Strona główna Grupy pl.soc.inwalidzi Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??

Grupy

Szukaj w grupach

 

Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 39


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2005-06-25 17:19:36

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora



W sobotę 25-czerwca-2005 o godzinie 17:36:12 Scalamanca napisał/a

>> Ja myślę, że szybciej. Widzę, jak bardzo Warszawa się zmienia i jak
>> szybko się to dzieje i jestem pełen optymizmu w tej materii.

>Ja niestety nie. Rzeczywiście się zmienia i pewnie jakiejś grupie
>ON to pomaga, ale innym już nie bardzo. Jako wózkowicz sobie nie
>pojeżdżę po Wawie. Wszystkie podjazdy, jakie znam, jakich
>używałam, mają uskok, co znaczy, że trzeba wózek i tak wprowadzać
>na chodnik tyłem, a więc manewrować trzeba wózkiem na ulicy.

Eeeee... chyba nie! Zależy, jaki wózek - ale ja, na moim, takim
zwyczajnym całkiem klasycznym (i okropnie ciężkim oczywiście) nie
wjeżdżam tyłem na podjazdy.

Może takim wózkiem, co ma takie malutkie kółeczka z przodu?

>Jeśli są światła, to pół biedy. Jeśli nie ma - to ryzyk fizyk,
>jest niebezpiecznie, czasami nawet bardzo. Bo kierowca z daleka
>ocenia, że się zdaży przejechać na drugą stronę, a tu, z powodu
>uskoku, przed maską ktoś mu zaczyna wózkiem manewrować - i
>wyhamować już może nie zdążyć, nawet jeśli zwolni. Nie wiem,
>gdzie mieli mózgi ci, co te podjazdy robili... Ale uskoki są na
>każdym podjeździe. Nie pociesza mnie, że mają zaledwie 2-3 cm.
>Przodem nie najadę i tak, a uniesienie przednich kółek przez tego,
>kto wózek prowadzi (bo ja sama nie mogę), nie jest możliwe.

Czemu przodem nie?

> I kiedy patrzę na
>kierunek tych zmian, nowych przecież, to jestem pesymistką, bo
>nie wierzę, żeby teraz nagle poprawili to, co schrzanili, bo kto
>by poprawiał nowe? :(
>Może za 20 lat, jak będą nowe wymieniać na nowsze. :)

A ja jestem optymistą - może dlatego, że jestem starym prykiem?

Jak tak sobie po Warszawie jeżdżę, to widzę i wyobrażam sobie jkak bym
jeździł, gdyby nadal było tak, jak za PRL. Skądinąd za PRL też krótko,
ale jakiś czas jeździłem na wózku i pamiętam, że podjazdów nie było
WCALE, a dziury były wszędzie.

Więc widzę, że zmienia się na lepsze. Naprawdę.

Tak na wszelki wypadek: "zmienia się na lepsze" w języku polskim NIE
oznacza "jest wspaniale".

--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Hasło tyranii: "Stul pysk!"
Hasło demokracji: "Gadaj zdrów!"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2005-06-25 17:59:04

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC25062005191936.nqcvrg@cbyobk.pbz

> Może takim wózkiem, co ma takie malutkie kółeczka z przodu?

Normalnym wózkiem, podobnym do tego:
http://sklep.trimed.pl/product_info.php?cPath=23&pro
ducts_id=135
Taki z kółeczkami z tyłu jest zbyt wywrotny. :/

> Czemu przodem nie?

Bo nie da się unieść kółek. A przynajmniej nikomu z pchających
mój wózek, to się nie udało. Nie da się unieść kółek jedną ręką,
a tylko jedna jest do dyzpozycji pchającego, jeśli wózek nie ma
zaglówka. :)

> Jak tak sobie po Warszawie jeżdżę, to widzę i wyobrażam sobie jkak bym
> jeździł, gdyby nadal było tak, jak za PRL.

No, ja bym jeździła tak samo jak teraz. Takie same chodniki,
które nie są płaskie, takie same krawężniki, taka sama
konieczność wjeżdżania na nie tyłem - nic się nie zmieniło.
Tyle że winda w metrze, ale wcześniej nie było metra. :)

> Skądinąd za PRL też krótko,
> ale jakiś czas jeździłem na wózku i pamiętam, że podjazdów nie było
> WCALE, a dziury były wszędzie.

