Data: 2003-01-24 14:22:38
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Jakub Słocki" wrote:
> > Asia i Kuba
> > zapominaja mam wrazenie o _mozliwosci_ zmian w sferze emocjonalnej u
> > kogokolwiek z zainteresowanych.
>
> Juz gdzies napisalem - uznaje ze ludzie odpowiadaja za swoje decyzje.
> O tym ze taka mozliwosc zman istnieje trzeba pamietac przed faktem i
> znowu - przedyskutowac co by bylo gdyby. jesli sasiad nie jest swiadomy
> - mozna mu o tym powiedziec. A jak przemysli kwestie i powie ze to malo
> prawdopodobne ale nawet gdyby to pozniejsza zazdrosc bedzie tylko jego
> wewnetrznym problemem - to dla mnie sprawa jest wyjasniona.
1. Tyle, ze konsekwencje tych zmian odbija sie na dziecku. I to _trzeba_
zalozyc i zminimalizowac jesli dbasz o dobro tego dziecka.
2. Dlaczego zakladasz, ze ludzie nie zmieniaja swoich pogladów,sadów,
przekonan, odczuc? Bo sa dorosli? Alez ludzie sa tylko ludzmi,
dojrzewaja, zmieniaja sie, przezywaja cala game doswiadczen która ich
zmienia. Podejmujac jakakolwiek decyzje, która moze sie okazac
katastrofalna w skutkach czasem trzeba zalozyc mozliwosc zmiany,
wycofania sie niektórcyh z podjetych decyzji.
Tylko krowa nie zmienia pogladów.
Nie chcac urazic zadnego z Was- kiedys Wasz styl zycia byl
niedopuszczalny dla Asi. To sie zmienilo i jest Wam z tym dobrze. Tylko,
ze w przypadku tych hipotetycznych sasiadów to równiez moze sie zmienic
i to niekoniecznie na korzysc. To co na poczatku nie przeszkadzalo- w
pewnym momencie moze zaczac. I znowu- konflikty moga narastac. A ofiara
tych konfliktów predzej czy pozniej bedzie dziecko- gdy konflikt juz
istnieje, to nie da sie utrzymac dziecka w nieswiadomosci. I nawet
tlumaczenie niekoniecznie musi pomóc w uporaniu sobie z ta sytuacja (
jak np., z faktem, ze spotyka braci na schodach codziennie i Ci go
nienawidza bo przez niego mama z tata sie rozstali. Moze sie zdarzyc?
Moze. Choc nie musi. )
> Co do biologicznego rodzenstwa - znowu nasze postrzeganie swiata jest
> inne. Co z tego ze biologiczne? Dla mnie dawca pozostanie dawca, a
> rodzice rodzicami.
Dla Ciebie. Dla Twojej córki niekoniecznie. Dla tego hipotetycznego
dziecka równiez. Mimo rozmów, uczenia, wartosciowania, przekazywania
tego co uwazasz za wazne. Ja np. w tej kwestii róznie sie od mojej mamy.
I wcale jej z tego powodu mniej nie szanuje. Ani ona mnie. Ale gdybym
sie dowiedziala, ze mam gdzies brata/siostre to chcialabym je poznac,
czulabym jakas wiez emocjonalna, czulabym sie strasznie skrzywdzona
potencjalnym odrzuceniem ( które moze nastapic). Moglabym tez miec zal
do niej o te sytuacje- i to mimo uswaidomienia nawet wczesniejszego.
pzdr
agi
|