Data: 2012-02-29 20:28:31
Temat: Re: A jednak smalczyk!
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 29 Feb 2012 21:11:22 +0100, Paulinka napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Dnia Wed, 29 Feb 2012 01:21:03 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>>>> Tak, owszem, ale dotyczyła ona ich cierpienia i mojej własnej bezradności,
>>>> nie zaś zaskoczeniem, że tracę rodziców. Oczywiście nie umnejsza to
>>>> tęsknoty...
>>>> Jestem dorosła, nie czuję się sierotą.
>>> A ja sobie tego nie wyobrażam i nie chcę.
>>
>> Tia, a ja wyobrażałam i chciałam :->
>
> Przecież wiesz, o co mi chodzi.
No wiem.
>
>>> Ludzie się boją śmierci.
>>
>> Umierania się boją, ja też.
>> Ale trzeba starać się podchodzić do sprawy racjonalnie. Jeśli nie można
>> przed czyms uciec, trzeba starać się to oswoić. W moim przypadku szukam
>> okoliczności pozwalajacych mi martwić się mniej, ale nie takich, aby się
>> okłamywać.
>
> No, ale dbanie o zdrowie to jakiś cień szansy, ze to umieranie będzie
> łatwiejsze, tak mi się wydaje.
Myslisz, ze umierać będac zdrowym/zdrowszym jest łatwiej?
Hmmm... ja tam chyba wolałabym umierać jednak baaaardzo chora. To tak, jak
z podatkami - chciałabym placić te najwyższe :-)
> Nie żebym sama była jakoś szczególnie
> dbająca.
No, Ty akurat powinnaś dbać, oczywiście w granicach zdrowego...
>
>>> U mnie w rodzinie raczej
>>> długowieczni. Chory ojciec nadal zapindala na działce w krótkich
>>> spodenkach. A jak pomyślę, że mogłoby go nie być za chwilę ;(
>
>> KAŻDEGO może nie być za chwilę. Okoliczności i wiek naprawde nie są ważne.
>> Trzeba wykorzystać czas na życie i przebywanie z ukochanymi osobami póki są
>> i póki my jesteśmy, a nie na myślenie o śmierci.
>
> Rozmowa wyszła od dbania o zdrowie. Ojciec większość swoich chorób ma
> przez złą dietę. I niestety jest niereformowalny.
Może i przez złą dietę, a moze i nie.
Coś Ci powiem - życie to splot tylu okoliczności, ze nie sposób wyrokowac z
całkowitą pewnością.
Może gdyby jadł inaczej="zdrowo", z tych własnie albo zupełnie innych
przyczyn jego organizm wcale nie trzymałby się tak długo... Kto to wie, co
komu potrzebne.
Wiesz o tym, że jak się ma tasiemca, to się nie ma raka?
Serio.
Pod warunkiem oczywiście, ze tasiemiec jest jako pierwszy... Organizm
wytwarza jakieś sunstancje do obrony przed toksynami tasiemca, które to
sunstancje zabezpieczają przed rakiem. Albo i moze same te tasiemcowe
toksyny tak działają, dokładnie nie pamietam.
Więc wiesz, moze i jedzenie truje, a może trując zabezpiecza od innej
strony...
>
>>>> Nie można uciec przed tym, co komu przeznaczone... Jedyne, co mnie tak
>>>> naprawdę przeraża, to gdybym ja musiała żyć, a moje dzieci odejść. TO jest
>>>> trauma, której nie życzę sobie i nikomu.
>>> Ja też. Utrata dzieci to dla mnie chyba najbardziej przerażająca rzecz.
>>
>> Czyli nie ma się co bać własnej śmierci, skoro są od niej rzeczy dla nas
>> straszniejsze. Ale i ich nie ma się co bać - Ci, których zostawiamy, zawsze
>> sobie poradzą, nie zostawiamy ich przecież samych. A nawet gdyby, to w
>> momencie rozstania z nami to oni mają wszystkie dostępne szanse po swojej
>> stronie. Głowa do góry, Paulina.
>
> :)
>
> Jakie poważne rozmowy potrafią powstać przy wirtualnym kuchennym stole.
Bo kuchnia to najlepsze miejsce do rozmów. Zawsze to powtarzam.
--
XL przy piecu
|