Czyli tak jak teraz... dla mnie nic się nie zmieniło. Poza tym,
że wtedy, dzieckiem będąc, mogłam jeździć po alejkach na osiedlu
- ASFALTOWYCH, więc płaskich, a teraz się takich nie robi, teraz
się preferuje wertepy. :>

> Więc widzę, że zmienia się na lepsze. Naprawdę.

Zmienia się, ale ze złego na złe, a nie ze złego na lepsze. Co mi
po zmianach, jeśli nie powodują, że mogę się lepiej poruszać po
mieście?

Dla wózkowiczów, którzy są samodzielni i którym wertepy
niestraszne, to może dobre zmiany, ale nie uważam, że zmiany
faworyzujące jedną grupę ludzi kosztem innej są dobre. Polepszyć
jednym nie pogarszając innym - to byłoby OK, ale tak nie jest. Bo
o ile chodniki i podjazdy są zmienione (nie lepsze), o tyle zbyt
często obserwuję np. rezygnowanie ze schodów na rzecz podjazdu.
Albo obniżanie umywalek w hotelach. Obniżanie sedesów, albo
nakładanie stałych, niedających się usunąć nakładek. Obniżanie
podwieszki dla pryszniców tak, że nie można stanąć pod prysznicem,
bo wisi za nisko. Itd. itp. I to wszystko w ramach ułatwiania
życia ON...
Chyba raczej w ramach wyprawienia ich na tamten świat. ;-))

--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2005-06-25 22:34:05

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora



W sobotę 25-czerwca-2005 o godzinie 19:59:04 Scalamanca napisał/a

>
>Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC25062005191936.nqcvrg@cbyobk.pbz

>> Może takim wózkiem, co ma takie malutkie kółeczka z przodu?

>Normalnym wózkiem, podobnym do tego:
>http://sklep.trimed.pl/product_info.php?cPath=23&pr
oducts_id=135
>Taki z kółeczkami z tyłu jest zbyt wywrotny. :/

>> Czemu przodem nie?

>Bo nie da się unieść kółek. A przynajmniej nikomu z pchających
>mój wózek, to się nie udało. Nie da się unieść kółek jedną ręką,
>a tylko jedna jest do dyzpozycji pchającego, jeśli wózek nie ma
>zaglówka. :)

To ja nic nie rozumiem.

Ja tez mam taki wózek. Jak jade sam, to problemów nie mam, bo mam
bardzo silne rece i manewruję bez problemu podnosząc kólka do góry
kiedy chcę.

Ale jak mnie popycha moja Pani, to Oan też bez najmniejszego problemu
podnosi - nadeptuje tam z tyłu i siup - kólka podniesione!

Albo ja czegoś nie rozumiem!

>> Jak tak sobie po Warszawie jeżdżę, to widzę i wyobrażam sobie jkak bym
>> jeździł, gdyby nadal było tak, jak za PRL.

>No, ja bym jeździła tak samo jak teraz. Takie same chodniki,
>które nie są płaskie, takie same krawężniki, taka sama
>konieczność wjeżdżania na nie tyłem - nic się nie zmieniło.
>Tyle że winda w metrze, ale wcześniej nie było metra. :)

nieprawda!

Kawał Marszałkowskiej od Pl. Konstytucji do Świętokrzyskiej równe jak
stół!

Zjazd windą do przejścia podziemnego!

MNÓSTWO miejsc w Warszawie gdzie można wózkiem podjechać.

Ubikacje dla inwalidów.

Naprawdę nie przesadzajmy w tym biadoleniu.

JEST lepiej i będzie lepiej, bo innej drogi nie ma.

>Czyli tak jak teraz... dla mnie nic się nie zmieniło. Poza tym,
>że wtedy, dzieckiem będąc, mogłam jeździć po alejkach na osiedlu
>- ASFALTOWYCH, więc płaskich, a teraz się takich nie robi, teraz
>się preferuje wertepy. :>

Teraz robi się kostki. Są równe.

Jak to się dzieje, że dla mnie Puławska jest zrobiona na równiuteńko,
i Marszałkowska, i podjazdy pod arkady na Placu Konstytucji są? To
tylko ja to widzę?

>> Więc widzę, że zmienia się na lepsze. Naprawdę.

>Zmienia się, ale ze złego na złe, a nie ze złego na lepsze. Co mi
>po zmianach, jeśli nie powodują, że mogę się lepiej poruszać po
>mieście?

