Data: 2002-11-07 09:23:46
Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sławek [am-pm] :
> Cały czas piszę o miłości kobiety i mężczyzny w kontekście faktycznego
> lub domniemanego posiadania dzieci. Wielu młodych ludzi nie zgodzi się
> z tym, że w miłości chodzi wyłącznie o potomstwo. Niektórzy twierdzą,
> że o coś zupełnie innego. Ja im odpowiadam, że wcale nie muszą
> z góry myśleć o dzieciach, wystarczy, aby robili to, co im natura
> podpowiada. O resztę ta sama natura już się zatroszczy... Oczywiście
> w dzisiejszych czasach antykoncepcja zaburza trochę "kalkulacje"
> natury.
A nie trzeba by było tej miłości już jednak nieco ucywilizować? ;)
Natura niewątpliwie ma swoje programy, które w większym lub mniejszym
stopniu poznaliśmy. Niewątpliwie jej celem zasadniczym jest ciągłość
globalnego życia. Czasy, kiedy człowiek nie kojarzył prokreacji z seksem już
jednak minęły. A antykoncepcja jest właśnie buntem przeciwko naturze i
bezwarunkowemu łączeniu miłości z prokreacją. Z tego właśnie wynika mi, że
ludzie chcą i oczekują od miłości czegoś więcej niż tylko rozmnażania się.
Seks jest dla miłości bardzo istotny, ale tego że ludzie się kochają nie
rozpoznajemy raczej po tym że kopulują. Ludzie się zakochują i kochają, a
dzieci to planują dużo później, a bywa że i wcale (jak mój dziadek, który
nieprzytomnie kocha się w sąsiadce). ;)
> > Skrajni ewolucjoniści jakoś bardzo ochoczo zdają się zapominać, że
> > humanizacja też jest jednym z etapów ewolucji istoty ludzkiej (nie
wzięła
> > się znikąd). Tak zresztą, jak humaniści pomniejszają znaczenie
poprzednich
> > etapów ewolucji. Błądzenie to dość powszechne.
> Myślę, że nie jestem skrajnym ewolucjonistą. Staram się każdą rzecz
> widzieć we właściwych proporcjach, nie naciągać zakresu stosowania
> różnych teorii poza ich naturalny zasięg działania. Mam jednak wrażenie,
> że mechanizmy ewolucji są nadzwyczaj powszechnie ignorowane, a
> przynajmniej lekceważone. Dlatego z przekory cokolwiek "przeginam"
> z tą ewolucją (ale tylko trochę!).
No właśnie nie trochę. Poza wyewoluowaną prokreacją nie dopuszczasz przecież
żadnych innych idei, które ucywilizowany człowiek stworzył sobie po to, aby
się od tej prymitywnej pierwotnej miłości oderwać (bo przestała mu już
wystarczać). Bo humanizacja ludzkiego zwierzaka (też jeden z etapów jego
ewolucji) powoduje że wyszlachetniał ponad mechaniczne ciupcianie. Że chce
wynieść miłość poza prymitywne mechanizmy. ;)
> Tutaj odniosę się do tego słówka "praprzyczyna". Jak rozumiem Twoje
> zdanie, nie sądzisz, że ewolucja nadal coś w człowieku miesza. Już
> raz starałem się Ciebie do tego przekonać, na razie chyba bez rezultatu.
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Oczywiście, że ewolucja życia jest procesem
ciągłym i trwa póki istnieje jakiekolwiek życie. Najlepszy dowód, że
humanizację traktuję jako kolejny jej etap. Tyle, że twierdzę, iż poza
mechanizmami przystosowawczymi ewolucja charakteryzuje się jeszcze czymś
istotnym. To coś to rozwój, osiąganie coraz wyższego poziomu. I dlatego
sprzeciwiam się przykładaniu do człowieka tej samej miarki co do małpy czy
psa. Stąd określenie "praprzyczyna". Początki są bowiem takie jak podałeś,
tyle że miłość człowieka bardzo już różni się od popędów zwierzęcia.
I trzeba wreszcie tą nową jakość zauważyć, co ewolucjoniści czynią
niechętnie, bo im to odstaje od koncepcji bydlęcia. ;).
> Nawet jeśli od tysięcy lat nic się na pozór nie zmienia w człowieku,
> to ewolucja cały czas odwala swoją ciężką, morderczą pracę.
Oczywiście, że tak. Nie przeszkadza to jednak pojmowaniu miłości po
ludzku.
> Zatrzaskuję klapę pięknego, sportowego samochodu, nie widzę już
> brudnych, okopconych rur, zakurzonych kabli, obsmarowanych
> mechanizmów. W zasięgu wzroku pozostaje piękna linia nadwozia, lśniący
> lakier i skórzana tapicerka. Cud, nie maszyna. Zaczynam jazdę - naprawdę
> odjazdową! Słyszę piękny głos silnika, szum wiatru, mknę szosą w bajkowych
> plenerach...
No właśnie. Obecność pod maską tych obsmarowanych mechanizmów, nie
przeszkadza wcale postrzegać auta w całości jako tworu pięknego. Wie się, że
te tryby tam są, ale ważne jest to, że auto jedzie i że jest piękne i do
tego wcale nie potrzeba stale o nich myśleć. Tym niech się martwią mechanicy
(ewolucjoniści).
> Cały czas mówię o miłości ;-) . Pytasz o humanizm - jakiś ludzki wymiar.
> A co chciałabyś usłyszeć?
Guzik prawda. Ty mówisz o silniku i poszczególnych mechanizmach, a ja bym
chciała usłyszeć o całym samochodzie, jako jego pasażer, mknąc w
komfortowych warunkach, a nie upaprana smarem.
I to ma być ten ludzki wymiar.
Pozdrówka. Bacha. :)
|