ze tak a okazuje sie ze dziecko
ktore
ledwo raczkuje - kiwa glowa w takt muzyki - i nikt mu tego nie pokazywal!
Taniec to jest w nas wpisany, niezaleznie od kultury. Tak samo mysle ze z
tym
sumieniem.

> to faktycznie bardzo meczace :) dlatego wole o tym nie myslec na dluzsza
> mete. mam ustalony poglad - nie ma nic po smierci - i juz :) (nawet jest
mi
> z tym dobrze...)

Nie ma sprawy.

> "> "cos wiecej" to nie koniecznie "tam".
> > A gdybym tam byl to bym juz tu nie wracal :)
> > Wszystko wskazuje na to ze jestemy na pewniej drodze, musimy podejmowac
> > pewne decyzje, starac sie, zeby bylo lepiej. Jesli tego nie robimy, moze
> byc
> > gorzej."
>
> bycie na tej drodze nie oznacza istnienia zycia po smierci... tego nigdy
nie
> bedziesz pewien.

Oczywiscie, ale "droga" jest - to nie kwestja wyuczenia.

Szczerze mowiac to specjalnie nie licze na zycie po smierci. Najwazniejsza
jest droga,
czyli decyzje ktore musze podjac teraz, jesli zrobie to dobrze, to w
przyszlosci widze
w rozowych kolorach.

> starac sie ale nie z ograniczeniami i strachem, ze nie pojdziemy do
nieba...
> z zycia trzeba korzystac.

Korzystalas? Ja chyba tak i nie chce sie chwalic ale znam tego plusy i
minusy.
Przyszlo mi na mysl: z czlowiekiem jest tez tak ze jak jest mlody, to czuje
ze mu narzucaja i ze "teraz zacznie korzystac z zycia" gdy "zerwie kajdany".
To wizja - proponuje przekonac sie w praktyce (zakladam ze sie nie
przekonalas ;),
zreszta czuc ze stoisz przed wyborem ).
To korzystanie z zycia jest dosc specyficzne - potem juz nie wszystko
wyglada tak różowo.
A wiesz kto tez tak mówi? Własciciel Playboya :) Teraz przykladny ojciec,
dawniej hulaka :))
Dawniej zwolennik zycia na max, teraz juz nie. Trzeba sie przekonac czemu
tak jest.

> wlasnie... obojetne. meczyc sie stojac w kosciele, wdychajac nieswiezy
> oddech babc, stresowac sie przy spowiedzi, tracic majatek na tace,
marnowac
> kawal zycia na modlitwe... a potem nic z tego nie miec ? ble:)

Nie ma sprawy - wybierz sobie alternatywne zycie, zacznij spelniac marzenia
(pisalas ze je masz, swietnie),
przekonaj sie jak jest. Wrecz uwazam ze powinnas tak zrobic i ze to jest
dobre (najlepsze).

> P.S. lubisz nawracac ludzkosc ?:))

Myslisz ze Cie chce nawrocic? :) Niedoczekanie! ;))
Pozdrawiam!
Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-05 09:39:40

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Lunia" <l...@x...wp.pl> napisał w wiadomości
news:c28149$6lt$1@nemesis.news.tpi.pl...

> potrafia sie cieszyc, ale wedlug mnie z tego, z czego nie powinni. moze za
> duzo umartwiaja sie nad soba...wierzac w Boga nie wierza w siebie. modlac
> sie do Boga traca panowanie (A wlasciwie uczucie panowania) nad swoim
> losem... zludne uczucie, ze pan Bog nad toba czuwa, tymczasem po prostu ci
> sie udaje.

Z moich obserwacji - jest odwrotnie. Osoby nie-duchowe (zamiast
nie-wierzace)
traca np. podejscie do wlasnej smierci, do "zakretow losu"
a w zamian rzucaja sie w kariere, pieniadze.
Bardziej boja sie chorob, moj kolega ma dziwny zwyczaj ze nosi worek lekow.
Tzn. puki kariera sie wiedzie to taka osoba jest jak najbardziej
panujaca-nad-swoim-losem
i nawte butna, gdy cos jest nie tak to tragedia.

Po prostu samo posiadanie w swojej "obrzedowosci dnia codziennego" czegos
takiego
jak refleksji do zdarzen z przyszlosci, nawet tych nie przyjemnych powoduje
lepsze stanie na ziemi
w razie tragedii.