Są tu jakieś sprawy, których naprawdę nie łapię. Może to wyjaśnimy
sobie, jak się spotkamy, co?

--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Hasło tyranii: "Stul pysk!"
Hasło demokracji: "Gadaj zdrów!"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2005-06-26 08:12:45

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC26062005003405.nqcvrg@cbyobk.pbz

> Ja tez mam taki wózek. Jak jade sam, to problemów nie mam, bo mam
> bardzo silne rece i manewruję bez problemu podnosząc kólka do góry
> kiedy chcę.

Szczęściarz. ;-)

> Ale jak mnie popycha moja Pani, to Oan też bez najmniejszego problemu
> podnosi - nadeptuje tam z tyłu i siup - kólka podniesione!

Jedną ręką?
Poza tym nie da się nadepnąć, przecież się wózek złoży. Już nie
wspomnę o tym, jak się kończy nadeptywanie i najeżdżanie na
krawężnik wózkiem bez zagłówka, skoro nawet z zagłówkiem to za
duże ryzyko. A ja chcę to przeżyć. :)
Jak będę chciała popełnić wyrafinowane samobójstwo, to pojeżdżę
po Warszawie. :P

A poważnie - najlepiej się jeździ po Wilanowie. Takie powinny być
chodniki wszędzie, a przecież te w Wilanowie nie są nowe. I
jeszcze niektóre alejki w parku konstancińskim, ale tylko tam, bo
generalnie miasto jest nieprzejezdne.

> Kawał Marszałkowskiej od Pl. Konstytucji do Świętokrzyskiej równe jak
> stół!

Nieprawda. 2 tygodnie tymu pokonywałam tę trasę. Chodnik płytowy.

> Zjazd windą do przejścia podziemnego!

Nie działała winda (kilka razy pod rząd).

> MNÓSTWO miejsc w Warszawie gdzie można wózkiem podjechać.

Daj spokój. Jak jesteś sprawnym ON, masz do tego pomoc i można
Cię trzęść, tarmosić, przechylać itd. itp, to dostaniesz się
wszędzie, nawet w miejsca nieprzystosowane. A jak tego
wszystkiego nie możesz, to nie pomogą Ci te pseudodostosowania,
które zrobiono.

> Ubikacje dla inwalidów.

Do których nie dostaniesz klucza, jeśli nie widać Twojej
niesprawności, kiedy się na Ciebie patrzy... (testowałam).

> Naprawdę nie przesadzajmy w tym biadoleniu.

A czy ja biadolę? Nie zamierzam. Przedstawiam stan rzeczy. A
skoro taki jest, to z takim staram sobie radzić. Jak inaczej
mogłabym Ci opowiedzieć o tym stanie rzeczy, gdybym siedziała na
4 literach, biadoliła i nie wychodziła z domu, hm? No więc nie
zamierzam, na pohylel urzędnikom, którzy czyhają na moje życie.
:P
Niestety, większość obiektów, w których bywam, jest
niedostosowana. I nie ma się co czarować. Mam łatwiej, kiedy
jestem na wózku, bo pozwala mi się korzystać z wucetów
pracowniczych np., a w knajpkach, w których żarełko trzeba sobie
przynosić samemu, dostaję je na stolik. I w ogóle wszyscy są mili,
wszystkich można o pomoc poprosić itd. Ale jeśli nie widać Twojej
niesprawności, to masz przerąbane. To jest zabawne, bo kiedy
jestem na wózku, to świat jest przyjaźniejszy - i to naprawdę!
Więcej mi wolno, to na pewno. Więcej mi ujdzie na sucho. Wszyscy
się uśmiechają, nie mam wrażenia, że jestem niepożądaną marudą
itd.
Kiedy nie jestem na wózku - nic z tego. Ja nie wiem, uważana
chyba wtedy jestem za jakąś oszustkę? Bo nawet jeśli proszę o
pomoc, to albo patrzą na mnie jak na idiotkę, albo słyszę, że
"przecież może pani sama".
Społeczeństwo potrzebuje fetyszu w rodzaju atrybutu niesprawności.
Jak widzi wózek, kólę, odmienny sposób poruszania się - to ok.
Jak tego nie widać, to jesteś poza nawiasem. I jak tu ma się
odnaleźć ON, która chce nomrlanie żyć? Toż to paranoja, żebym
musiała brać wózek nawet tam, gdzie nie muszę! A przecież nie
będę żądać pomocy, jeśli proszenie nie pomaga. Nikt nie ma
obowiązku pomagania mi, jestem dorosła, nieubezwłasnowolniona i
sama się powinnam o siebie zatroszczyć.

