Data: 2003-01-24 14:03:25
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Basia Zygmańska wrote:
> od innej strony - od strony żony sąsiada.
> I co mi przyszło do głowy :
> O ile nie miałabym zastrzeżeń, zeby mój maż był dawcą w banku spermy -
> to miałabym spore zastrzeżenia o to zeby bezposrednio był dawcą dla
> sąsiadki.
>
> Byłabym koszmarnie zazdrosna, nawet nie o sam fakt "bzykania", ale o
> to dziecko, które nie jest moim dzieckiem, a mogłoby być.
> Nie mogłabym patrzeć jak rośnie, byłoby to dla mnie koszmarem
> (niezależnie od posiadania dzieci własnych).
>
> Czy ktoś popatrzył na tą sprawę od tej strony ?
Tak. Jak równiez co bedzie z dziecmi tego sasiada. Jak przyjma
swiadomosc, ze mieszkanie obok mieszka ich brat/siostra i dlaczego.
Co bedzie za iles lat kiedy w gre wejda chocby kwestie zazdrosci.
Stad nie moge sie zgodzic, ze to co ustalone teraz, bedzie równie jasne
i niekonfliktowe w przyszlosci dla wszystkich stron. Asia i Kuba
zapominaja mam wrazenie o _mozliwosci_ zmian w sferze emocjonalnej u
kogokolwiek z zainteresowanych.
pzdr
agi
|