> a moze dlatego nie mozesz zrobic nic zlego, bo wyniosles to z domu ? bo
> rodzice nauczyli cie szacunku, dobrego zachowania, szczerosci itp ? czy
Bog
> nauczyl cie, jak masz sie zachowac ? wedlug mnie to nie jest natura
ludzka.
> zobacz ilu ludzi czyni zle i nie zdaje sobie z tego sprawy... wez pod
uwage
> inne przyklady, nie tylko siebie.

Fakt, teraz sa takie czasy ze celna jest Twoja obserwacja ze
"zobacz ilu ludzi czyni zle i nie zdaje sobie z tego sprawy" i tez mnie to
zastanawia.
Prawdopodobnie jestesmy na fali wznoszacej tego typu zachowan
gdzie jest robta-co-chceta a konsekwencji jeszcze nie widac.
Tylko wlasnie - ciekawostaka, to zaczna sie teraz zmieniac i moze beda
konsekwencje
(juz sa) ciekawe czasy, ciekawe co bedzie.

Zobacz na zle systemy spoleczne, komunizm, nazizm gdy byla "fala wznoszace",
bonzom nawetnie drgnela powieka.
Zobacz na histori ludzi: pania Jakubowska, ktore sie wije, jest skonczona,
"a mialo bc tak pieknie".

Mowisz o nagrodzie za dobre czyny "w niebie". Nie trzeba czekac na niebo :)
Jest takie chinskie przyslowie, ze gdy w mlodosci robiles dobrze, to na
starosc
bedzie to przezywal drugi raz i mial 2x dluzsze zycie :) (czy jakos tak).
To mi tez babcia mowial, ale nigdy nie rozumialem o co chodz, teraz czuje
to.
Zreszta tak samo myslalem jak ty, nawet konkretnie "olewalem zyc dobrze"
- nie bylo z tego zyskow, a same straty :)


> wedlug mnie to nie jest natura ludzka

Wydaje mi sie ze jednak taka jest. Gdyby nie byla to pojawiliby sie
spoleczenstwa bardziej agresywne,
ktore by z latwoscia zdominowaly "miekkie"-demokratyczne. A jest odwotnie.

> "> Upraszczajac, nie tyle nagrode za dobre, co kara za to co sie zlego
> zrobilo.
> > I taka kara zewnetrzna (np.wiezieni) i gdy sumienie gryzie."
>
> ale to sa tylko twoje odczucia i wiaze sie to z tym, co ktos cie
nauczyl...
> facet z kryminalu nie odczywa zalu zabijajac setna z kolei prostytutke.

Nie, to nie nauka. Gdyby to byla tylko nauka to bylyby inne kultury na
swiecie.
Inne mysli by powstaly, inne kodeksy dobro-zlo. A w niezaleznych kulturach
kodeks jest prawie taki sam.

Czy taniec to tez "nauka kultury"? Myslalm ze tak a okazuje sie ze dziecko
ktore
ledwo raczkuje - kiwa glowa w takt muzyki - i nikt mu tego nie pokazywal!
Taniec to jest w nas wpisany, niezaleznie od kultury. Tak samo mysle ze z
tym
sumieniem.

> to faktycznie bardzo meczace :) dlatego wole o tym nie myslec na dluzsza
> mete. mam ustalony poglad - nie ma nic po smierci - i juz :) (nawet jest
mi
> z tym dobrze...)

Nie ma sprawy.

> "> "cos wiecej" to nie koniecznie "tam".
> > A gdybym tam byl to bym juz tu nie wracal :)
> > Wszystko wskazuje na to ze jestemy na pewniej drodze, musimy podejmowac
> > pewne decyzje, starac sie, zeby bylo lepiej. Jesli tego nie robimy, moze
> byc
> > gorzej."
>
> bycie na tej drodze nie oznacza istnienia zycia po smierci... tego nigdy
nie
> bedziesz pewien.

Oczywiscie, ale "droga" jest - to nie kwestja wyuczenia.

Szczerze mowiac to specjalnie nie licze na zycie po smierci. Najwazniejsza
jest droga,
czyli decyzje ktore musze podjac teraz, jesli zrobie to dobrze, to w
przyszlosci widze
w rozowych kolorach.

> starac sie ale nie z ograniczeniami i strachem, ze nie pojdziemy do
nieba...
> z zycia trzeba korzystac.

