Data: 2008-09-28 10:46:44
Temat: Re: Hełm Persingera
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet pisze:
> Jedyne co mnie bardzo zniechęca do ludzi, a czasem wręcz wkurza,
> to tacy, którzy twierdzą, że "Bóg nie istnieje", albo "nauka dowodzi,
> że Bóg nie istnieje" (tak jak np Dawkins)... itp.
Przyznaje że Dawkins wg mnie faktycznie wykazuje się zbyt dużą pewnością
co do nieistnienia Boga. Jest arogancki i często go ponosi. Chociaz od
czasu do czasu przyznaje że Bóg leży poza obszarem badań nauki, więc nie
można naukowo wykluczyć jego istnienia.
On bardziej krytykuje doktryny i mechanizm w jaki spłycają myślenie
ludzi w niektorych przypadkach. Wiesz, na zasadzie że wierzysz i masz
święty spokój, wolisz energię włożyć w jakiś pewnik - jaki oferuje
religia. [nie ruszasz pytań - będą spały].
Znowu nadmieniam że nie czytałem Biblii, zamierzam przeczytać zarówno
Koran jak i Biblie. Niemniej jednak taki paradoks - Biblia jest Słowem
Boga, wszechobecnego, wszystkowiedzącego Boga.
Sam Harris mówi.. czy to nie przesada, skoro Biblie tak naprawdę mógł
napisać kazdy człowiek zyjący w I wieku? Co w niej odkrywczego, czy
gdziekolwiek wspomina o jakimkolwiek technicznym postępie, przewidziała
elektryczność i komputery? Nie. Czy jest receptą na choroby? Nie -
jedyną diagnoze jaką może postawić to opętanie przez demony.
> Jak dla mnie to są jacyś skrajni kretyni, a to co przy takich okazjach
> bredzą obnaża jak dla mnie, że nie potrafią używać mózgu, albo
> go wręcz nie posiadają IMHO.
Oni muszą utwierdzać się w wierze, że Boga nie ma i robią to jak
najlepiej potrafią.
Naukowcy który zajmują sie przypadkami epilepsji i doznaniami
religijnymi robią pewien błąd bo zadają zamknięte pytanie: "czy to co
przeżywały te osoby działo się wyłącznie w ich głowach, czy też w
rzeczywistym świecie gdzieś na zewnątrz".
Mało kto chyba upiera sie przy tym, że gdzies fizycznie odleciał - może
Ci co twierdzą ze zostali porwani przez UFO.
I można zarówno uznać to za zaburzenie, jak i dowód na to, że człowiek
może komunikować sie z Bogiem. Wiec ch* jeden wie.
A chodzisz do koscioła? Jak obchodzisz główne święta? Wielkanoc i Boże
Narodzenie.
> Jeśli ktoś twierdzi: "nie wiem czy Bóg istnieje: może istnieje,
> może nie - nie wiem tego", albo "nie wierzę, że Bóg istnieje, ale
> nie mogę wykluczyć, że się mylę", to takie coś w pełni rozumiem
> i bardzo szanuję.
>
>
> Teraz co do wiary: istnieją ludzie, którzy podczas modlitwy w
> określonych warunkach doświadczają przeżyć o charakterze
> transcendentnym.
> Dla kogoś takiego klęczenie przed "świętym" obrazem lub ikoną
> i modlitwa jest czymś w rodzaju rozmowy z postacią na takim
> obrazie. Patrząc wówczas w obraz i modląc sie do niego taka
> osoba nie widzi malowidła, ale dosłownie _widzi_ postać jaką
> ono przedstawia tak, jakby był to żywy obiekt oraz wyraźnie
> odczuwają wówczas interaktywną "duchową" obecność tego
> obiektu.
> Taka osoba nie widzi zatem twarzy na obrazie, ale twarz realnej
> postaci, nie widzi namalowanych oczu na obrazie, ale patrzy
> w oczy kogoś "świętego" przed kim klęczy... itd.
> Wrażenia te są tak bardzo realne, że doświadczanie tego wszystkiego
> wydaje się takiej osobie "wielkim misterium wiary", której się
> oddaje w poczuciu kontaktów z "siłą wyższą" poprzez łaskę
> utożsamianą z bogiem.
Schizofrenicy też są przekonani że widzą rzeczy których nie ma... To
musi być jakieś niesamowicie wysokie skupienie uwagi, koncentracja,
balans na krawędzi snu i jawy, trans.
Druga sprawa jest taka, że osoby które o tym opowiadają mogą
[nieświadomie] ubarwiać tamte doznania. Mogą dodawać jakieś szczegóły,
żeby obraz był bardziej spójny i wiarygodny. Nie pamietam jak sie nazywa
to zjawisko, ale z czasem świeża pamięć [bliska stanowi faktycznemu]
zaciera się, pozostają bardziej emocje skojarzone z danym doświadczeniem
oraz przybywa różnych później dorobionych szczegółów. Po prostu pojawia
sie przekłamanie. Im częsciej komus o tym opowiadasz, zapewne za kzdym
razem uzyjesz troche innych słów itd. To wszystko po jakims czasie
zaczyna sie rozmywać.
> Nie jestem i nigdy nie byłem zdolny, aby doświadczać czegoś
> choćby odrobinę podobnego.
> Dowiedziałem sie o tym, że tak to działa z relacji dopiero po tym
> jak definitywnie porzuciłem religię krk.
> Byłem zdumiony żarliwością zapewnień w tym względzie, oraz
> opisywaną intensywnościa doświadczanych w takich razach
> przeżyć/odczuć.
> Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że tak, oraz że aż tak
> to działa na niektórych ludzi.
> Jak dla mnie to po prostu niewyobrażalne.
>
> Przypomniałem sobie o tym przy okazji twoich dociekań nt
> indywidualnej podatności na wiarę.
>
> Taki rodzaj wiary z tego rodzaju podatnością na głębokie
> doznania religijne to jak dla mnie jakiś szamanizm, tudzież
> magia.
> Nie sądzę aby miało to coś wspólnego ze zdrową, normalną
> wiarą w Boga.
> Oczywiście, że tacy ludzie w "coś" wierzą, ale dzięki takim
> przeżyciom mogą uwierzyć IMHO w cokolwiek i nie ma to
> dla nich większego znaczenia w CO wierzą, bo "dowodem"
> na prawdziwość tego w co wierzą zawsze będą ich odczucia
> i przeżycia podczas modlitw do "świętych" obrazów lub ikon
> lub figur.
> Nie wiem, czy coś takiego jest wynik jakichś zaburzeń psychicznych,
> ale IMHO normalne to to na pewno nie jest.
>
Tez mi sie tak wydaje. Zero merytoryki w takiej wierze, tylko ślepe
przekonanie "Ja wiem, że JEST, bo CZUŁEM". Czuć można wiele dziwacznych
rzeczy.
--
//-\\ || )) //-\\ ][\/][
a...@p...onet.pl
|