Data: 2003-01-24 14:35:17
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik AsiaS <a...@n...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b0recc$fpm$...@n...onet.pl...
> Użytkownik "boniedydy"
> > Wszystko byłoby w porządku
> OK
>
> > gdyby nie to, że automatycznie i bez
> > zastanowienia przenosisz swoją sytuację blokowo-sasiedzką na układy
wokół
> > przyszłego tytułowego dziecka sąsiada. A skąd wiesz, czy _tam_ sąsiedzi
> Nie mogę z oczywistych powodów pisać o całym świecie dlatego opisuję nasz
> przyklad. A to dlatego ze na początku zaznaczylam
> że nie jest to wyjście dobre dla wszystkich,
> ale są sytuacje kiedy jednak takie wyjście jest lepsze. I jako przykład
podałam
> nas, choć mam nadzieje ze do tego nie bedzie musiało dojść.
Tzn. jakie wyjście? Bo na poczatku dyskutowalismy o konkretnym przypadku, do
którego mamy jednak oczywiscie za mało danych. I w związku z tym nie możemy
uznac, że dla tych ludzi skrzystanie z bezpośredniej pomocy sąsiada jest
wyjściem dobrym i z pewnością nieobciążajacym psychicznie zaangażowanych w
to ludzi (w tym dziecka). BTW chciałam jeszcze zwrócić uwagę, że nawet osoby
płodne często starają sięo dziecko 3 miesiące albo i dłużej. Jak wyobrazacie
sobie ewentualne kilkumiesięczne starania z sąsiadem i pogląd na to osób
zainteresowanych?
Ale wróćmy do wątku głównego. Piszesz, Asiu, że Ty, mieszkając w Twoim
otoczeniu, w takim przypadku nie naraziłabyś dziecka na problemy ze strony
innych sąsiadów. Tylko, że nie możesz tego automatycznie przenosić na
sytuację opisaną w tym wątku i pisać, że odpowiednio wychowane dziecko
sąsiada nie bedzie miało najmniejszych problemów. Założenie, że skoro u
Ciebie nie byłoby problemu, to u tamtych ludzi też nie, jest błędne.
boniedydy
|