Korzystalas? Ja chyba tak i nie chce sie chwalic ale znam tego plusy i
minusy.
Przyszlo mi na mysl: z czlowiekiem jest tez tak ze jak jest mlody, to czuje
ze mu narzucaja i ze "teraz zacznie korzystac z zycia" gdy "zerwie kajdany".
To wizja - proponuje przekonac sie w praktyce (zakladam ze sie nie
przekonalas ;),
zreszta czuc ze stoisz przed wyborem ).
To korzystanie z zycia jest dosc specyficzne - potem juz nie wszystko
wyglada tak różowo.
A wiesz kto tez tak mówi? Własciciel Playboya :) Teraz przykladny ojciec,
dawniej hulaka :))
Dawniej zwolennik zycia na max, teraz juz nie. Trzeba sie przekonac czemu
tak jest.

> wlasnie... obojetne. meczyc sie stojac w kosciele, wdychajac nieswiezy
> oddech babc, stresowac sie przy spowiedzi, tracic majatek na tace,
marnowac
> kawal zycia na modlitwe... a potem nic z tego nie miec ? ble:)

Nie ma sprawy - wybierz sobie alternatywne zycie, zacznij spelniac marzenia
(pisalas ze je masz, swietnie),
przekonaj sie jak jest. Wrecz uwazam ze powinnas tak zrobic i ze to jest
dobre (najlepsze).

> P.S. lubisz nawracac ludzkosc ?:))

Myslisz ze Cie chce nawrocic? :) Niedoczekanie! ;))
Pozdrawiam!
Duch



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-05 11:41:38

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "ergo" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:de2475aa.0403041917.588af6e4@posting.google.com
...

> A to oznacza ze
> karma w rozumieniu (nagrody i kary) bylaby razaco niesprawiedliwa w
> stosunku do niej! Oczywiscie mozna jeszcze bronic przeciwnego
> stanowiska i stwierdzic ze osoba Y sama sobie zasluzyla na swoj los w
> poprzednim wcieleniu. Tylko ze w takim przypadku mozna znowu zapytac
> jakie warunki powodowaly ze w tamtym wcieleniu byla wlasnie taka?

Juz odpowiadam - jest na to prosta odpowiedz :) (po lini reinkarnacji i nie
tylko)
- osoba dokonala zlych wyborow.
Oczywiscie, dzialaja na nas bardzo silnie "czynniki zewnetrzne",
ale oprocz tego jest wolna wola, mozliwosc wyboru.

W tym momencie ktos moze powiedziec ze nie ma czegos jak wolna wola.

Na to tez jest prosta odpowiedz: piszczac tego posta,
nie mam wolnej woli, pisac go? To kto/co go pisze? :)

(temat ciekawy :) )

Zdrufka,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-05 14:38:35

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Lunia" <l...@x...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <a...@p...com> wrote:
(duuuuuuuze, ogrooomne CIAACH!)

"> Nie ma sprawy - wybierz sobie alternatywne zycie, zacznij spelniac
marzenia
> (pisalas ze je masz, swietnie),
> przekonaj sie jak jest. Wrecz uwazam ze powinnas tak zrobic i ze to jest
> dobre (najlepsze)."

i tak mam zamiar robic :) marzenia, szczescie i wlasne zdanie. mam nadzieje,
ze uda mi sie osiagnac to, czego chce. nie chce robic zle, myslec tylko o
kasie, wrecz przeciwnie - nie chce, zeby pieniadze stanowily u mnie glowne
miejsce. na pierwszym miejscu stawiam spelnienie sie i szczescie, na drugim
bliskich ( a wlasciwie na rowni z pierwszym), a na trzecim... hmm... jeszcze
nie wiem :)

"> Myslisz ze Cie chce nawrocic? :) Niedoczekanie! ;))"

tak to na poczatku wygladalo... ;)

droga jest najwazniejsza - droga, czyli terazniejszosc. po co myslec o
przyszlosci, jesli i tak nie wiemy, co sie zdarzy ? trzeba byc dobrej mysli
:) moze jestem mloda, moze jestem niezdecydowana, moze nie wiem o co chodzi
na tym dziwnym swiecie... ale jedno wiem - najwazniejsze jest szczescie, nie
osiagniete przez materie, ale przez uczucie...

pozdrawiam
ŁuNiA:o)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-06 02:17:06

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Filip Sielimowicz" <sielim@wyrzucic_wp.pl> wrote in message
news:c25rds$2j2$1@inews.gazeta.pl...
Ale to tak na marginesie,
> jesli ktos chce sobie polamac troche intelekt :)

Ja chcialam. Ale samym intelektem to sie nie da.
Bardzo ciekawe. Takie....samo zycie!:)

Chyba w poprzednim wcieleniu bylam jakims zielonym robaczkiem buszujacym w
przyklasztornym ogrodzie Dalajlamy;)

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-06 02:19:42

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Duch" <a...@p...com> wrote in message
news:c27dgr$adh$1@nemesis.news.tpi.pl...
> nawet "tam" chcielibysmy ladnie wygladac :)

Duchu, to jest komentarz n i e m a l klasy buddyjskich medrcow!

