Data: 2004-11-09 08:01:52
Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Vicky" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cmo5t6$5sn$2@news.onet.pl...
>
>>Użytkownik "no i nic" napisał kilka słow ...
>
> Ja to widzę tak ...
> Może by trochę w drugą stronę spróbować ?
> Jeśli Twoim problemem jest samonapędzający się stres, to
> może po prostu oswój się z myślą o śmierci ?
>
> Arytmia arytmią, ale każdy może umrzeć w przypadkowej
> zupełnie sytuacji. Warto może więc już teraz się na to
> przygotować. To kwestia pewnego spokoju wewnętrznego.
>
> Z tego, co mówisz, to jesteś wolnym ptakiem jeszcze
> - nie masz dzieci, rodziny, która by od Ciebie zależała.
> Wg. mnie "stosunkowo łatwo" jesteś w stanie wypracować
> sobie tego typu podejście.
>
> No bo stary - spójrzmy prawdzie w oczy - Ty naprawdę
> możesz kipnąć w każdym momencie. Nic na to nie
> poradzisz.
>
To jest serio dobry pomysł :)
Chciałam tylko dodać że to że "możesz kipnąć w każdym momencie" nie ma
raczej nic wspólnego z Twoją arytmią.
Ale fakt - pomyśl ... przecież nikt z nas nie wie kiedy czeka go śmierć,
więc czym się przejmować?
Tak czy siak kiedyś umrzemy.
Znalazłam kiedyś stronę (raczej dla "wierzących" osób) na której dziewczyna
opisywała dokładnie takie same problemy jak Ty...
tyle tylko że strona ta uwieńczona była hasłem "Zaufaj Panu już dziś" - przy
takich nerwicach lękowych każdy sposób jest dobry by wrócić do
wcześniejszego "normalnego" życia.
Próbowałeś kiedyś przeczekać tą arytmie?
Pozdrawiam
Vicky
|