Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow??? Re: Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow???

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow???

« poprzedni post następny post »
Data: 2005-11-24 18:56:05
Temat: Re: Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow???
Od: "pawel_k" <n...@n...com>
Pokaż wszystkie nagłówki


Użytkownik "porshe" <a...@p...fm> napisał w wiadomości
news:dm4qb0$5fg$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Chcesz wiedzieć tak? No to nic strasznego: problem w tym, czy ty
> zrozumiesz część procesów - oczywiście niestety prawa fizyki niezbyt się
> przekładają na procesy metaboliczne (np. u człowieka). Niemniej chcę się
> zapytać czy zrozumiesz takie oto coś (znaczy się jak ty to rozumiesz)
>
> Choroba genetyczna wywołana pojedynczą delecją w chromosomie 14 doprowadza
> do upośledzenia wydzielania białka enzymatycznego odpowiedzialnego za
> proces neutralizacji białek.
>
> Oczywiście to wymyślony przykład, nie ma (jest mi nieznana) choroba dająca
> takie objawy. Porblem w tym, czy chcesz właśnie to usłyszeć od lekarza na
> pytanie: co mi jest?
> Po drugie - wiesz już co ci jest bo ci lekarz powiedział. Wiesz więc czego
> nie możesz robić? jak się zachowywać?


Taka odpowiedź idealnie pasuje do tego co pisałem w poprzednim poście o
"slangu danego zawodu ". Dziękuję za argument w dyskusji! a tak na poważnie
lepsze takie wyjaśnienie niż żadne. A gdybym otrzymał nawet taką odpowiedź
to byłby zawsze jakiś punkt wyjścia. Sądzę, że po kilku pytaniach z mojej
strony i rzeczowych odpowiedzich pana Dra sprawa zaczęłaby się wyjaśniać.
Więc sugestia: jeśli nie potrafisz inaczej, tłumacz w ten sposób!

>
> Teoretycznie powinienem cię zaprosić do stołu na szklankę wody mineralnej
> i wyjaśniać mniej więcej tak:
>
> Bo wie pan, pańskie DNA (to inz już chyba wie co jest) zostało zmienione.
> To dna kodowało bardzo ważne białko. To białko było odpowiedzialne za
> transport enzymu na zewnątrz komórki. Ten enzym tak działa, że niszczy
> cukry. I teraz zamiast niszczyć cukry w przewodzie pokarmowym, on zaczyna
> je niszczyć wewnątrz komórek - przez co komórki umierają. Doprowadza to do
> niestrawności. Nie przyswaja pan żadnych cukrów, nie może ich pan zbyt
> wiele jeść.

A więc można prościej. Sądzę że taka odpowiedź by mnie usatysfakcjonowała i
jest dłuższa od pierwszej tylko o jakieś 30%. Sądzę, że jeśli będziesz tak
rozmawiał z pacjentami to będziesz cenionym lekarzem.


> Które z wyjaśnień ci bardziej odpowiada? Pewnie drugie prawda? bo lekarz
> ci powiedział, co robić a czego nie robić. Przeważnie więc stosuje się do
> takich krótkich zdań, jak "proszę nie jeść dużo cukru, pić dużo wody i
> zażywać leki według rozpiski". Cóż życie to nie telenowela, a czas to
> pieniądz. Jakby było lepiej zorganizowane - znaczy lekarze rodzinni mają
> pod swoją opieką określoną liczbę ludzi, to podejrzewam, że mieliby dużo
> więcej wolnego czasu między wizytami i by mówili pacjentom co im jest. A
> że wiecznie brakuje czasu... może razem jakoś uda się nam to zmienić.

W mojej przychodni lekarz rodzinny notorycznie przychodzi godzinę po
oficjalnej godzinie rozpoczęcia przyjmowania i zwykle wychodzi również
wcześniej. To samo zauważyłem w gabinetach specjalistów. Może dlatego
brakuje im czasu?

