Data: 2015-06-04 11:16:13
Temat: Re: Bigos z młodej kiszonej?
Od: "Piotr" <a...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrnmmv6cb.ot2.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
> Pan Piotr napisał:
>
>>>> W wydaniu plenerowym, to będzie śląska maścipula. Albo "pieczone"
>>>> -- tak bardziej z krakowska.
>>>
>>> Maścipula, jaka ładna nazwa. Sprawdziłam, co to jest. Może być
>>> smaczne, no i można kombinować na 1000 sposobów.
>>
>> Nazwa... może i ładna.
>> Ja właśnie dowiedziałem się, że jedno z ulubionych z mojego
>> dzieciństwa dań tak się nazywa (jak ten gość, co się dowiedział,
>> że całe życie mówił prozą).
>> Zawsze było pieczone w żeliwnym (a w środku emaliowanym) saganie,
>> w ognisku, ale bez przykręcania przykrywki (sagan tak nie ma jak
>> kociołek) tylko z grubą darnią na wierzchu.
>
> No i ciekawe jak się na to u Was mówiło. Dzieciństwo to też Lublin,
> czy jakieś inne okolice? Ślady po moich dziecięcych wsponieniach
> zamieściłem wcześniej. Darń, to owszem. Ale nie zawsze był żeliwny
> z emalią w środku. Choć takie chyba uchodziły za najlepsze.
>
Okolica tak "pi razy oko" w połowie między Katowicami i Krakowem.
Z raczej silniejszymi wpływami krakowskimi.
A mówiło się? Nie pamiętam. Pamiętam jak się jadło.
No i oczywista oczywistość z liśćmi chrzanu (którego na łące
a raczej nieużytkach łąkopodobnych nie brakowało).
Kto by tam jeszcze kapustę do tego marnował (i skąd ją brał
wiosną, wczesnym latem).
A ziemniaki, buraki i cebula były pod ręką. Wędzonka (boczek
lub kiełbasa) to już była w wersji luksusowej pieczonej
w domu w piecu, jako danie obiadowe.
P
|