Cudne!:)
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-06 18:00:33

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Filip Sielimowicz" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:c27dgr$adh$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Filip Sielimowicz" <sielim@wyrzucic_wp.pl> napisał w wiadomości
> news:c25rds$2j2$1@inews.gazeta.pl...
>
> > powiedzmy. Osoba, która wyszla z tej choroby powiedziala,
> > ze to bylo jak "sen", ze slabo pamieta co robila i dlaczego.
> > Z jednym jednak sie zgodzi: "NIE CHCE TAM WRACAC.
>
> Ja tez wyobrazam sobie takie swiaty (analogia do swiata tejchorej osoby).
> Zwykle jak sie mowi o reinkarnacji czy generalnie wedrówce dusz,
> to ma się na myśli wyglad (robaczek zielony albo czerwony).
> To nie bardzo to, nawet "tam" chcielibysmy ladnie wygladac :)

Oj, to chyba zależy :))) Kobiety wygląd, a mężczyźni intelekt ? :)))
Ludzie projektują sobie pod postacią duszy to, do czego są
najbardziej przywiązani, czyli to z czym najtrudniej im się
rozstać. Czyli do ciała i różnych procesów, które w nim zachodzą:
do zmysłów, intelektu (BTW w buddyzmie intelekt uważa się za kolejny
zmysł) i emocji. Stąd np. w chrześcijaństwie w wizji raju rodziny
na powrót się spotykają, wszystko jest piękne, jest w bród jadła i napoi,
muzyka itp (przywiązanie emocjonalne i zmysłowe).
Czasami skutkuje to iście humorystycznymi sytuacjami.
Już kiedyś tu pisałem o przypadku osoby, która prosiła mistrza buddyjskiego
o odpowiednie praktyki, które pozwoliłyby jej zapamiętać numery związane
z dostępem do kont bankowych i dobrze się ustawić w przyszłym życiu :)
Dla tej osoby więc najważniejsze było to, by dusza miała pamięć do cyfr,
reszta była nieistotna :))).
Mało kto jednak myśli, że taki zmysłowo-intelektualny, ludzki sposób
odbiou rzeczywistości jest bardzo ograniczony. Że mogą istnieć istoty
o daleko wyższym poziomie świadomości. Tak jak dla rybki akwariowej,
człowiek nie jest żadnym ciekawym typem. Dla niej wyżyny świadomości
to szybciej zauważać robaczka i połknąć go przed innymi oraz czuć
większą przyjemność z pływania w dobrze dotlenionej wodzie.

Warto więc zauważyć, że myśląc o duszy, bardzo chcemy przemycić pod
jej postacią jak najwięcej z własnej osobowości, nie zastanawiając się
nad tym, że to właśnie ta sztywna, schematyczna, szablonowa, nawykowa
osobowość i przywiązania powodują dyskomfort. W tym sensie jest to
sytuacja bardzo podobna do tego, co przeżywa pacjent w trakcie
seansu psychoterapeutycznego: nie chce wziąć odpowiedzialności
za swoje cierpienie. Nie chce (lub wręcz nie może) się rozstać ze swoimi
trudnymi skłonnościami.
Można ująć to w ten sposób: złodziej będzie marzył o tym, by po śmierci
dalej być złodziejem, tylko, by inni dawali się bezkarnie okradać.
Oczywiście trywializuję tu troszkę, nie chciałbym, by zostało to odczytane
jako spłaszczenie sytuacji i motywów działania człowieka, który jest
w bardzo trudnej sytuacji społeczno-socjalnej. Ale tak to wygląda: w
pewnym sensie lubimy własne ograniczenia i kłopoty, choć chcielibyśmy
je nieco wybielić i pozbawić cierpienia. Poszukujemy wyjścia z tego
impasu "na zewnątrz". Chcielibyśmy, by zniknęło "zło", a zostało tylko
"dobro". Czyli by można bezkarnie innych okradać. I, zgodnie z wizją
buddyjską, dlatego właśnie się odradzamy. Ze względu na przywiązania.
Jedno się nie zmienia: nie przestajemy cierpieć z powodu ograniczeń i
nietrwałości. Po prostu, jak pięknych światów byśmy sobie nie wyobrazili
i nie wymarzyli, zawsze ostateczną przeszkodą w osiągnięciu szczęścia
jesteśmy my sami i nasza niezgoda na to, by rzeczy były nietrwałe. A są.
Zaś nasze nawyki, stosownie do siły przywiązania, wbudowują się w nasze
przyszłe ciało. Jeśli już na poziomie genetycznym to ciężka sprawa: rodzimy
się jako rybka akwariowa i nic tu nie pomoże odwyk u psychoterapeuty ... :)
Jeśli jako człowiek: chwała bogom !
Miliony innych istot nie dostały takiej szansy !