Tylko chciałabym poznać doświadczenia innych grupowiczów. Też tak
macie, że jeśli nie widać Waszej niesprawności, to wszystkie
przywileje ON są Wam odbierane? Mam na myśli te niepisane, nie
prawne. :)

> Teraz robi się kostki. Są równe.

Nie są. :(
Są rózno ułożone, ale nie są równe, wprowadzają wózek w drganie.
Zbyt duże.

> Jak to się dzieje, że dla mnie Puławska jest zrobiona na równiuteńko,
> i Marszałkowska, i podjazdy pod arkady na Placu Konstytucji są? To
> tylko ja to widzę?

Ależ ja widzę podjazdy. Przecież napisałam, że je widzę. Ale dla
mnie chodnik niepłaski, nierówny i podjazdy nierówne z poziomem
ulicy są bezużyteczne. Moja niepełnoprawność nie pozwala mi na
korzystanie z tego, co niby jest dla wszystkich wózkowiczów, a
tak naprawdę tylko dla wózkowiczów wybranych, tych sprawniejszych.

> Są tu jakieś sprawy, których naprawdę nie łapię. Może to wyjaśnimy
> sobie, jak się spotkamy, co?

Pewnie, że możemy. :) Ale co mam Ci więcej powiedzieć?
Możemy nawet przetestować z Twoją Panią podjeżdżanie na krawężnik,
jeśli mi pożyczysz wózek. :>
Ale lojalnie uprzedzam, że teraz każde spotkanie wymaga
logistycznego plnowania na privie. :)

--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2005-06-26 08:24:32

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Scalamanca pisze w news:20050626094346.DB23.ZIRAEL@NIESPODZIANKApoczta.
onet.pl

> Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC26062005003405.nqcvrg@cbyobk.pbz
>
> > Ja tez mam taki wózek. Jak jade sam, to problemów nie mam, bo mam
> > bardzo silne rece i manewruję bez problemu podnosząc kólka do góry
> > kiedy chcę.
>
> Szczęściarz. ;-)

Ale wiesz... Myślę sobie, że nawet gdybym była w stanie
samodzielnie podjechać na krawężnik, nie odważyłabym się. Znałam
człowieka, który w ten sposób się zabił. Przednie kółka odbiły
się od krawężnika, wózek wywrócił się do tyłu, a wózkowicz
uderzył tyłem głowy w asfalt. Zmarł.
To się wydarzyło na przejściu dla pieszych na Marszałkowskiej na
wysokości Świętokrzyskiej.
A wózkowicz był młody i sprawny...

--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2005-06-26 09:32:18

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora



W niedzielę 26-czerwca-2005 o godzinie 10:24:32 Scalamanca napisał/a

>Ale wiesz... Myślę sobie, że nawet gdybym była w stanie
>samodzielnie podjechać na krawężnik, nie odważyłabym się. Znałam
>człowieka, który w ten sposób się zabił. Przednie kółka odbiły
>się od krawężnika, wózek wywrócił się do tyłu, a wózkowicz
>uderzył tyłem głowy w asfalt. Zmarł.
>To się wydarzyło na przejściu dla pieszych na Marszałkowskiej na
>wysokości Świętokrzyskiej.
>A wózkowicz był młody i sprawny...

Ja fiknąłem tak parę razy, ale głową nie miałbym jak przywalić, bo ją
do przodu automatycznie wychylam, a wózek ma dwie rączki z tyłu, które
też chronią. No i umiem jeździć na tylnych kółkach tylko, co również
ułatwia sprawę, to znaczy daje poczucie równowagi w każdej sytuacji.

Zapewne mozna się zabić na wózku - ale całkiem sprawny człowiek też
może się potknąć, wywalić i zabić - sądzę, że jest to jednak dość
wyjątkowy przypadek.

Ja przyjmuję do wiadomości to, co mówisz. Zadziwia mnie to, bo
oczywiście nie wyobrażałem sobie, że te podjazdy pod chodniki mogą być
dla kogoś takie niebezpieczne. Nawet mi to do głowy nie przyszło - jak
widać są różne stopnie inwalidztwa i nawet wśród samych inwalidów
panuje brak wyobraźni (myślę oczywiście o sobie).



