Data: 2009-12-19 12:55:44
Temat: Re: Dlaczego tak jest???
Od: flyer <f...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
flyer pisze:
> flyer pisze:
>> XL pisze:
>>> On umiera. Cierpi. Rozpadają mu się kości.
>>> Nie pozwala się obsłużyć intymnie. Umrze po kawałku - także z zatrucia.
>>> On, dumny i wspaniały mężczyzna, który zajmował się całą rodziną
>>> bliską i
>>> dalszą po kolei, kiedy ta lądowała w szpitalach, placił za ich operacje,
>>> lekarzy, kiedy się rozwodziła - kupował mieszkania, ratował z opresji
>>> finansowej... Rodzeństwo. Żona.
>>>
>>> Teraz na podwórku stoi bezużyteczny jego samochód, super hybryda za
>>> prawie
>>> 300 tysięcy złotych. Taki mały zbyteczny rupieć.
>>> A oni żałują 17 marnych tysiaków na łóżko i 10 za podnośnik i paru
>>> tysięcy
>>> za wózek toaletowy, aby On mógł spędzić te swoje ostatnie dni godnie, w
>>> domu. 50 tysięcy w sumie. Dla mnie to dużo, ale nie dla nich, na
>>> Boga. Mają
>>> prócz tego wszystko.
>>> Wypożyczyli łożko - jakiegoś ramola za 1800 zł na święta i to jeszcze
>>> żeby
>>> było tanio, a potem dają Go do hospicjum.
>>>
>>> A prosty chłop, Boryna, powiedział do synowej, do Hanki: "Pół gospodarki
>>> sprzedaj, a Antka nie daj!"
>>
>> Dlaczego tak jest? ;> Dlatego, że facet nie umie/nikt nie chce mu
>> pomóc, sprzedać swojej bryki za 100 tys/50 tys [przecież umiera, więc
>> co za różnica], nie chce oczyścić swojego konta [ktoś, kto ma brykę za
>> 300 tys. ma i pokaźne konto, chyba, że bryka była na kredyt].
>>
>> To bardzo proste - facet nie jest ubezwłasnowolniony, nawet częściowo
>> [konstrukcja z Kodeksu Cywilnego]. Zapewne nawet nie ma do tego
>> podstaw, chyba, że bierze opiaty na ból [tu trzeba by pójść do
>> prawnika obeznanego z wyrokami SN]. Ma możliwość podpisania się, tylko
>> trzeba naraić mu sprzedawcę z umową do domu.
>>
>> To bardzo proste - bierzesz kompa, szukasz odpowiedniego łóżka i
>> przedstawiciela, facet przyjeżdża do chorego i podpisują umowę -
>> następnego dnia łóżko już jest. To nie jest umowa o sprzedaż 3
>> kajzerek, ale o rzecz wartą 1 tysiąc [albo i mniej], sprzedawaną za 50
>> tys., w których to mieści się wynagrodzenie sprzedawcy.
>
> Wizyta u adwokata dyżurnego, w kancelarii, kosztowała kiedyś 50 zł,
> teraz pewnie 100, może więcej. Ale pewnie go stać na porady adwokatów.
> Najpierw porada, a później poważna rozmowa ze swoją rodzinką [z
> grzeczności], a jak będą "niegrzeczni", to niech sam działa i wyprzedaje
> się za bezcen - w końcu po śmierci nic mu po majątku.
Poprawka - nie "kancelarii", ale "zespole adwokackim".
A może problemem faceta jest to, że ma nadzieję, że wyzdrowieje albo
jego agonia będzie trwała długo? Dla łóżka nie musi sprzedawać
wszystkiego - wystarczy bryka. :)
Pozdrawiam
Flyer
|