Data: 2010-09-08 08:04:45
Temat: Re: Coby nie przeoczyć
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1umpbr8osu74.1ovlt5gtqdixt$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 7 Sep 2010 18:15:15 +0200, Vilar napisał(a):
>
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:ej0h38f0bhvo.1ubsdgrs8p4gh$.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Mon, 6 Sep 2010 10:10:56 +0200, Vilar napisał(a):
>>>
>>>
>>>> Zupełnie nie rozumiem czemu przypisałaś jakieś intencje (poza
>>>> koniecznością
>>>> pisania artykułów i zdobywania punktów przez pracowników naukowych)
>>>> autorowi
>>>> artykułu.
>>>
>>> No pewnie - on tak sobie a muzom napisał :-/
>> Mógł napisać z obowiązku pisania artykułów. Jak każdy pracownik naukowy.
>
> No nie wiem, czy każdy. Moja córka pisze tylko o tym, co naprawdę ją
> pasjonuje.
Czemu nie założyć, że autor artykułu nie robił tego samego i nie napisał go
z pasją.
Zobacz jest dopracowany, przedstawia różne aspekty i z pewnością nie jest
odwalony po lebkach. To cechy prac, w które ktoś włożył trochę serca.
>
>>>
>>>
>>>> Z mojego punktu widzenia wysmarował przyjemny i dosyć wyczerpujący
>>>> kawałek o
>>>> dosyć ciekawym zjawisku.
>>>>
>>>> Chyba, że chcesz zagaić....
>>>> Wtedy to taaak :-)))
>>>>
>>>> Pytanie tylko, ze czego powinni być zwolnieni ludzie z aleksytymią. Z
>>>> kochania męża/ żony?
>>>
>>> Z ODPOWIEDZIALNOSCI. Wobec nich i wobec siebie, w szerszych przypadkach
>>> wobec społeczeństwa. Jak Polański za gwałt: "on tylko był ofiarą
>>> wdzięków!"
>>> Nowa kategoria. Stworzono dla niego specjalne, osobne kryteria.
>>> Nadwrażliwiec taki, biedny, no. Sprawny inaczej?gwałciciel? - nie,
>>> absolutnie normalny facet, który wie, ze nie powinien "obrabiać"
>>> trzynastolatki, no ale czemu nie, skoro społeczeństwo samo mu uszykowało
>>> wygodną "wyjątkowość" w tym względzie (rodzaj "dys"), więc oczywiście,
>>> czemu nie "jechać" na głupocie tych, co go uwalniają od winy i tłumaczą?
>>> :-///
>>
>> Zeskanuję potem coś, na co niechcący się napatoczyłam w piśmie SF. Jego
>> redaktor naczelny jest z wykształcenia psychologiem i musiał go chyba
>> szlag
>> totalny trafić, bo wspomina, że "za jego czasów" za dysklektyków uznawano
>> tych, którzy OPANOWALI ZASADY PISOWNI, ale nie byli w stanie ich użyć.
>> Niby
>> drobnostka, a jaka różnica. Popatrz na Pimpusia, jak stara się zrozumieć,
>> opisać sobie regułkami świat emocji.
>> Dodam, że tenże redaktor twierdzi, że obecnie warunek wstepny zasady
>> szlag
>> trafił i mamy wysyp...nieuków.
>
> Leni, leni, Vilar.
> Ci "nieucy" (matko, a moze "nieukowie???) w większosci okazują się nagle
> zdolni do wielkich a owocnych wysiłków, kiedy tylko zauważą w perspektywie
> wymierny w pieniądzach/władzy sens ich podjęcia.
Wiesz jak to widzę?
Że winę za ich lenistwo ponoszą głównie rodzice. To oni pozwolili
dzieciakowi na pójscie na łatwiznę i jechanie "na papierku", zamiast
poświęcić swój czas (a trzeba go naprawdę sporo) i pomóc swojemu dziecku
Dysleksję jakoś się leczy (nie wiem, na ile skutecznie). Ale jednak są
metody i ćwiczenia. Tylko, że wtedy RODZICE muszą się przyłożyć.
>
>>
>>>
>>>>
>>>> I skąd, do cholery, wzięło Ci się zaprzeczenie Dobra i Zła.
>>>
>>> Nie "zaprzeczenie dobra i zła", ale zaprzeczenie dwoistości natury
>>> ludzkiej
>>> w aspekcie posiadania POCZUCIA dobra i zła.
>>
>> Ba, żeby ta nasza natura była tylko dwoista.
>> Ona jest wielo-ista.
>> Stąd tyle czasami zabawy z wyjojczeniem się o co właściwie człowiekowi
>> chodzi.
>
> Nienienie: to "jojczenie" to dzielenie włosa na czworo lub dziesięcioro,
> owijanie w bawełnę, żeby tylko ominąć konieczność wyboru między dwiema
> wartościami.
> Zawsze tylko między dwiema.
>
>>
>> (W sumie to wkurzają mnie ludzie, którzy oczekują ode mnie sztywnego
>> określenia się w pewnych ramach cech. Rozumiem ich gwałtowną potrzebę
>> zaszufladkowania. Ale co mam im powiedzieć? Ulitować się i podrzucić coś
>> na
>> żer? Tak dla świętego spokoju? Nie ma).
>>
>>>
>>>> Jak ty ten
>>>> artykuł odczytałaś? Nie no Ixi...tłumacz się teraz.
