Data: 2014-10-04 11:33:50
Temat: Re: Garus :-)
Od: ikselk%g...@g...com
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu piątek, 3 października 2014 19:50:57 UTC+2 użytkownik czeremcha napisał:
> W dniu czwartek, 2 października 2014 22:03:20 UTC+2 użytkownik ikselk%
>
>
>
> > I co, robiłaś z nich coś? No nie mów tylko, że nie, to byłoby straszne!!!
>
>
>
>
>
> Niewiele zrobiłam... Dla dwóch osób niewiele potrzeba. Trochę kompotów, kilkanaście
słoiczków dżemu - część z owocami czarnego bzu. Za powidłami nie przepadamy, za
śliwkami w occie - też niekoniecznie...
>
>
>
> Dużo dostała rodzina, sporo sprzedaliśmy, a jeszcze więcej poszło w kosz...
>
> Najpierw opadły robaczywe, potem - po deszczach - śliwki zaczęły eksplodować na
drzewie. Samo zbieranie spod drzew i do wyrzucenia nas zmęczyło... Kilkadziesiąt
wiader, bo urodzaj był niesamowity.
>
>
>
> Tak to jest - rodzina przyjedzie sobie pozbierać, a te co przy tym spadło -
gospodarze muszą posprzątać. Trzeba to w przyszłości inaczej ustawić...
>
Wiem o czym mówisz, miałam to samo, kiedy uprawialiśmy truskawki i mieliśmy
kilkanaście drzew uleny...
Wtedy zaobserwowałam też (już na całe życie) inne zjawisko - roje "znajomych", którzy
nagle znikli, kiedy uleny przemarzły podczas zimy stulecia, a truskawki zarósł las
:-D
>
> Z ogrodu sąsiadów - którzy w ogóle nie zbierali, bo nie mieszkają tu na stałe - tak
czuć fermentującymi śliwkami, że hej...
Tak, to może być dokuczliwe, skoro jest ich tam tak dużo. Ja czuję te jesienne
zapachy przejeżdżając rowerem koło okolicznych gospodarstw i sadów, ale w tym
mniejszym (no i chwilowym) stężeniu są dla mnie urokliwym elementem jesiennej aury i
nastroju - i ten nadmiar roślinnej produktywności, którego zapachy kotłują się nad
wsią, jest zupełnie jak z twórczości Schulza. Odczuwam to właśnie jesienią...
|