Data: 2004-11-09 12:32:20
Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paweł Niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:cmqaiu$2vi6$1@mamut1.aster.pl...
> Vicky<b...@a...pl>
> news:cmqabt$2vbp$1@mamut1.aster.pl:
>
> [...]
> >> A tak na marginesie marginesu, A. mógłby pomyśleć o bezpieczeństwie
> >> innych użytkowników dróg i w ogóle zrezygnować z prowadzenia
> >> samochodu, skoro w każdej chwili może wpaść w panikę i zrobić coś
> >> nieobliczalnego.
> >
> > Wciśnięcie "awaryjnych" nie wymaga aż tak dużo zachodu. :]
> > Poza tym w korkach to chyba wiele na liczniku nie ma .. ?
>
> W panice różne cuda mogą się zdarzyć. Można uruchomić 'efekt domina'. A
> nawet jeśli życie i zdrowie innych użytkowników drogi nie jest zagrożone, to
> na pewno całość ich samochodów.
>
> Tak czy inaczej, zamiast myśleć ciągle o sobie, co dodatkowo mu szkodzi,
> mógłby pomyśleć o innych.
No właśnie ...
Im dłużej czytam ten wątek, tym bardziej dochodzę do wniosku, że
problem Noinica jest CZYSTO psychiczny. I także zaczynam go postrzegać
w kategoriach pewnej formy chorego egoizmu ...
Być może to zmęczenie tematem ...
Ale taką mam hipotezę, że "arytmia Noinica" jest jego głównym
sposobem przeżywania rzeczywistości. Poprzez "arytmię" wchodzi
i utrzymuje relacje międzyludzkie. "Arytmia" daje mu poczucie
wartości w życiu społecznym ("jestem bardzo ostrożnym
kierowcą, w ten sposób bardzo o innych dbam ").
Coś tu też nie styka w relacjach z rodzicami. Możliwe, że
to oni narzucili ten sposób zwracania na siebie uwagi.
Przyjrzałbym sięmodelowi tzw. rodzica odtrącającego, który
kontakt z dzieckiem układa na zasadzie "jesteś dla mnie ciężarem"
a dziecko uczy się, że "bycie ciężarem" jest jedyną drogą na
złapanie kontaktu, niestety chorego.
I chyba na tym skończę, bo nie jestem w stanie pomóc ...
|