Cien wrote:
Guru Kwasniewski glosi podobne metody;

> stosujcie DO, jedzcie tlusto, a opuszcza was choroby i przestaniecie byc
> wykorzystywani przez lekarzy i farmaceutow.

Nie jestem studentka medycyny ani lekarzem ale chcialabym,zeby ktos
przeczytal
i skomentowal:
-ksiazke Westona Price "Nutrition and Physical Degeneration"
-artykul,krory przesylam w zalaczeniu o cholesterolu.
Moze to juz na grupie przerabialiscie???? Sorry, ale bywam tu rzadko.
Nie jestem fanka dr Kwasniewskiego(chocby ze wzgledu na jego nawiedzone
wystepy)
ale probuje jego diete od ponad roku. Szukam rowniez roznych zrodel
dotyczacych
"zakazu" jedzenia tluszczy zwierzecych.
Co do koniecznosci ograniczania bialek to juz 'regularni' lekarze tez to
glosza
,wiec nie mam watpliwosci. Teorie DrK dotyczace tluszczy potwierdza tez
w pewnym
sensieFundacja z Californii istniejaca od 35 lat. Patrz::
www.price-pottenger.org
POLECAM! Drodzy studenci Medycyny! Nie tylko uczcie sie podanych
gotowcow do egzaminow ale czytajcie, obserwujcie i wyciagajcie wnioski.
O autorce listu:
Od ok. 30 lat nie jadalam jajek, masla, smalcu i mimo to zawsze mialam
cholesterol powyzej 300. Trulam sie margarynami!! Moi Rodzice zalewali
sie
tluszczem i nigdy nie chorowali. Smiali sie ze mnie,ze ja wiecznie
zdrowo
zywiona i wiecznie chora. TERAZ probuje jesc to wszystko, czego mi nie
wolno
bylo. Mysle,ze jem wg teorii drKwasniewskiego .Troche jarzyn i nie
wiecej niz 1
owoc(tzn.ok 50g wegli) +troche bialka(tez ok 50g) w tym jaja ,maslo,
smietana i smalec
.Tluszczu nie licze ale i nie unikam.Unikam bardzo konserwantow, cukru
i maki. Nie
odnotowuje rewelacji ale.. odstawilam leki,ktore bralam od wielu
lat(Isoptin,Eucardina,Ranigast, Losec, itp ). Nie czuje sie w zadnej ze
swoich chorob
gorzej(narazie ;-))) a w niektorych duzo lepiej.Co roku conajmniej raz
bralam
antybiotyk(grypa,przeziebienia-powiklania) a od roku ani nie
przeziebilam sie
ani nie chorowalam na grype mimo,ze otoczenie chorowalo.
Na plus poczytuje sobie tez nie wydawanie ogromnej ilosci money na leki
i
pewnosc,ze te leki mi nie wchodza w reakcje ze soba. Juz i tak mam wiele
ubocznych skutkow poprzedniego stosowania lekow.
Przykladem niech bedzie zakrzep zyly podobojczykowej, ktory pojawil sie
po 1/2
rocznym zastosowaniu hormonu (wg zalecenia lekarza). Na domiar zlego
zakrzep nie
byl rozpoznany przez 8 roznych lekarzy,ktorzy mnie leczyli na 8 roznych
chorob mimo,ze
sugerowalam jakis zator. Tak to czulam. Odpowiadali mi tylko,ze jestem
za mloda
na zatory(mialam 35 !).
Dzis mam 60 lat!! I .. zaczynam myslec czy moi Rodzice nie mieli racji
unikajac
lekarstw i jedzac ,jak dawniej sie jadalo tzn.
jajka,maslo,sery,smietany i
smalce.
I w literaturze swiatowej spotykam wiele potwierdzen,ze nawet TRZEBA
jesc
tluszcz i,ze wcale to nie szkodzi. A wrecz jedzenie beztluszczowe
doprowadza
do kruchosci naczyn i kamieni w woreczku i nerach. A juz zupelnie nie
mozna stosowac diety niskotluszczowej dla dzieci.
Tylko,ze sa to pojedyncze artykuly, ktore szybko sa zakrzyczane
reklamami margaryn itp.
Wytlumaczcie mi tylko jak to jest mozliwe,zeby Canada i USA ,pod okiem
takiej ilosci dietetykow,lekarzy,
naukowcow , stanela na progu epidemii cukrzycy. Czytalam kilka artykulow
anonsujacych to zjawisko. Przy tak ogromnym wzroscie zjadanych
weglowodanow(maki,cukru,napojow wysokoslodzonych) i malpim nasladowaniu
Ameryki i Polska zanotuje takie
osiagniecie. Jak wiecie Atkins(Usa) glosi teorie podobne do DrK -ale tez
jest
zakrzyczany przez wiekszosc (choc troche juz sie zaczynaja z nim
liczyc). Cos z
tymi piramidami zywieniowymi jest nie tak. Najbardziej mnie boli,ze moj
jedyny
syn na tych modnych fast-foodach dorobil sie cukrzycy I -tez. I to
mnie
zwrocilo ku medycznym zainteresowaniom . Osobiscie znam pare osob z
cukrzyca
typu I ,ktore odstawily insuline po kilku a nawet 20 latach brania
insuliny .Nie
wierzylam drK i osobiscie sie kontaktowalam z nimi.
Moj syn(dorosly !!) jest zapatrzony w lekarzy ,ktorzy go faszeruja
insulina i
pozwalaja jesc weglowodanow conajmnie 4Xwiecej niz ja jadam (nie majac
cukrzycy).Nie chce myslec do czego to doprowadzi. To na moj 'chlopski
rozum" przy
takiej chorobie weglowodany powinny byc ograniczone do niezbednego
minimum.
Wowczas koniecznosc brania insuliny bylaby tez minimalna. Ale kto sie
tym martwi.
Tylko matka. I pytam sie gdzie sa ci lekarze(skladajacy przysiege
Hipokratesa) i dietetycy, ktorzy nie protestuja
przeciwko karmieniu mlodziezy i dzieci tak ogromna iloscia cukrow,
konserwantow i sztucznosci .
A skad te epidemie otylosci i cukrzyc???? I alergie??
Pozdrawiam i sorry,ze napisalam troche za duzo i nie w stylu tej grupy.
Halina