Tak to sobie wymyślili buddyści. Są dużo bardziej szczegółowi w tej kwestii:
co się dzieje po śmierci, w jakich stanach świadomości znajduje się
ostota przebywająca w bardo (stanie "pomiędzy") i jak następuje kolejne
wcielenie. Ale pomińmy "szczegóły techniczne" ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-06 18:39:47

Temat: Re: R e i n k a r n a c j a
Od: "Hubert " <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Filip Sielimowicz <s...@p...onet.pl> napisał(a):

>
> Użytkownik "Duch" <a...@p...com> napisał w wiadomości
> news:c27dgr$adh$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Użytkownik "Filip Sielimowicz" <sielim@wyrzucic_wp.pl> napisał w
wiadomości
> > news:c25rds$2j2$1@inews.gazeta.pl...
> >
> > > powiedzmy. Osoba, która wyszla z tej choroby powiedziala,
> > > ze to bylo jak "sen", ze slabo pamieta co robila i dlaczego.
> > > Z jednym jednak sie zgodzi: "NIE CHCE TAM WRACAC.
> >
> > Ja tez wyobrazam sobie takie swiaty (analogia do swiata tejchorej osoby).
> > Zwykle jak sie mowi o reinkarnacji czy generalnie wedrówce dusz,
> > to ma się na myśli wyglad (robaczek zielony albo czerwony).
> > To nie bardzo to, nawet "tam" chcielibysmy ladnie wygladac :)
>
> Oj, to chyba zależy :))) Kobiety wygląd, a mężczyźni intelekt ? :)))
> Ludzie projektują sobie pod postacią duszy to, do czego są
> najbardziej przywiązani, czyli to z czym najtrudniej im się
> rozstać. Czyli do ciała i różnych procesów, które w nim zachodzą:
> do zmysłów, intelektu (BTW w buddyzmie intelekt uważa się za kolejny
> zmysł) i emocji. Stąd np. w chrześcijaństwie w wizji raju rodziny
> na powrót się spotykają, wszystko jest piękne, jest w bród jadła i napoi,
> muzyka itp (przywiązanie emocjonalne i zmysłowe).
> Czasami skutkuje to iście humorystycznymi sytuacjami.
> Już kiedyś tu pisałem o przypadku osoby, która prosiła mistrza buddyjskiego
> o odpowiednie praktyki, które pozwoliłyby jej zapamiętać numery związane
> z dostępem do kont bankowych i dobrze się ustawić w przyszłym życiu :)
> Dla tej osoby więc najważniejsze było to, by dusza miała pamięć do cyfr,
> reszta była nieistotna :))).
> Mało kto jednak myśli, że taki zmysłowo-intelektualny, ludzki sposób
> odbiou rzeczywistości jest bardzo ograniczony. Że mogą istnieć istoty
> o daleko wyższym poziomie świadomości. Tak jak dla rybki akwariowej,
> człowiek nie jest żadnym ciekawym typem. Dla niej wyżyny świadomości
> to szybciej zauważać robaczka i połknąć go przed innymi oraz czuć
> większą przyjemność z pływania w dobrze dotlenionej wodzie.
>
> Warto więc zauważyć, że myśląc o duszy, bardzo chcemy przemycić pod
> jej postacią jak najwięcej z własnej osobowości, nie zastanawiając się
> nad tym, że to właśnie ta sztywna, schematyczna, szablonowa, nawykowa
> osobowość i przywiązania powodują dyskomfort. W tym sensie jest to
> sytuacja bardzo podobna do tego, co przeżywa pacjent w trakcie
> seansu psychoterapeutycznego: nie chce wziąć odpowiedzialności
> za swoje cierpienie. Nie chce (lub wręcz nie może) się rozstać ze swoimi
> trudnymi skłonnościami.
> Można ująć to w ten sposób: złodziej będzie marzył o tym, by po śmierci
> dalej być złodziejem, tylko, by inni dawali się bezkarnie okradać.
> Oczywiście trywializuję tu troszkę, nie chciałbym, by zostało to odczytane
> jako spłaszczenie sytuacji i motywów działania człowieka, który jest
> w bardzo trudnej sytuacji społeczno-socjalnej. Ale tak to wygląda: w
> pewnym sensie lubimy własne ograniczenia i kłopoty, choć chcielibyśmy
> je nieco wybielić i pozbawić cierpienia. Poszukujemy wyjścia z tego
> impasu "na zewnątrz". Chcielibyśmy, by zniknęło "zło", a zostało tylko
> "dobro". Czyli by można bezkarnie innych okradać. I, zgodnie z wizją
> buddyjską, dlatego właśnie się odradzamy. Ze względu na przywiązania.

