Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.nask.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: maggie <m...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Co to jest miłość?
Date: Tue, 5 Nov 2002 10:25:16 +0000 (UTC)
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 47
Message-ID: <X...@1...0.0.1>
References: <aq5khh$5a2$1@foka.acn.pl> <X...@1...0.0.1>
<aq81l3$14co$1@foka.acn.pl>
NNTP-Posting-Host: pa140.bydgoszcz.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1036491916 27603 213.76.48.140 (5 Nov 2002 10:25:16 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 5 Nov 2002 10:25:16 +0000 (UTC)
User-Agent: Xnews/5.04.25 Hamster/1.3.23.4
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:166200
Ukryj nagłówki
Bacha (b...@p...onet.pl) wrote:
> A więc radość i szczęście dla siebie samej?
> Trochę to egoistyczne. :(
no i tu wyplywa to, ze tak wiele rzeczy/zjawisk mi sie miesci w pojeciu
milosci. oczywiscie,ze nie tylko egoistyczne szczescie dla siebie samej.
zreszta, to chyba jest tak, ze jest wzajemne uzaleznienie partnerow,
szczescie jednego daje szczescie drugiemu i odwrotnie. natomiast mniej
idealistycznie niestety chybe ten egoizm sie tu i tak placze.
bo co jesli nagle przestaje mi byc dobrze w zwiazku? jesli sie tego nie da
naprawic - egoistycznie odchodze. ale robie to i dla siebie, i dla
partnera. moze mi byc nie wiem jak bardzo go zal, ale raczej juz do niego
nie wroce, bo byloby to nieszczescie i dla mnie i dla niego.
wiec wychodziloby na to, ze w milosci miesci sie dzwina mieszanka egoizmu
i altruizmu... co myslicie o tym?
> Tylko co, jeśli te nasze jednostkowe wyobrażenia będą się dość
> zasadniczo rozmijać?
> Kupa nieszczęść. :)
wtedy nie bedzie milosci ani zwiazku. bo te wyobrazenia, przynajmniej w
zarysie pojawiaja sie juz na poczatku. jesli pozniej beda coraz silniej
atakowac sprzecznoscia - to faktycznie jest problem.
czyli powinna byc obustronna chec do dostosowywania wzajemnego. oparta na
kompromisach. ale nie mowie o meczenskiej rezygnacji z wlasnych pragnien!
> Różnice w przeżywaniu chyba nieco wyolbrzymiasz. Radość i szczęście
> da się u innych też na ogół rozpoznać. Muszą więc mieć jakiś wspólny
> mianownik. Według mnie różnice w odczuwaniu są raczej funkcją poziomu
> dojrzałości psychicznej. :)
ok, moze wyolbrzymiam:) ale nadal uwazam, ze definicje milosci kazdy
tworzy sam, w odniesieniu do konkretnego partnera, do przezyc, ktorych z
nim doswiadcza.
> Ale przecież jakiś pkt odniesienia musi być. Sama radość i szczęście
> mogą mieć także inne niż miłość źródła. :)
przeciez napisalam, ze miesci mi sie tam wiele rzeczy, nie tylko radosc i
szczescie...
dla mnie punktem odniesienia jest codziennosc, ktora ma sens, gdy On jest.
pewnie zaraz powiesz, ze to biedna jestem uzalezniona od partnera;) ale
nie tylko on wyznacza mi sens. on 'domyka' wszystkie poziomy. i dla niego,
i dla mnie jest to dobre.
pozdr,
maggie
|