Data: 2009-12-19 12:50:36
Temat: Re: Dlaczego tak jest???
Od: flyer <f...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
flyer pisze:
> XL pisze:
>> On umiera. Cierpi. Rozpadają mu się kości.
>> Nie pozwala się obsłużyć intymnie. Umrze po kawałku - także z zatrucia.
>> On, dumny i wspaniały mężczyzna, który zajmował się całą rodziną bliską i
>> dalszą po kolei, kiedy ta lądowała w szpitalach, placił za ich operacje,
>> lekarzy, kiedy się rozwodziła - kupował mieszkania, ratował z opresji
>> finansowej... Rodzeństwo. Żona.
>>
>> Teraz na podwórku stoi bezużyteczny jego samochód, super hybryda za
>> prawie
>> 300 tysięcy złotych. Taki mały zbyteczny rupieć.
>> A oni żałują 17 marnych tysiaków na łóżko i 10 za podnośnik i paru
>> tysięcy
>> za wózek toaletowy, aby On mógł spędzić te swoje ostatnie dni godnie, w
>> domu. 50 tysięcy w sumie. Dla mnie to dużo, ale nie dla nich, na Boga.
>> Mają
>> prócz tego wszystko.
>> Wypożyczyli łożko - jakiegoś ramola za 1800 zł na święta i to jeszcze
>> żeby
>> było tanio, a potem dają Go do hospicjum.
>>
>> A prosty chłop, Boryna, powiedział do synowej, do Hanki: "Pół gospodarki
>> sprzedaj, a Antka nie daj!"
>
> Dlaczego tak jest? ;> Dlatego, że facet nie umie/nikt nie chce mu pomóc,
> sprzedać swojej bryki za 100 tys/50 tys [przecież umiera, więc co za
> różnica], nie chce oczyścić swojego konta [ktoś, kto ma brykę za 300
> tys. ma i pokaźne konto, chyba, że bryka była na kredyt].
>
> To bardzo proste - facet nie jest ubezwłasnowolniony, nawet częściowo
> [konstrukcja z Kodeksu Cywilnego]. Zapewne nawet nie ma do tego podstaw,
> chyba, że bierze opiaty na ból [tu trzeba by pójść do prawnika
> obeznanego z wyrokami SN]. Ma możliwość podpisania się, tylko trzeba
> naraić mu sprzedawcę z umową do domu.
>
> To bardzo proste - bierzesz kompa, szukasz odpowiedniego łóżka i
> przedstawiciela, facet przyjeżdża do chorego i podpisują umowę -
> następnego dnia łóżko już jest. To nie jest umowa o sprzedaż 3 kajzerek,
> ale o rzecz wartą 1 tysiąc [albo i mniej], sprzedawaną za 50 tys., w
> których to mieści się wynagrodzenie sprzedawcy.
Wizyta u adwokata dyżurnego, w kancelarii, kosztowała kiedyś 50 zł,
teraz pewnie 100, może więcej. Ale pewnie go stać na porady adwokatów.
Najpierw porada, a później poważna rozmowa ze swoją rodzinką [z
grzeczności], a jak będą "niegrzeczni", to niech sam działa i wyprzedaje
się za bezcen - w końcu po śmierci nic mu po majątku.
Pozdrawiam
Flyer
|