Data: 2003-11-22 14:22:23
Temat: Re: Co zrobić - mąż odchodzi...
Od: "Qwax" <...@...Q>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "mezatka" <m...@w...pl> napisał w
wiadomości news:bpnr13$csk$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Moi Drodzy, jestem załamana!
A po cio ci to potrzebne?
- to pytanie na serio!
>.... nie zasługuje na moją miłość).
No właśnie - to przestań sobie wmawiać że go kochasz.
(wmówic sobie można wszystko - tylko trzeba wiedieć 'po
co')
> Dodam, że od około pół roku nasze wspólne życie jest
koszmarem
To po co je dalej ciągnąć - niech ten koszmar serwyje tej
młodszej ;-)))
> Przebyłam z mężem setki rozmów - ale to nic nie daje, a
nawet jest chyba
> jeszcze gorzej. Faktem jest, że widziałam momentami
zwątpienie z jego
> strony - czy postąpi słusznie odchodząc... Nie wiem, co
mam zrobić, czy
> próbować ratować ,czy pozwolić mu odejść (ciężko mi się z
tym pogodzić).
Pozwolić mu odejść, wziąść sie za siebie i:
- wyglądać (BARDZO) atrakcyjnie
- zadbać o 'właściwy podział majątku, rozwód (z odpowiedniej
winy) i alimenty
(to tak by miec 'za co' 'wyglądać atrakcyjnie' ;-))) )
- zacząć wreszcie żyć - dziecko odchowane (zawsze można z
córką iść na dyskotekę), nikt w chałupie obiadu nie żąda -
cudo!
- a jak już zaczniesz (wreszcie) żyć to cieszyć sie tym
życiem - nie myśleć o bzdurach z przeszłości
Mówiłem to już paru ludziom którzy dziwią się że potrafię
sie jeszcze uśmiechać to powiem jeszcze raz"
"Opatrzność (szczęście) chodzi po świecie i jak zobaczy
uśmiechniętą twarz to też sie do niej uśmiecha"
Dużo uśmiecu i trzymaj się na nowej drodze ŻYCIA!!
Pozdrawiam
Qwax
> Pomóżcie mi!!!
>
>
|