Powstalo jednak wyobrazenie, ze po uwolnieniu od przywiazan proces odradzania
sie konczy. Czy jest tak w istocie? Czy zyjac ze swiadomoscia ze nic nie jest
w istocie trwale (trwalosc rzeczy jest wzgledna i podlega okreslonym
ograniczonym prawom) przestajemy sie odradzac jako istoty ludzkie?
JAk sobie przypominam wiersz "Nirwana" Kasprowicza ze szkoly sredniej to
mysle, ze to niektorych moze motywowac do szybszej autodetstrukcji zamiast do
rozwoju. W buddyjskich naukach dominuje przekonanie, ze samsara to cos
zlego, od czego nalezy sie wyzwolic. Owszem, dla mnie to bylo odkrywcze, bo
nikt przedtem mi nie powiedzial ze od cierpienia mozna sie uwolnic, ale
utozsamiono tutaj samsare z zyciem w ciele i w swiecie fizycznym w ogole. To
zrodzilo u niektorych ascetyzm, nienawisc do ciala i materii, ucieczke od
tego swiata. A przeciez Zycie jest tutaj, w tym ciele i w tym swiecie! Na co
wiec moze liczyc oswiecony w tym swiecie?


> Jedno się nie zmienia: nie przestajemy cierpieć z powodu ograniczeń i
> nietrwałości. Po prostu, jak pięknych światów byśmy sobie nie wyobrazili
> i nie wymarzyli, zawsze ostateczną przeszkodą w osiągnięciu szczęścia
> jesteśmy my sami i nasza niezgoda na to, by rzeczy były nietrwałe. A są.
> Zaś nasze nawyki, stosownie do siły przywiązania, wbudowują się w nasze
> przyszłe ciało.

Ale co zrobisz bez pragnien i bez przywiazan? Co sie z Toba stanie? Jak sobie
wyobrazasz swoja przyszlosc? Zeby ja sobie wykreowac musisz miec chyba jakies
pragnienia i cele, do ktorych musisz sie w jakis sposob przywiazac. No
dobrze, mozesz zdac sie na spontanicznosc, ale kto Ci da pewnosc ze nie
staniesz sie dryfujaca lodka bez sensu, celu i portu? Ze nie wyladujesz na
dworcu z zulami?
Pozdrawiam Hubert.

> Jeśli już na poziomie genetycznym to ciężka sprawa: rodzimy
> się jako rybka akwariowa i nic tu nie pomoże odwyk u psychoterapeuty ... :)
> Jeśli jako człowiek: chwała bogom !
> Miliony innych istot nie dostały takiej szansy !
>
> Tak to sobie wymyślili buddyści. Są dużo bardziej szczegółowi w tej kwestii:
> co się dzieje po śmierci, w jakich stanach świadomości znajduje się
> ostota przebywająca w bardo (stanie "pomiędzy") i jak następuje kolejne
> wcielenie. Ale pomińmy "szczegóły techniczne" ...




--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

sprzątanie z Freudem - przy piwku.
test wekslera
arystoteles
antysemityzm == antysemityzm_katolicki?
co robić żeby nie stracić??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą

zobacz wszyskie »