Data: 2003-10-15 22:42:02
Temat: Re: Dlaczego byłam milusim bobaskiem?
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Bacha :
> Evcia, odnośnie różnic dotyczących rozumienia zjawisk przez mężczyzn i
> kobiety, to opowiem Ci taką facecję:
>
> Mąż i żona na wakacjach w Egipcie./.../
> - A nie przyszło ci skarbie do głowy, że jak ten poganiacz usiądzie, to
> wielbłądzie przyrodzenie zasłania mu zegar na minarecie?
:)))
> Kobiety po prostu więcej dostrzegają. ;)
To też można uzasadnić ewolucyjnie - muszą być bystrzejsze by przeżyć ;).
Zresztą.. to kobieta była pierwsza ;)
http://muad-dib-bio.w.interia.pl/Podstawy/podstawy.h
tm
E:).
ps. Ta sprawa z dziecięcą twarzą i resztą to przecież starzyzna! Myślałam,
że oni o tym wiedzą! ;)
---
Dziecko w reklamie
Dziecko w reklamie jest zawsze "słodziutkie", "niewinne", "kochane". Z badań
przeprowadzonych w 1943 roku przez laureata Nagrody Nobla Konrada Lorenza[2]
wynika, iż człowiek jest w szczególny sposób wrażliwy na pewne bodźce
kluczowe dostarczane przez dziecko. Bodźce te związane są przede wszystkim z
wyglądem głowy dziecka, która jest okrągła i bardzo duża w stosunku do
reszty ciała. Na schemat dziecięcości składa się tu tez krotka w stosunku do
czołowej część twarzowa, zaokrąglone policzki, zadarty nosek i brak
jakichkolwiek ostrych rysów twarzy.
Schemat dziecięcości służy wyzwalaniu życzliwych zachowań instynktownych
jako "hamulec agresji" chroni dziecko przed biciem czy dręczeniem przez
silniejszych osobników rodzaju ludzkiego. Kilkumiesięczne dziecko wzbudza u
większości dorosłych uczucie tkliwości i rozczulenia oraz nieodpartą chęć,
by je przytulić czy pogłaskać. Charakterystyczne jest, że podobnie reagujemy
także na widok młodych zwierząt. "Słodziutkie", "milutkie" i "kochane"
wydają nam się małe liski, szczeniaczki, kociaki czy koniki. Trudno się,
zatem dziwić, że w sposób mniej lub bardziej świadomy przemysł zabawkarski
wykorzystuje istnienie schematu dziecięcości. Jest on również wykorzystywany
w reklamie wizualnej. Producenci różnych pokarmów dla zwierząt domowych
bardzo często umieszczają na opakowaniach swoich produktów fotografie
młodziutkich kotków, piesków czy króliczków. Jeszcze lepiej, gdy reklama
wizualna ma postać filmu. Można, bowiem wtedy pokazać charakterystyczną
nieporadność ruchów małych zwierzątek.
W przypadku reklamy artykułów dla dzieci obecność małych dziewczynek czy
chłopczyków wydaje się zupełnie naturalna. Twórcy reklam starają się, aby
zaangażowane prze nich maluchy wyglądały naprawdę "dziecięco". Wszystkie te
zabiegi obliczone są na to, że pojawiające się automatycznie u odbiorcy
silne pozytywne emocje skojarzone zostaną nie tylko z obrazem oglądanej
właśnie malej istotki, ale i z zachwalanym przez nią produktem. Do bardziej
szczegółowej lektury tego zagadnienia polecam książkę Dariusza Dolińskiego
"Psychologia reklamy".
http://student.swiatmarketingu.pl/pages/i/1/11017.ph
p3
---
W roku 1884 Julius Kollman zbadał pewne sympatyczne zwierzątko, aksolotla,
który nigdy nie przyjmuje postaci dorosłej. Zjawisko to ochrzczono mianem
NEOTENII, zwanej też czasem PEDOMORFOZĄ. neotenia to zachowanie cech
młodzieńczych u osobników dorosłych.
W roku 1961 Ashley Montagu zauważyła, że człowiek rodzi się i pozostaje
mniej dojrzały przez okres znacznie dłuższy niż jakiekolwiek inne zwierzę.
Ludzie ze swoimi długimi kończynami, dużymi głowami, małymi szczękami,
nieowłosioną skórą, nie odwiedzionym dużym palcem u nogi wyglądają po prostu
jak małpie dzieci. Na pewno widzieliście kiedyś orangutanie dziecię. Ludzie
dorośli wygladają raczej jak małe, aniżeli duże osobniki tego gatunku.
Już w roku 1921 Louis Bolk zaproponował teorię DETALIZACJI, która mowiła, że
człowiek jest w swej neotenicznej formie swego rodzaju aberracją,
odstępestwem od normy w całym zwierzęcym świecie. Atrybutem człowieczeństwa
jest swoiste zahamowanie w rozwoju - radykalne przedłużenie zarodkowego
okresu rozwoju poza moment urodzin.
I co z tego wynika?
Ano to, że:
1. Ludzie przejawiają - jak małpie dzieci - skłonność do zabawy przez całe
życie.
2. Ludzie przejawiają skłonność do nauki aż do późnej starości.
Neotenia może być tedy postrzegana jako pewna strategia umożliwiająca
człowiekowi zasiedlić nowe nisze środowiskowe i uczyć się przez całe życie,
czego dorosłe orangutany już nie potrafią.
Neotenia występuje nie tylko u człowieka, ale także i u innych zwierząt
społecznych, np. u psów. Wydaje się zatem, że jest to pewien sposób na
przystosowanie się do środowiska, w którym przyszło zyć psom od czasów
podporządkowania się ich przodków człowiekowi, który ceni u innych gatunków
te cechy, które kojarzą się ze zdziecinnieniem.
No właśnie, skąd taka ekstrawagancka cecha u ludzi? Dlaczego lubimy na ten
przykład miluśkie, bieluśkie króliczki, a nie lubimy pajączków?
Słynny, antypsychoewolucyjny ewolucjonista Steven Jay Gould nazywa tę ludzką
skłonność efektem Bambiego.
/../
Które osobniki z waszego, ludzkiego punktu widzenia wyglądają słodziej? Na
pewno maleństwa z małymi noskami, wielkimi oczkami, dużym i nisko położonym
czołem, wypukłymi policzkami i innymi tego typu cechami. Dlaczego tak jest?
Już wielki noblista Konrad Lorenz sugerował, że wygląd dziecięcy u
naczelnych to bardzo ważny sygnał behawioralny, mówiący Nie krzywdź! Jestem
tylko maleństwem! Małe stworzenie ssacze (ale nie tylko) wywołuje w nas
czułość, obojętnie jak wielkim jest pasożytem.
http://www.olimpbiol.uw.edu.pl/human.html
|