Data: 2003-01-23 14:57:51
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwcia&Pstryk wrote:
> Ewo a czy ty powiedzialabyś dziecku w wieku 3 lat jak - technicznie
> zostało powołane do życia?
Nie ma takiej potrzeby. Dzieciom mówi się tyle, ile same chcą wiedzieć, i
warto mówić prawdę, żeby się potem nie pogubić w zeznaniach. Problem może
pojawić się dopiero w momencie, kiedy dziecko świadome, że nie zawsze tata
jest biologicznym ojcem zapyta "A moim tatą to kto jest?"
>
> W naszym niezwykle tolerancyjnym spoleczenstwie wytykany bedzie
> najbardziej 10-latek z probowki.
No, 10 latek sąsiada też pewnie lekko miał nie będzie.
>Wszak kościół potępia in vitro.
Jeśli kościół potępia in vitro, to zakładamy, że jego członek nie zdecyduje
się na poczęcie tą metodą. Jeśli się decyduje, to nie widzę powodu, zeby do
sprawy mieszać kościół. Jeszcze nie jesteśmy państwem kościelnym.
> czym bedzie sie to roznilo od reakcji wobec dziecka adpotowanego?
Zawsze można mu owego pana Zenka palcem pokazać, zwłaszcza, jeśli jest
podobny.
> Twoje spostrzezenia odwodzą bardziej od adopcji niz od wybrania sobie
> dawcy nasienia...
Jeśli to ja miałabym wybierać, wybrałabym anonimowego dawcę. Na wszelki
wypadek, żeby nie komplikować sobie życia. I sąsiadowi.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"
|