Data: 2003-01-24 13:44:12
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
AsiaS wrote:
> > Osoba noszaca przez 9 miesiecy moje dziecko pod sercem - nie. ( z pelna
> > swiadomoscia pisze _moje_ )
> Możesz powiedzieć gdzie dla Ciebie/w czym
> mieści się pojęcie że dziecko jest "moje" lub "jej"?
> We własności jajeczka, skoro osoba nosząca twoje jajeczko
> w brzuchu daje twoje dziecko? Albo nie w jajeczku skoro obce jajeczko
> takze daje twoje dziecko? Albo w plemniku? Ale w takim razie
> dzieci poprzedniej kobiety takze bylyby twoje?
> Pytam z czystej ciekawosci gdzie przebiega granica.
> Dla mnie jedynie w wychowaniu, opiece i milości.
> Geny są dla mnie pomijalne zarówno jeśli chodzi o stosunki
> ja- moi rodzice jak i ja- moje dzieci.
======
W tym samym co u Ciebie. Nie wlasnosci jajeczka ale swiadomosci, ze wg
ustalen to dziecko ma byc kochane, wychowywane przeze mnie. I dlatego,
ze czekalabym na nie, pragnela go, oczekiwala, budowala swiadomosc, ze
moje dziecko wlasnie dojrzewa (niewazne gdzie). Dlatego z pelna
swiadomoscia pisze- moje. Tak samo powiedzialabym o czekajacym na mnie
dziecku z adopcji.
Tyle, ze jesli to kto inny - zywy czlowiek - nosilby je pod sercem-
istnieje zbyt duze ryzyko zaangazowania sie tej kobiety. Ze wzgledu na
to ryzyko- nie zdecydowalabym sie na taki sposób. Za duze ryzyko
komplikacji w stosunku do wczesniejszych ustalen i zalozen- co mogloby
skrzywdzic i te kobiete i jej rodzine i mnie i moja rodzine- i to
dziecko o które moglaby byc walka badz odrzucenie.
Tam gdzie w gre wchodza zywi, emocjonalnie myslacy ludzie - ryzyko jest
zbyt wielkie. Stad popieram metode w która jest zaangazowana jak
najmniejsza liczba osób ( pomijam lekarzy i personel medyczny )
pzdr
agi
|