Data: 2003-01-24 13:37:11
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b0reee$1dn$1@korweta.task.gda.pl...
>
> Margolko... a gdyby sie nagle okazalo ze ze nie jestes corką ojca - czy
> matki, i w dodatku w zaden sposob nie mozesz juz odnalezc swojej
> "genetycznej tozsamosci" bo plemnik czy komorka jajowa byly anonimowe?
Nie wiem. Na pewno nie byloby to dla mnie obojetn, aczkolwiek teraz - z
punktu widzenia osoby doroslej - inaczej sie juz na to zapatruje. Jednak
kiedys - gdy bylam mlodsza, a nawet znacznie mlodsza - moglo to zrujnowac
moj swiat.
Teraz rozwazajc teoretycznie dwa przypadki: ten, gdy nie wiem, kto dal
material genetyczny i musze sie pogodzic z tym, ze nigdy go nie poznam....
To po prostu przyjmuje do wiadomosci, ALE kazde zle zachowanie zrzucam na
karb genow i doszukuje sie genetycznych predyspozycji i zlego mterialu i
Bogwico, bo taka jestem....
...teoretyczny przypadek drugi - ojciec jest znany, ale z roznych powodow
nie chce miec ze mna nic wspolnego ("umowa z Twoimi rodzicami byla taka, ze
jestem tylko dawca") - tutaj dochodza do glosu duzo glebsze emocje -
poczucie odrzucenia, poczucie krzywdy, zal do rodzicow, ze sie na cos takigo
zdecydowali...
Powtarzam: rozwazam z mojego punktu widzenia, na tyle, na ile jestem w
stanie przewidziec swoje emocje.
Margola
W
> taki sposob w jaki to mowisz, uklada sie to w stwierdzenie ze wlasnie
lepiej
> dla swiadomosci dziecka miec kiedys kogo szukac....
|