Data: 2009-03-18 21:59:18
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "R" napisał w wiadomości
> (...)
>>>>> Co rozumiesz przez powinność pomagania? W stosunku do osób
>>>>> dorosłych w pełni sprawnych itp. chyba coś takiego nie występuje.
>>
>>>> Mam na myśli takie stany, kiedy czujesz "misję" i mówisz sobie:
>>>> "Powinnam coś zrobić". "Wiem coś, czego inni nie wiedzą, a powinni"
>>>> i tym podobne. Czujesz na sobie presję odpowiedzialności.
>>>> Podejrzewasz, że jeśli nie uprzedzisz kogoś przed czymś, o czym
>>>> wiesz - nigdy sobie nie darujesz lub ktoś zaineteresowany Cię
>>>> obwini.
>>> Aż tak to chyba nigdy nie czuję ;).
>> Ale zawsze się może zdarzyć. :)
> Może.
> Ale wolałabym nie.
>>>> Albo w przypadku dorastających własnych dzieci: Stan - zanim
>>>> dostrzeżesz granicę między obowiązkiem rodzica we wskazywaniu
>>>> słusznej drogi, a wysublimowanym i dojrzałym "wiem, czego chcę"
>>>> samego dziecka.
>>> Oj tego się bardzo boję. Tzn. że nie zobaczę tej granicy i będę
>>> uszczęśliwiać na siłę mojego maleńkiego bobaska jak już dawno
>>> bobaskiem być przestanie. Cała nadzieja w tym, że już teraz wydaje
>>> się wiedzieć czego chce i bronić tego jak niepodległości ;). Więc
>>> jak się jeszcze trochę "obstarzeje" to się na siłę uszczęśliwić nie
>>> da.
>> Dziecko będzie Ci pomagać w dostrzeżeniu tej granicy.
>
> Mam taką nadzieję. Ale i tak się już zastanawiam czy dzieciaka jakoś
> nie ograniczam niepotrzebnie a co będzie jak się będzie chciało
> maleństwo od mojej spódnicy odczepić? A takie całkiem wyrośnięte
> wyjść w świat i jeszcze do tego wybierze kobietę, która mi się nie
> spodoba? ;) Albo zacznie uprawiać jakiś niebezpieczny sport, zostanie
> policjantem czy wybierze jakiś inny skrajnie niebezpieczny zawód itd.
Więc już możesz powtarzać sobie codziennie: Nie będę przywiązywać się do
swoich marzeń dla mojego dziecka! Nie będę przywiązywać się do swoich
marzeń dla mojego dziecka! Nie będę itd... :D
>> Wystarczy, że
>> mottem wypuszczenia w swiat będzie taka dewiza: Odkryć w dziecku jego
>> marzenia i pomoc mu w starcie do ich osiągnięcia.
> Nie wiem czy sobie z tym poradzę, jeżeli wybierze coś co uznam za
> niebezpieczne dla niego (albo raczej czuję, że sobie nie poradzę i za
> wszelką cenę będe go chciała od tego czegoś odciągnąć - już czuję
> cierpnięcie skóry na samą myśl o tym co może mu przyjść do głowy).
> To chyba odpowiednie miejsce na wyjawianie swoich paranoicznych
> lęków? ;)
No właśnie to jest to, co robią rodzice zazwyczaj tnąc w nieświadomości,
chociaż w dobrej wierze, skrzydła swojemu potomstwu. ;)
>> Te marzenia mogą się wydawać nawet przerażające lub niezrozumiale. W
>> tym największy jest ambaras. :)
> Byle nie były niebezpieczne dla maleństwa :).
Tak, niby nie wiesz, że te maleństwa będą potem szefami NATO. ;D
> (...)
>>>> Nie to. To, że cyganka nie może podjąć żadnej pracy, bo naraziłaby
>>>> się swojemu środowisku. A zwyczaje cygańskie zawsze będzie cenić
>>>> bardziej niż nasze sposoby zarabiania pieniędzy.
>>> Przyznam, że nie miałam o tych zwyczajach pojęcia.
>> I co? Zachęcałaś żebrzące cyganki do zatrudnienia się gdzieś? ;)))
> Nie:).
> Jestem zbyt nieśmiała żeby zaczepiać obcych na ulicy ;).
Jakoś nie wierzę w tę nieśmiałość. :D
Może tylko przez emotkę?
--
pozdrawiam
michał
|