> Tutaj dotykasz istoty sprawy. O ile nie wypowiem się o informatykach i
> innych, to sam mi musisz przyznać rację, że do medycyny się człowiek
> nadaje albo nie. Trzeba naprawdę się poświęcić najpierw dla studiów, potem
> dla pracy. I nie wnoszę, że nasza wiedza jest 'tajemna', czy zbyt trudna.
> Jest trudna, ale bez przesady. Głównym powodem trudności w nauczeniu się
> materiału jest jego ilość.(...)

Meritum dyskusji nie dotyczy tego czy na medycynie jest trudno czy nie,
według mnie, to jak kto miał ciężko na studiach nie powinno mieć wpływu na
jakość jego pracy. A dla mnie umiejętność rozmowy z pacjentem jest jednym z
kryteriów wyboru lekarza.


> Chm, jeżeli nie czujesz się doleczony do końca powinieneś iść na wizytę
> kontrolną. A nie do pracy, czy dzieci do szkoły.

Widzisz, problem polega na tym, że chodzę do lekarza i staram się
wyegzekwować wyleczenie. Niestety mam wrażenie, że jestem obiektem
eksperymentów. Kiedy po roku nieskutecznego leczenia poszedłem do innego
specjalisty to dowiedziałem się, że ten poprzedni to chyba czegoś nie
doczytał. bo: i tu całkiem inna diagnoza. Po następnym roku bezskutecznego
leczenia wybrałem się do 'uznanego' specjalisty z 'uznanego' szpitala który
postawił trzecią diagnozę. Mija pół roku leczenia a dolegliwości nie ustają.
A każdy z tych trzech Panów jest pewien postawionej diagnozy. Jak widzisz
nie odpuszczam...



>> albo prawnik coś źle doradził bo nie doczytał, albo komputer się znowu
>> zawiesił. I tutaj chciałbym chociaż spróbować poznać przyczynę
>> niepowodzenia.
>
> Znaczy co konkretnie? Wiesz dlaczego komputer się znowu zawiesił/? albo
> kiedy powstała ta niedoczytana ustawa? Nie za bardzo to tutaj rozumiem,
> sprecyzuj.

To był taki przykład. Już bez porównań i metafor: chciałbym wiedzieć
dlaczego ledzenie nie było skuteczne, ewentualnnie usłyszeć od pana Dra, że
nie wie lub nie jest pewien co mi jest i radzi iść do innego specjalisty.
Tak by było uczciwiej.


> Lekarz w znacznej mierze opiera się na własnym doświadczeniu i intuicji.
> Oczywiście wiedza też ma baaaaardzo ogrnomne znacznie. Jednak niewiele
> jest takich przypadków, że lekarz jest całkowicie pewny diagnozy.

usatysfakcjonuje mnie informacja od lekarza, że jest pewien np. w 60%. I
tyle może zrobić na podstawie badań finansowanych przez NFZ. I jakby jeszcze
dołączył informacje jakie badanie odpłatne mogę zrobić aby tę pewność
podnieść do 80% już byłbym usatysfakcjonowany. Niestety w większości
wypadków lekarze sprawiają wrażenie że są w 100% pewni diagnozy. Czy to w
porządku? A może co gorsza są pewni?


> Podjęte leczenie zazwyczaj ją potwierdza, albo jej zaprzecza (nie
> wyleczysz anginy lekami na przeziębienie).

W moim wypadku już conajmniej dwa razy podjęte leczenie nie potwierdziło
diagnozy. Naprawdę nie lubię jak się na mnie eksperymentuje.


> Informacja w slangu danego zawodu czyli po łacinie tak?

Nie, chodziło mi tu o przykład diagnozy jaki przedstawiłeś na począdku.


> Tak, nazywa się pieniądze. Chcesz sobie przez 50 lat ciężkiej pracy zawsze
> strzępić języka na każdego pacjenta za 1000 zł? NAwet nauczyciele mają
> lepiej bo mówią do większej liczby osób jednocześnie. A ty każdemu po
> kolei....

