Data: 2002-10-05 22:14:05
Temat: Re: Cena sukcesu?
Od: "elektro" <p...@a...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Najgorsze jest to ,że całe wakacje spędziłam z dziećmi, było wspaniale,
ale
> z mężem już nie potrafimy się porozumieć. Z jego strony rozpoczęła się
> niezdrowa konkurencja- dołuje go, że działam lepiej od niego. Doszło do
> tego, że właśnie wyprowadzam się z dziećmi do drugiego mieszkania, bo
> kompletnie nie potrafimy się dogadać. Zostawiam mu wszystko, a i tak jest
> źle. Nie wiem , a może to moja wina- doprowadzam jeszcze do rozpadu
> małżeństwa?
Rany, faceci tacy są. Może to niezdrowa ambicja ale kiedy czują się gorsi od
swoich kobiet to zaczynają mieć kompleksy. Wiem to po sobie. Chyba nie
chciałbym żeby moja kobieta była bardziej zaradna ode mnie.
Najprawdopodobniej czułbym się zagrożony na mojej mocnej pozycji samca -
przywódcy stada.
Może nie warto udowadniać że się jest lepszym. Może warto być pokornym. Nie
wiem sam.
To zależy od człowieka.
Zacytuję osobę o imieniu Marsel: "Nie jest to cena sukcesu, tylko
przypadlosc ktora nalezy wytrwale leczyc".
Myślę że to prawda.
Nie mniej jednak jeżeli to Ty się wyprowadzasz z dziećmi i jeszcze wszystko
mu zostawiasz to tak czy siak i tak pokazałaś że jesteś lepsza bo Cię na to
stać - emocjonalnie, finansowo, fizycznie...
Naprawdę możliwości jest wiele. Można zacząć od tego ja się czuje facet
między 40 a 45 rokiem życia a skończywszy na tym czy brak chęci dogadania
się nie zależy przypadkiem od czynników zewnętrznych.
|