--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Hasło tyranii: "Stul pysk!"
Hasło demokracji: "Gadaj zdrów!"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2005-06-26 20:43:08

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC26062005113218.nqcvrg@cbyobk.pbz

> Ja fiknąłem tak parę razy, ale głową nie miałbym jak przywalić, bo ją
> do przodu automatycznie wychylam, a wózek ma dwie rączki z tyłu, które
> też chronią.

Chronią być może wtedy, kiedy masz pełną kontrolę nad swoimi
mięśniami i rzeczywiście możesz w takiej chwili kontrolować szyję
i głowę. Jeśli nie, to rączki od wózka jeszcze wzmocnią siłę
uderzenia. :/

> Zapewne mozna się zabić na wózku - ale całkiem sprawny człowiek też
> może się potknąć, wywalić i zabić - sądzę, że jest to jednak dość
> wyjątkowy przypadek.

A ja myślę, że nie. Nie zdarzyłby się, gdyby podjazd wykonany był
prawidłowo. A gdyby chodniki były płaskie, to i sprawni by się
tak często nie potykali. :)

> Ja przyjmuję do wiadomości to, co mówisz. Zadziwia mnie to, bo
> oczywiście nie wyobrażałem sobie, że te podjazdy pod chodniki mogą być
> dla kogoś takie niebezpieczne.

A mnie już nic chyba nie zdziwi. Takie rzeczy widziałam, że
uwierzę we wszystko. :)

> Nawet mi to do głowy nie przyszło - jak
> widać są różne stopnie inwalidztwa i nawet wśród samych inwalidów
> panuje brak wyobraźni (myślę oczywiście o sobie).

To prawda, dlatego z jednaj strony trudno wymagać od sprawnych
większej wyobraźni niż od ON, ale z drugiej - ja w ogóle nie
widzę problemu, nie rozumiem braku wyobraźni, zwyczajnego
pomyślunku, u kogokolwiek, nie rozumiem, jak można bezmyślnie
robić takie "ulepszenia". I to mówię ja, osobnik totalnie
pozbawiony wyobraźni. :)

--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2005-06-26 22:14:15

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora



W niedzielę 26-czerwca-2005 o godzinie 22:43:08 Scalamanca napisał/a

>To prawda, dlatego z jednaj strony trudno wymagać od sprawnych
>większej wyobraźni niż od ON, ale z drugiej - ja w ogóle nie
>widzę problemu, nie rozumiem braku wyobraźni, zwyczajnego
>pomyślunku, u kogokolwiek, nie rozumiem, jak można bezmyślnie
>robić takie "ulepszenia". I to mówię ja, osobnik totalnie
>pozbawiony wyobraźni. :)

Problem jest taki, że, jak są dzę, również trzeba o tym informować.

Ja jestem od niedawna wózkowiczem, a przedtem byłem kulasem.

Mogłoby się wydawać, i byłoby to, jak mi się wydaje, absolutnie
uzasadnione, że jestem idealnym "konsultantem" dla osób planujących
przebudowy chodników w Warszawie. No więc do wczoraj z całą pewnością
powiedziałbym im, że to, co jest robione w centrum to dobra robota i
tak właśnie powinno to wyglądać! I oni mieliby pełne prawo, opierając
się na opinii tak kompetentnego konsultanta jak ja, kontynuować
budowanie chodników tak, jak dotychczas!
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Hasło tyranii: "Stul pysk!"
Hasło demokracji: "Gadaj zdrów!"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2005-06-27 05:57:03

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych??
Od: "Kazimierz Debski" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Serdecznie dziekujemy za Wasz odzew i za zainteresowanie. Mamy nadzieje, ze
juz w przyszlym sezonie uda nam sie zaczac. Przed nami bedzie duzo pracy ale
mamy nadzieje, ze bedzie to mialo sens.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2005-06-27 07:11:37

Temat: Re: Agroturystyka - czy znajdziemy chetnych?? (i o przepisach ;-))
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC27062005001415.nqcvrg@cbyobk.pbz

> Problem jest taki, że, jak są dzę, również trzeba o tym informować.