Czy to oznacza, że tę samą pracę mogę wykonać lepiej lub gorzej w zależności
od tego jak mi zapłacą? Rozumiem, że ty jako lekarz 'z powołania' (wynika to
z twoich wcześniejszych wypowiedzi) nie będziesz dzielił pacjentów na tych
co zapłacili Tobie i tych co zapłacili systemowi za 'bezpłatną służbę
zdrowia'? (nie chcę tu wdawać się w dyskusję na temat zarobków bo też
uważam, że lekarze zarabiają za mało)



>
>> Z drugiej strony kiedyś ortopeda 'państwowy' rozrysował mi bark, żeby
>> dokładnie wytłumaczyć w czym problem więc są też tacy którym się chce i
>> uważają że tak trzeba. I im dziękuję!
>
> Oczywiście nie mam tutaj żadnych obiekcji. Problem w tym, że na jednego
> pacjenta przeważnie by przypadało po 4 godziny.

Całe tłumaczenie trwało 5 minut. Wybacz ale w w yjaśnienia związane z
brakiem czasu nie wierzę. W dobie limitów narzuconych przez NFZ nie jest
czasu chyba za mało. I znowu o sobie: zarejestrowałem się do jednej z
poradni czynnej do 16 aby przyjść na badania po pracy. Niestety zastałem
jedynie portiera, który stwierdził, że lekarze codziennie wychodzą
najpóźniej o drugiej. Na drzwiach gabinetu napisane, że czynne do 16, w
gablocie rejestracji i na strownie WWW to samo. Zapomnieli zmienić w tylu
miejscach czy wcześniej wyszli? W mojej pracy za coś takiego dostaje się
naganę...


> Wiesz lekarz to też człowiek, chętnie wyskoczyłby wieczorem na jakąś
> imprezę, wypił piwo z kolegami po południu.

wiem, mam kilku kolegów lekarzy z którymi chodzę na piwo i jeżdzę na różne
imprezy.


> Czy wymagasz, abyśmy się zobowiązywali do braku życia prywatnego tylko
> tym, że chcesz wiedzieć?

Nie, wymagam jedynie abyście uczciwie i żetelnie wykonywali swój zawód.


> W niektórych sytuacjach albo się lekarzowi po prostu nie chce

Mi jakby się w pracy nie chciało to bym ją stracił. Moi koledzy niezależnie
od zawodów również.


> Czasem trudno prosto wyjaśnić istotę choroby, często też barierą jest
> język. U ludzi z wyższym wykształceniem nie ma aż takiego problemu, ale
> spróbuj to przekazać komuś niewyedukowanemu, to bardzo żmudne zajęcie i
> często nie przynosi rezultatów, chociaż lepiej się tego powiedzieć po
> prostu nie da.

Nie mówię, że wszystkim się da wytłumaczyć ale trzeba próbować.


>
>> Do pozostałych apel:
>> -jak najwięcej tłumaczcie i wyjaśniajcie nam, niedouczonym pacjentom. W
>> gabinecie powinniśmy czuć się partnerami a nie obiektami niezrozumiałych
>> praktyk. Nawet jak ułamek Waszych informacji zrozumiemy to będziemy
>> lepiej 'współpracować'.
>
> Się postaram w miarę wolnego czasu, chęci itd.....

O chęciach i czasie już pisałem więc nie będę powtarzał.

Pozdrawiam

P.


 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
24.11 Norbert
24.11 Gargamel
24.11 Olga
24.11 Olga
25.11 Piotr Kasztelowicz
25.11 porshe
25.11 Piotr Kasztelowicz
25.11 Piotr Kasztelowicz
25.11 porshe
26.11 Piotr Kasztelowicz
25.11 porshe
25.11 Michal Jankowski
25.11 Michal Jankowski
26.11 Piotr Kasztelowicz
25.11 Olga
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?
Taa daam
Leki na zapalenie żołądka
Pacjent na rezonans magnetyczny
NEW US STUDY RESULTS Corona vaccination less effective in children
Kolejki do punktów krwiodawstwa
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6