Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!newsfeed.straub-
nv.de!feeder.news-service.com!xlned.com!feeder5.xlned.com!feeder3.cambriumusene
t.nl!feed.tweaknews.nl!209.197.12.242.MISMATCH!nx01.iad01.newshosting.com!newsh
osting.com!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-01.news.neostrada.pl!unt-spo-a-02.news
.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Subject: Re: Coby nie przeoczyć
Newsgroups: pl.sci.psychologia
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Reply-To: i...@g...pl
References: <i5qf2u$37r$1@news.onet.pl>
<1lpf4ymvo5srx$.12hd1jk1pxy97$.dlg@40tude.net>
<i627ml$dfd$1@news.onet.pl> <ej0h38f0bhvo.1ubsdgrs8p4gh$.dlg@40tude.net>
<i65oek$mb0$1@news.onet.pl> <1umpbr8osu74.1ovlt5gtqdixt$.dlg@40tude.net>
<i67g33$mri$1@news.onet.pl>
Date: Wed, 8 Sep 2010 22:07:58 +0200
Message-ID: <1u4oigspytzlu$.htmkgbuoch0a$.dlg@40tude.net>
Lines: 100
Organization: Telekomunikacja Polska
NNTP-Posting-Host: 79.191.136.221
X-Trace: 1283976506 unt-rea-b-01.news.neostrada.pl 22815 79.191.136.221:53529
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:557000
Ukryj nagłówki
Dnia Wed, 8 Sep 2010 10:04:45 +0200, Vilar napisał(a):
> Wiesz jak to widzę?
> Że winę za ich lenistwo ponoszą głównie rodzice. To oni pozwolili
> dzieciakowi na pójscie na łatwiznę i jechanie "na papierku", zamiast
> poświęcić swój czas (a trzeba go naprawdę sporo) i pomóc swojemu dziecku
> Dysleksję jakoś się leczy (nie wiem, na ile skutecznie). Ale jednak są
> metody i ćwiczenia. Tylko, że wtedy RODZICE muszą się przyłożyć.
Dysleksja jest samoistnie uleczalna - zauważ, o ile przez całą podstawówkę
aż do matury jest dyslektyków wielu, na maturze nadal tylu, to już na
egzaminach na studia i na samych studiach wszyscy oni jakoś tak dziwnie
ZNIKAJĄ :-PPP
Oczywiście nie twierdzę, ze dysleksja absolutnie się nie zdarza. Tyle ze
nie w takim procencie, jak to się widzi.
Dlatego śmiem się obawiać, że owa dysemocjonalność czy jak ją tam zwał
będzie też taka... względna, tj służąca u-zyskowi. I wyzyskowi. Takich
ludzi jak ja. I w dodatku ludzie tacy jak ja będąc do bólu emocjonalnymi
będą skłonni oskarżać raczej siebie o niedostateczną empatię, niż
pasożytujacych na nich spryciarzy o wyzysk.
>>> (...)
>>> (W sumie to wkurzają mnie ludzie, którzy oczekują ode mnie sztywnego
>>> określenia się w pewnych ramach cech.(...)
Nie, nie chodzi o cechy, chodzi o wartości, postawy. Nie ma niczego
pośredniego między dobrem a złem.
>>> (...)
>>> No tak, oprócz wzmiankowanych psychopatów.
>>> Wydaje mi się, że aleksytymicy mają poczucie dobra i zła, emocji nie
>>> czają.
>>> Chyba można od nich wymagać mnóstwa rzeczy, tylko nie męczyć sferą
>>> emocjonalną - a ta jest poza rozróżnieniem dobra i zła.
I czym jeszcze ich nie męczyć?
No nie mów, że obce są im uczucia towarzyszące zagrożeniu, stracie,
zyskowi, oczekiwaniu na obiecany prezent... Wszystko to świetnie im idzie w
odniesieniu do SIEBIE. Czyż nie pokrywa się to z opisem egoisty? Po co nowa
terminologia zatem? czy przypadkiem nie dla zastąpienia (kiedyś) jednej
drugą?
W jakim celu? - ho ho, można pobawić się domysłami. Aż skóra cierpnie.
>>
>>
>>>
>>> Może, gdyby taki aleksytymik posiadał wcześniej wiedzę o swojej
>>> konstrukcji
>>> psychicznej po prostu nie wchodził by w związek z osobą o, z naszego
>>> punktu
>>> widzenia, normalnej (a z jego jakże niepotrzebnie rozbuhanej)
>>> emocjonalności?
Mówisz o egoiście, który świadomie NIE wchodzi w związek z osobą, którą
moze wykorzystywa. NIEMOŻLIWE.
Egoista z natury swojej wręcz poszukuje TYLKO takich osób i skrzętnie
korzysta, jak z dojnych krów.
> Ale pomyśl o takim związku, w którym dwoje ludzi ma świadomość istnienia
> swoich ograniczeń (dwoje aleksytymików) i żyją sobie zgodnie
Hmmm. Jak długo?
> (na jednej z
> opisanych przez Ciebie zasad - tu nie wnikam), po prostu na niższym poziomie
> emocji. Jak partnerzy, przyjaciele.
Hmmm. Jak długo?
> To mogłoby naprawdę zadziałać.
> Przynajmniej rozumieli by się doskonale.
Hmmm. Jak długo?
>
> Parę razy w życiu przeżyłam wycięcie emocji, po prostu przekierowało mi
> zasoby gdzie indziej. Ale trwało to np. kilka dni (ciężkie egzaminy np.) i
> potem wracałam do normalnej, rozburzanej rzeczywistości. Odczuwałam to
> jak...wynurzanie się z głębin. Całkiem przyjemne doznanie.
>
To fajnie miałaś, zazdroszczę. Bezpośrednio po(!!!) stresach życiowych, np
ciężkich egzaminach, moje ciało odmawiało posłuszeństwa - miałam bóle
kończyn i kręgosłupa nie do zniesienia, bez żadnej somatycznej przyczyny,
wynik długotrwałego nerwowego pobudzenia, wyczerpania i nagłego odprężenia
po ogromnej mobilizacji psychicznej. Powrót do normalnego rytmu życia
odczuwałam jak dalszy ciąg tego samego filmu, tylko wyświetlany znienacka,
z klatki na klatkę zamiast w megaprzyspieszeniu - w baaaardzo zwolnionym
tempie.
|