Data: 2003-01-24 13:30:04
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "agi ( fghfgh )"
> Ale wystarczy juz tylko obojetno-poznawcze.
Dobrze, masz rację :)
> Nie. On to potwierdzil lagodzac juz tylko nieco swoja wypowiedz ( i
> czyniac ja juz nieco bardziej realistyczna a nie na wyrost ).
Widzisz, znowu te wypowiedzi, kawałki, komponujemy je tak
jak zgodnie z naszym doświadczeniem będą jak najbardziej zrozumiałe
a potem modyfikujemy _sposób_ do doswiadczenia rozmówcy, inaczej
się chyba nie da dopóki się nic nie wie o rozmówcy.
Jestem przekonana że gdybyś poznala Kubę stwierdziłabyś że
to najrozsądniejszy i najbardziej wywazony człowiek jakiego
znasz (no poza ukochanymi:))
> Dokladnie tak samo.
> Obce jajeczko i próba zaplodnienia mnie- tak.
> Adopcja- tak.
> Osoba noszaca przez 9 miesiecy moje dziecko pod sercem - nie. ( z pelna
> swiadomoscia pisze _moje_ )
Możesz powiedzieć gdzie dla Ciebie/w czym
mieści się pojęcie że dziecko jest "moje" lub "jej"?
We własności jajeczka, skoro osoba nosząca twoje jajeczko
w brzuchu daje twoje dziecko? Albo nie w jajeczku skoro obce jajeczko
takze daje twoje dziecko? Albo w plemniku? Ale w takim razie
dzieci poprzedniej kobiety takze bylyby twoje?
Pytam z czystej ciekawosci gdzie przebiega granica.
Dla mnie jedynie w wychowaniu, opiece i milości.
Geny są dla mnie pomijalne zarówno jeśli chodzi o stosunki
ja- moi rodzice jak i ja- moje dzieci.
--
Pozdrawiam
Asia
|