Data: 2003-01-23 14:43:55
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
AsiaS wrote:
> Użytkownik "Ewa Ressel"
O wadze tej kwestii świadczą wysiłki podejmowane przez dzieci
>> adoptowane (nawet bardzo szczęśliwe w nowej rodzinie), aby dotrzeć do
>> swoich rodziców biologicznych.
> Brakło jakiegoś elementu w wychowaniu, ważnego elementu.
Asiu, jakiego elementu brakuje wszystkim tym dzieciom??? Nigdy nie spotkałaś
się z tym, że dziecko, które od małego wie, że jest adoptowane, kocha
swoich rodziców, pewnego dnia mówi: "mamo, tato, kocham Was, ale chciałbym
też poznać moich biologicznych rodziców i zapytać ich - dlaczego?"; potem
odnajduje ich, zaspokoi ciekawość i wraca do tych, którzy je wychowali?
>> Napisałaś co następuje: "Dziecko niekoniecznie może potrafić dotrzymać
>> tajemnicy."
> ....i dlatego nie jest odpowiednią osobą do wyjawienia mu tej kwestii w
> sytuacji kiedy
> może popsuć komuś życie. Chyba nie zrozumiałaś powiązania z wcześniejszymi
> zdaniami.
To może wróćmy kilkanaście lat wsteczi zastanówmy się, czy jako potencjalni
rodzice mamy prawo oszczędzać na in vitro i zatrudniać do poczęcia sąsiada,
skoro za jakiś czas może się okazać, że to może mu zniszczyć życie.
To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat, w tej kwestii zgadzam się z
Ewą.
> --
> Pozdrawiam
> Asia
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"
|