Informować? Ja myślę, że to ci, którzy chcą coś przebudowywać
powinni pytać. Bo kogo ja mam informować i jak to ma wyglądać? Co
będzie teraz w Warszawie przebudowywane, żebym mogła poinformować...
kogo? Skarb państwa? PFRON? Budowlańców?

> Ja jestem od niedawna wózkowiczem, a przedtem byłem kulasem.

A ja nigdy nie byłam kulasem, ale jestem w stanie sobie wyobrazić
zagrożenia czyhające na kulasów i w życiu np. nie zrobiłabym
śliskich chodników, chociaż marmur jest akurat idealnie płaski i
nadawałby się świetnie dla wózkowiczów.
Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak muszą być ustawione stoły na
wykładach na uczelni, żeby osoba głucha mogła uczestniczyć w
zajęciach. Itd. itp. To przecież nie jest trudne.

A jeśli idzie o chodniki, to wystarczy pomyśleć. Wózkowicze są z
reguły po uszkodzeniach kręgosłupa. Czyli pokancerowany rdzeń,
uciski na różne nerwy, niestabilne kręgosłupy, rotacje kręgów.
Wózkowicze mają też różne problemy ze stawami.
Jak w takiej sytuacji można położyć chocnik, który nie jest
płaski, i mówić, że to dla nich? Ja nawet nie wspominam, ile taki
chodnik (wibracje, wstrząsy, drgania) przysparza bólu! Ale
przecież nietrudno sobie wyobrazić, co się może zdarzyć.

A ON z różnymi zanikami mięśni? Ja wiem, że im takie wibracje
raczej krzywdy nie zrobią, ale zapewne obniżą komfort jazdy.
Wstrząs przy uskoku na podjeździe plus osoba, która nie wie, że
trzeba podtrzymać głowę, albo zwyczajna niemożność podtrzymania
głowy, skoro obie ręce muszą naprzeć na wózek, żeby unieść kółka
- jaki efekt? Adamie, nie mów mi, że to jest trudne do
wyobrażenia!

Albo robienie podjazdu na całej szerokości przejścia - przecież
takie spady są niebezpieczne i dla osób, które nie pokonają
spadku, ale pokonałyby niski krawężnik czy schody z poręczą. Albo
dla niewidomych. Musi być i jedno, i drugie - i podjazd (płaski!!)
i krawężnik. Podjazd nie może być śliski, to też oczywiste. Itd.
itp., przecież to żadna filozofia! Nie trzeba tych wszystkich
niesprawności doświadczyć i nie trzeba mieć z nimi styczności,
żeby je sobie wyobrazić, jeśli już coś robimy i twierdzimy, że to
dla ON. Ludzie wyobrażają sobie zwykle ON jako sprawnego
wózkowicza i poza tym obrazkiem nic nie widzą.

Nie można skupiać się na końcu swojego nosa i swoich potrzebach.
;-) A jeśli już się skupiamy, to nie kosztem innych. Inaczej
dalej będą krzywe chodniki i śliskie podjazdy. I takie potworki
jak mój blok - "obiekt przystosowany dla ON", tylko dostać się do
niego można WYŁĄCZNIE wjeżdżając samochodem do garażu podziemnego,
bo stamtąd jest winda. A jeśli ktoś nie ma samochodu, to nie
wejdzie do domu (a przecież kupował mieszkanie przstosowane dla
ON, prawda?). Przy okazji jeszcze raz spytam, do kogo pukać w tej
sprawie i jaki podjazd przewidują przepisy budowlane? Czy ktoś
już się tym interesował? Ja na razie podjazdu nie potrzebuję, ale
może kiedyś będę, poza tym znajomi wózkowicze dalej nie mogą mnie
odwiedzać, ale zamieszanie zrobiłabym choćby dla zasady. Podjazd
ma być. I to taki, z którego da się korzystać, a nie metrowy o
kącie nachylenia 45 stopni. :)
Jaki jest dopuszczalny kąt nachylenia podjazdu? Help!

--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Eutanazja po Polsku!!!
Pytanko?...Pomocy
Renta z tytulu calkowitej niezdolnosci do pracy
obozy terapeutyczne
wjazd na chojnik - fotorelacja

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Autotranskrypcja dla niedosłyszących
is it live this group at news.icm.edu.pl
Witam
Zlecę wykonanie takiego chodzika
Czy mozna mieszkać w lokalu użytkowym

zobacz wszyskie »