Data: 2003-01-24 14:43:40
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "boniedydy"
> Tzn. jakie wyjście? Bo na poczatku dyskutowalismy o konkretnym przypadku, do
> którego mamy jednak oczywiscie za mało danych.
Poproszenie o pomoc w zaplodnieniu znaną nam osobę.
>BTW chciałam jeszcze zwrócić uwagę, że nawet osoby
> płodne często starają sięo dziecko 3 miesiące albo i dłużej. Jak wyobrazacie
> sobie ewentualne kilkumiesięczne starania z sąsiadem i pogląd na to osób
> zainteresowanych?
>Tylko, że nie możesz tego automatycznie przenosić na
> sytuację opisaną w tym wątku i pisać, że odpowiednio wychowane dziecko
> sąsiada nie bedzie miało najmniejszych problemów. Założenie, że skoro u
> Ciebie nie byłoby problemu, to u tamtych ludzi też nie, jest błędne.
Nadal nie rozumiesz, przecież już to wyjaśniłam. Ale mogę jeszcze raz;)
Właśnie z powodów o których piszesz nie mogłam i nie napisałam
że jest to rozwiązanie dobre dla wszystkich. Napisałam
że potrafię sobie wyobrazić ludzi lub sytuację w której to byłoby
dobre wyjście. I za przykład podaliśmy nasze życie. Sluży to pokazaniu
jednej możliwej sytuacji w której to wyjście może być lepsze.
A podanie tego przykładu miało obalić tezę że w żadnym wypadku,
zresztą skoro nasz przykład jest jeden, znajdzie się i drugi
_I O TAKICH PRZYPADKACH_ (nie dla całego świata) piszę.
Dlaczego piszesz ze założenie że piszę właśnie o takich przypadkach jest
błędne? To co starasz się przekazać (dla ludzi dla których byłoby to zle=
jest złe) jest oczywiste. Ale świat nie jest jednolity.
A odpowiedź na powyższe: są różne układy... ;)
--
Pozdrawiam
Asia
|