Data: 2002-08-23 14:31:51
Temat: Re: Chyba mi smutno (dlugie)
Od: <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Andrea " <a...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:ak5bmr$gov$1@news.gazeta.pl...
> Mam Mezczyzne. Kocham go bardzo.
> Ale to facet z przeszloscia, a nawet z terazniejszoscia. Kiedy go poznalam
> (jeszcze bez emocji, uczuc, romansu) - dobrze ponad dwa lata temu -
> wiedzialam, ze ma dzieci i ze mieszka z nimi i ich mama. Wiedzialam, ze to
> zwiazek w stanie rozkladu.
[..ciach..]
Moim skromnym zdaniem tracisz czas dla tego mężczyzny.
Z tego co piszesz wynika że on okłamuje Cię w bardzo ważnych sprawach, nie
wróży to dobrze dla żadnego związku.
Pozatym wygląda na to że on próbuje "trzymać dwie sroki za ogon", żyje z
żoną (dlaczego), zbywa Cię obietnicami i zapowiedziami lepszej przyszłości.
Spróbuj sama sobie odpowiedzieć co zrobił do tej pory żeby zakończyć tamten
związek i być z Tobą ?
Popatrz na to z dystansu, zastanów się co byś doradziła przyjaciółce która
byłaby w takiej sytuacji ?
Jaką możesz mieć pewność co do żonatego mężczyzny?
Jeśli nawet i ma szczere chęci, to ma poważne trudności z powodu małżeństwa,
co może spowodować kłopoty w Waszym związku.
Jeżeli chodzi o psychologa, to powinnaś skorzystać z jego pomocy I TO JAK
NAJSZYBCIEJ. Uważam że chyba lepiej żeby to nie był znajomy. Ja sam kiedyś
po wielu oporach poszedłem do psychologa i BARDZO SIĘ CIESZYŁEM, że się w
końcu zdecydowałem. Pomógł naprawdę wiele, uświadomił wiele rzeczy, dostałem
naprawę wiele dobrych porad, NAJWAŻNIEJSZE SPRAWDZONYCH. Co najważniejsze
psycholog ma doświadczenie w SKUTECZNYM rozwiązywaniu podobnych problemów.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Może to co teraz napiszę zszokuje Cię nieco ... ja jestem w podobnej
sytuacji ... tylko że ... w roli takiego żonatego faceta, więc może moja
opinia da Ci spojrzenie z drugiej strony.
Wprawdzie sytuacja nie wyglada dokładnie tak jak u Ciebie. Nie mieszkam ze
swoją żoną ale i nie mamy rozwodu (ja chcę rozwodu po tym co z nią
przeszedłem), mamy dziecko które bardzo kocham. I jest ONA, mieszka daleko.
Wprawdzie nie mamy romansu ale od prawie roku Ona bardzo chce być ze mną.
Pomimo że ja też tego chcę, to znając swoją sytuację odradzam jej takie
rozwiązanie. Nie okłamuję jej, nie obiecuję że zawsze z nią będę, ale sprawy
stawiam jasno. Wiem doskonale że dopóki nie jestem rozwiedziony nie mogę być
dobrym i pewnym "towarzyszem do życia", nie mogę jej teraz obiecać pewnego
związku. ONA nie zwraca uwagi na żadne rozsądne argumenty, gotowa jest mimo
wszystko być ze mną. Swiństwem byłoby gdybym "rezerwował" dla siebie jej
czas, życie, poświęcenie na kiedyś, kiedy juz będę wolny.
Zastanów się czy ten mężczyzna nie zostawia Ciebie na "czarną godzinę" albo
czy nie jesteś tylko jego "kochanką".
|