Data: 2007-12-27 01:09:18
Temat: Re: Decyzja mojego męża.......
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka; <13tujghsk2p1f$.379114uzmi4b$.dlg@40tude.net> :
> Dnia Thu, 27 Dec 2007 01:08:25 +0100, Flyer napisał(a):
>
> > To było jedno z wytłumaczeń - racjonalizacji kroku - i tylko tyle.
> > Skoncentrowałaś się na tym fragmencie, a nie doczytałaś chyba tego, że
> > ich małżeństwo nie było złe, co w sumie jest sprzeczne z egoistycznym
> > komunikatem, który facet wyartykułował.
>
> NO WŁAŚNIE! zatem co stoi za tym komunikatem tak naprawdę?
> Bym sie zastanowiła powtórnie nad inną babką, niestety...
Aha, rozumiem strategię - zakrzyczeć faceta w temacie "seksu", to może
przyzna się sam do zdrady, żeby mieć temat nr. 1 z głowy? ;>
> > Heh - moje poczucie wartości i bezpieczeństwa było zabijane tak ze
> > cztery razy, czasami na raty, ale nadal będę obstawał przy tym, że próba
> > odegrania się zaraz po jest mniej wartościowa, niż próba ratowania
> > związku.
>
> Tak zrozumiałeś moje wywody???
> Gdzie ja wspomniałam o odgrywaniu się? - ja cały czas mówię o zdeptanym
> poczuciu własnej godności, o zachwianym poczuciu bezpieczeństwa w
> związku... i o konieczności rozprawienia się z tym. A nie jest to możliwe,
> jeśli kobieta zgodzi sie na każdy układ wygodny tylko dla mężczyzny, byleby
> tylko pozostał z nią i dzieckiem. na to zgody być nie może, bo wcześniej
> czy później ten sztuczny twór i tak sie rozpadnie z innej, wydumanej
> przyczyny - od razu widać, że facetowi ten związek już nie pasuje, znajdzie
> inny moment, przyczynę, termin, okoliczność...
Rozumiem, że znasz po takiej sytuacji jedynie przypadki wegetacji
związków "uratowanych"? A nie dopuszczasz do siebie myśli o
rozkwitnięciu związku na nowo?
> > ale mz.
> > najlepiej je kwalifikować jako obronę, np. przed osobą, która będzie
> > próbowała dalej obniżać poczucie wartości byłego partnera lub
> > usprawiedliwiać się jakimiś bezsensownymi argumentami
>
> Taką obroną jest tylko rzeczowe podejście do sprawy: albo rozstanie, albo
> utrzymanie związku na zasadach uzgodnionych przez oboje, a tu jedyną
> mozliwą okolicznością jest dziecko. Seks z tym partnerem nigdy dla Madzi
> już nie będzie satysfakcjonujący i tak. Mówię ze swojego punktu widzenia -
> może ona czuje inaczej...
Co Ty się tego seksu tak uczepiłaś? ;)
> > Odpowiem w takim samym tonie, w jakim Ty diagnozujesz ten związek - mz.
> > Ikselka mylisz się, ten związek nadal istniej, chociażby dlatego, że
> > facet nie zakomunikował o końcu związku przy wyprowadzce, siedząc już na
> > walizkach.
>
> Dla mnie nie ma różnicy. Gdybym wiedziała, że mój partner poważnie
> rozpatruje mozliwość odejścia, bo zamiast 3-7 razy w tygodniu było 1 czy 2,
> to sama bym mu te walizki pomogła spakować...
> A jeśli mówiąc o odejściu liczy tylko na uzyskanie tego, czego chce w
> seksie, a tak naprawde to odejść nie chce, bo jest zbyt wygodny, aby podjąć
> decyzję, to bym mu jeszcze taksówkę wezwała, żeby zakosztował, jak to jest
> być konsekwentnym i decyzyjnym, choćby z moją własną pomocą.
Tia - tak się zastanawiałem ostatnio nad tematem różnic w "odchodzeniu"
pomiędzy facetami i kobietami. I wyszło mi na to, że kobiety mają
większą łatwość wypierania tematu, być może ze względu na swoje emocje.
Tyle, że teraz, jak słyszę takie zdecydowane formułki, jakie Ty
napisałaś, to żal mi się robi takich osób, bo wyparcie będzie wracać jak
bumerang i taka osoba staje się więźniem swojej przeszłej postawy.
> > A Twoje oburzenie w związku ze stwierdzeniem o seksie akurat nic nie
> > zmienia - wykrzyczenie tego/wyartykułowanie zamknęłoby całkowicie
> > możliwość komunikacji pomiędzy facetem i jego żoną, zamknęłoby cały
> > spektakl w jednej przyczynie, nikt by nie wygrał, nikt by nic nie
> > zmienił, a to tylko dlatego, że ktoś poczuł się dotknięty stwierdzeniem.
>
> Dotknięty stwierdzeniem "Odchodzę, bo jesteś do niczego w łóżku"?
> No oczywiście, jakże można być tym dotkniętym, przecież on na pewno nie
> mówił poważnie! Ot, pożartował sobie, biedaczek... :->
A nawet jeżeli nie żartował - sądzisz, że to jakiś argument, to "bycie
czymś w łóżku?" Żaden - to o Madzi by świadczyło, że przejęła się akurat
takim sformułowaniem.
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|