>>>
>>> W KAŻDYM zdrowym psychicznie człowieku jest POCZUCIE dobra i zła. Tutaj
>>> sugeruje się, że nagle istnieje jakas specjalna, pośrednia kategoria -
>>> kategoria ludzi go pozbawionych, ale w zasadzie normalnych, których
>>> powinniśmy traktować łagodniej, bo oni są tacy jak my, tylko nie wiedzą,
>>> jak sie poruszać wśród labiryntu NASZYCH uczuć, sami ich nie mając.
>>> Czyli co: mogą nas zdradzać, sprawiać nam cierpienie fizyczne i
>>> psychiczne,
>>> kłamać, oszukiwać, mordować, eksterminować - bo oni po prostu NIE
>>> WIEDZĄ,
>>> co to uczucia, oni po prostu są pokrzywdzeni nieczułoscią, a to my, jako
>>> ci
>>> LEPIEJ potraktowani i wyposażeni przez biologię/naturę, aby czuć się
>>> dobrze
>>> sami ze sobą, aby być "w porządku", powinniśmy im na to pozwalać, bo
>>> inaczej zakwalifikuje się nas według tych samych kryteriów,
>>> automatycznie,
>>> jako znęcających się nad ułomnymi. Do tego TO własnie cichcem wiedzie!
>>> :-///
>>
>> No tak, oprócz wzmiankowanych psychopatów.
>> Wydaje mi się, że aleksytymicy mają poczucie dobra i zła, emocji nie
>> czają.
>> Chyba można od nich wymagać mnóstwa rzeczy, tylko nie męczyć sferą
>> emocjonalną - a ta jest poza rozróżnieniem dobra i zła.
>
> Ale rozróżniają chyba, kiedy im się ukradnie samochód oraz da samochód?
> Podstawowe, pierwotne poczucie dobra i zła mamy u Kalego. No, chyba nie
> posądzasz ww. ludzi emocjonalnie ubogich o brak orientacji co do swojego
> własnego umiejscowienia między dobrem a złem? Dlaczego tłumaczysz ich z
> umiejętności utworzenia sobie analogii - dla innych ludzi, tych "na
> zewnątrz"?
> 3-)
>
>>
>> Może, gdyby taki aleksytymik posiadał wcześniej wiedzę o swojej
>> konstrukcji
>> psychicznej po prostu nie wchodził by w związek z osobą o, z naszego
>> punktu
>> widzenia, normalnej (a z jego jakże niepotrzebnie rozbuhanej)
>> emocjonalności?
>> Może poszukałby/ałaby po prostu partnera, przyjaciela, takiego jak
>> on/ona,
>> który byłby w stanie funkcjonować w związku o okrojonych "parametrach
>> emocjonalnych"?
>> Czysto pragmatyczne podejście do sprawy.
>
> Związki istnieją na dwóch zasadach: albo dwoje obdarza się nawzajem, albo
> jedno żeruje na drugim (jedno bierze, drugie daje). NIE MA takiego
> związku,
> gdzie dwoje sobie tylko zabiera. Z definicji ZWIĄZEK musi być CZYMŚ
> związany. Związać moze człowieka z drugim człowiekiem tylko możliwość
> otrzymywania lub możliwość dawania. Najpiękniej jest, kiedy wiąże oboje
> relacja obustronnego dawania. Ale bywa też dawanie jako relacja
> jednostronna i też świetnie wiąże, he he :-(
> O relacji wzajemnego zabierania jako trwale wiążącej - nie słyszałam.
Ale pomyśl o takim związku, w którym dwoje ludzi ma świadomość istnienia
swoich ograniczeń (dwoje aleksytymików) i żyją sobie zgodnie (na jednej z
opisanych przez Ciebie zasad - tu nie wnikam), po prostu na niższym poziomie
emocji. Jak partnerzy, przyjaciele. To mogłoby naprawdę zadziałać.
Przynajmniej rozumieli by się doskonale.
>
>>
>> Zysk z tego artykułu widzę taki, że poszerza nasze rozumienie świata.
>> I daje zrozumienie siebie tym, którzy tego potrzebują
>> Bo jak sama wiesz (jak każdy z nas wie) najbardziej męczące są te chwile,
>> kiedy nie wiemy o co chodzi. Kiedy nie rozumiemy co się z nami dzieje.
>
> Nie miałam nigdy takich chwil - no, moze jako małe dziecko, ale to
> oczywiste. Naprawdę odkąc żyję jako w pełni świadoma, wiem, co we mnie
> piszczy. To tylko kwestia mówienia prawdy... samemu sobie o sobie.
> Jeśli się spotka drugiego takiego człowieka i na dodatek moze z nim
> spędzić
> życie - to jest cudowne. Tego doświadczyłam. Moze własnie to mnie
> przekonało o istnieniu Boga najbardziej. Bo skoro ja, istota mala i nic
> nie
> znacząca, pyłek tylko, spotkałam Prawdę w drugim pyłku, jednym z
> miliardów,
> to dlaczego nie moglabym spotkać Boga?
>
Parę razy w życiu przeżyłam wycięcie emocji, po prostu przekierowało mi
zasoby gdzie indziej. Ale trwało to np. kilka dni (ciężkie egzaminy np.) i
potem wracałam do normalnej, rozburzanej rzeczywistości. Odczuwałam to
jak...wynurzanie się z głębin. Całkiem przyjemne doznanie.
MK
|