Data: 2010-11-06 20:19:48
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przemysław Dębski wrote:
>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ib3kcr$o7v$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Przemysław Dębski wrote:
>>
>>> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:ib3dcs$2ss$1@inews.gazeta.pl...
>>>
>>>> Interesujące jest jednak, że udaje jakby ich nie miała. Nie
>>>> uświadczysz jakiś dekoltów do pępka - równie dobrze może być to
>>>> dwustronne wypchanie Gazetą Wyborczą. Interpretując to uważam, że
>>>> jej seksualnośc została poddana presji - ale wysublimowała ją w
>>>> macierzyństwo /vide różne "dzieciosprawcze" projekty ustaw przy
>>>> których się kręciła/. ;-)
>>>
>>>
>>>
>>> Jest jeszcze gorzej. Ona jest względnie szczupła jak na posiadaczkę
>>> takiego biustu. Założę się że jak by się "odpierdoliła" to nie
>>> jednemu młodziakowi ślinka by pociekła. I to też ukrywa. Mówię Ci vB,
>>> że w tym przypadku to tylko jakiś markowy seksuolog mógł by sprawę
>>> rozwikłać. Bo że ona ma problem z własną seksualnością jest niemal
>>> pewne na podstawie tych wszystkich spostrzeżeń ;P
>>>
>>> Na post po zbóju zaprosił
>>> P.D.
>>
>>
>> Właśnie! Cos tam dziewczyny piszą, że zachowuje sie "profesjonalnie" i
>> "naturalnie". Może dla profesji zakonnicy ten ubiór jest
>> profesjonalny. A czy zgodny z NATURĄ kobiety o takim współczynniku
>> biust/biodra szczerze wątpię. Myślę, że Glob zgodziłby sie, że to
>> najprawopodobniej skutek bliskich kontaktów z KK ;-)
>>
>> pozdrawiam
>> vonBraun
>
>
> Wogóle te nasze dziewczyny jakoś dziwnie do kwestii podchodzą.
> Zauważyłeś, że popierają ukrywanie dużego biustu, pod pretekstem, że to
> nie wypada w pracy ani w dojrzalszym wieku, natomiast gdy mowa jest o
> pokazywaniu np. na spotkaniach towarzyskich, to już nie mówią
> bezpośrednio o biuście tylko o dekolcie ? A niech mnie cycki ścisną ale
> nie kumam o co tu biega ;)
>
> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.
Fascynująca uwaga. Zauwaz, że spośród wszystkich naczelnych samica
gatunku homo ma najwiekszy biust w stosunku do masy ciała. A w ciągu
życia produkuje znacznie mniej mleka niż produkują jej "ubogie"
krewniaczki. Wielkośc biustu u kobiety NIE JEST więc uzasadniona celami
macierzyńskimi - tym bardziej, ze wcale nie jest on wypełniony bez
reszty gruczołami mlekowymi. To głównie tkanka tłuszczowa - doprawdy,
jest mnóstwo mniej widocznych miejsc gdzie można by ja odkładać na
trudniejsze czasy.
Tak więc cel pojawienia się tego narządu może być podobny jak ten dla
którego niektóre ptaki wykształcają kolorowe pióra. Zwykle ten dymorfizm
płciowy w ewolucji wykształcały samce. Zatem dochodzimy do sedna
problemu - człowiek jest gatunkiem w którym obie płcie wytworzyły
dymorfizm: pojawiają się cechy sygnalizujące "sprawność" prokreacyjną u
mężczyzn/wiadomo co/ i sprawność macierzyńską u kobiet/wiadomo co/.
Jednak, czy gdybyś był kobietą, starałbyś się aby ten fakt "dotarł" do
męskiej świadomości? Czy też starałbyś się, aby twój wpływ na samca
pozostawał poza jego racjonalnym myśleniem? Zauważ jak wiele rozmów
kobiet dotyczy sprawowania kontroli (w istocie seksualnej) nad swoimi
samcami. Pamiętasz opowieśc XsElki o grzybie, który jej mąż zwoził dla
niej rowerem z jakieś góry o 5 rano? Pamiętasz te westchnienia zazdrości?
To co poza świadomością, kieruje nami bardziej niż to co świadome.
Mężczyźni ukrywają przed sobą nawzajem "techniki" dzięki którym osiągają
sukces w zdobywaniu zasobów (wyjawiając je bez oporów najwyżej swoim
synom) a chętnie chwalą się jedynie rezultatami. Podobnie i kobiety
starają sie ukryć nawzajem przed sobą (i przed samcami) mechanizmy
kontroli samców - co najwyżej przekażą to swoim córkom. Stawiam
hipotezę, że ta semantyka "dekolt" zamiast "biust" jest przejawem tej
właśnie strategii ;-) Służy odwracaniu uwagi od istoty sprawy ;-))
A mniejszy, czy bardziej ukryty biust rywalki to większa szansa na
przetrwanie własnych genów.
pozdrawiam
vonBraun
|