Data: 2009-03-18 22:55:38
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
...
>>> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a moje
>>> tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co ja :->
>> Z punktu widzenia rodzica chyba wymarzona sytuacja ale ze strony
>> dziecka...
> Ze strony dziecka - to zależy od rodzica, od tego, kim on naprawdę
> jest, kim naprawde umiał być dla swego dziecka, jak wiele dziecko
> chce przyjąć od rodzica i jak, jako prawie dorosły człowiek, po
> latach "procesu wychowawczego" i wzajemnych relacji ocenia ono (samo
> dla siebie) życie tego rodzica. To jest ten własnie krytyczny w wielu
> rodzinach moment, który decyduje o efekcie ostatecznym.
> Myślę, że nie musiałam/musieliśmy niczego moim/naszym dzieciom
> udowadniac na siłę: mądry człowiek patrzy, widzi, wyciąga wnioski i
> wie.
Nie ma dość mądrych rodziców. Proces wychowawczy rozpoczynają zawsze po
raz pierwszy i dlatego nie da się uniknąć niepewności co do optymalnej
lini, przyjętych form i założeń. Każdy rodzic na końcu patrzy na swoje
dojrzałe (czasem nigdy nie dojrzewające) dzieła i dalej często targają
nim wątpliwości co do wyborów w przeszłości.
Tylko Ty sobie wmawiasz nierealną doskonałość. Jeśli Twoje dzieci
(przepraszam, że to mówię) nauczyłyby się od Ciebie postawy, którą
prezentujesz w necie, byłyby przerażająco nieszczęśliwe. Więc daruj
sobie! Brnij sobie w swoją utopię, skoro Ci to pasi - tylko odczep się
do Bogu ducha winnych swoich własnych dzieci! Na pewno nie zasługują na
to, żebyś je traktowała jak ofiary samouwielbionej matki. Daj im pożyć
własnym życiem! :)
--
pozdrawiam
michał
|