Data: 2005-02-10 21:35:26
Temat: Re: I co ja mam o tym myśleć?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet)@tutaj.nic> napisał w
wiadomości news:cufe4n$gad$1@news.onet.pl...
Ze wszystkim co wyciąłem, zgadzam się. A z tym co zostawiłem też się
zgadzam, ale trzeba było coś zostawić :)
> To też jest w sumie ciekawe. Całkowicie nieświadome budowanie
> i użytkowanie modeli pewnych "aspektów rzeczywistości" nazywamy
> intuicją. Jeśli mi nie wierzysz, to sobie sprawdź w dowolnym słowniku
> lub encyklopedii. ;-)
Przepraszam za ewentualne humanistyczne skojarzenia :) Mam wrażenie, ża cały
czas toczy się tu nieustanna gra. Gdyby spersonalizować nieświadomość i
świadomośc, to jest to gierka polegająca na "Jestem cały czas za twoimi
plecami" :) Pewnie wiesz, kto jest cały czas za czyimi plecami ?:) Cały
sikret polega na tym, że gra odbywa się w czasie. Jesteśmy w stanie w każdej
chwili obrócić się, ale to co zobaczymy, to tylko skutki działań naszego
przyjaciela przyspawanego do naszych pleców - bo on przecież obraca się
razem z nami. Oczywiście, nie byłbyś sobą, gdybyś nie zwrócił mi uwagi, że
to my obracamy się razem z nim, a nie on z nami :) Nie wiem, czy zwróciłes
uwagę na jedną rzecz. Jakimi analogiami byśmy nie operowali by pogadać na
temat świadomości i nieświadomości, zawsze pojawiają się w nich dwie strony,
które próbują się nawzajem oszukać. Nieświadomość ma tak sterować
świadomością by ta nic o nieświadomości nie wiedziała spełniając przy tym
jej "zachcianki". A świadomośc próbuje przy pomocy intelektu :) obadać
nieświadomość tak aby biedna nieświadomość tak sterowała świadomością, by
owej świadomości chucie spełnić. No więc własnie. Kto tu kogo próbuje
oszukać i kto jest bardziej człowiekiem ? :) Czy bardziej człowiekiem jest
świadomość, dzięki której potrafimy np. stać przed lustrem i czuć
satysfakcję z własnej urody, czy tez może nieświadomość jest bardziej
człowiekiem dzięki której potrafimy np. stać przed lustrem i czuć
satysfakcję z własnej urody ? :) Wbrew pozorom, pytanie takie wcale nie jest
głupie - można je sprowadzić do odwiecznego pytania - która nóżkę wróbelek
ma bardziej ? :) No dobra, koniec filozofowania. Trzebaby z tego
filozeofilowania coś wyciągnąć - bo jak narazie nic nowego to nie wniosło.
Gdy wpadła mi w ręke książka Fiorda, uśmiechnąłem się z politowaniem, gdy
przeczytałem że ważką rolę w analizowaniu czagoś tam moga stanowić
przejęzyczenia. Dlatego nie zdziwię się ewentualnemu uśmieszkowi, gdy
podniosę kwestię .... no własnie ... kwestię głupich pytań, którą
zakończyłem poprzednią część wywodu :) Każdemu zapewne nie raz w życiu,
przydarzyła się sytuacja w której nie udało sie rozwiązać jakiegos problemu.
Napewno tez przytrafiały się sytuacje, gdy nagle w wyniku olśnienia
rozwiązanie przychodziło nie wiadomo skąd. Może mały przykładzik. Gdy byłem
jeszcze w bardzo podeszłym wieku, bardzo lubiłem jeździć ze znajomymi na
mazury pod namiot. W tych czasach, rozłożenie namiotu nie sprowadzało się do
skopulowania ze soba dwóch gietkich patyków i włożenia ich w tzw. namiot
własciwy. Cała konstrukcja składała się z dużej ilości rurek i rureczek - na
konstrukcje narzucało się warstwę wierzchnią namiotu, a wewnątrz tego tworu
podwieszało się dwie sypialnie. Jak zwykle w takich sytuacjach, najwięcej
problemu przysparzało połączenie rureczek ze sobą w odpowiedni sposób.
Problem w tym, ze był to żaden problem, ponieważ poszczególne ciągi rurek
były połączone jakimś łańcuszkiem w środku, tak więc nie trzeba było
dobierać, wystarczyło ponasadzać. Tworzyły się większe elementy konstrukcji,
które łatwo było dopasować. Takich większych elementów było z 10. Pisałem
wcześniej, że złożenie tych elementów to nie problem ? Kłamałem :) Otóż,
mimo że nie był to problem, ni kuta nie udało nam sie ich tak połaczyć by
było dobrze. Ciągle "tu za krótko, tam za długa a tu krzywo". Po pewnym
czasie postanowiłem pomyśleć :) I ... wpadłem na rozwiązanie :) Skoro
większe części nie dają się złożyć do kupy - to znaczy że są źle złożone z
tych mniejszych. Ale jak mogą być źle złożone skoro sa połączone łańcuchem
:) No nic - pomyślałem sobie. Albo zrobie z siebie durnia przed
towarzystwem, albo geniusza. Dokonałem stosownych niskomplikowanych obliczeń
(parę całek i wyznaczników macierzy 10x10 :) ) I oznajmiłem Towarzystwu "W
tej i tej rurce, na łaczeniu tym i tym, łańcuch jest przerwany". ... I tak
zostałem geniuszem :) Nie sądzisz, że coś co nazywa się nagłym olśnieniem
wiąże się z dojściem do (sic) świadomości, że przyczyną niemożności
rozwiązania jakiegoś problemu, nie jest wcale to że źle kombinujemy tylko
to, że próbujemy odpowiedzieć na niewłasciwe pytanie (głupie pytanie) ? Jak
to się ma do kwesti świadomości/nieświadomości. Skoro potrafimy często po
fakcie uświadomoć sobie, nieświadome przyczyny naszego zachowania - to
znaczy, że odpowiadamy sobie na pytanie "gdzie lezy granica między
świadomością a nieświadomością ?" I teraz zadam głupie pytanie - czy to
pytanie jest mądre ? :) Szczególnie w kontekście tego, że jak sam napisałeś
w podlinkowanym artykule, jedno bez drugiego żyć nie może. To prawda bez
dwóch zdań - nie może. Przekornie napiszę, że nieświadomość z pełną
premedytacją podsyła świadomości kawał miencha, w postaci chuci na
"uświadamianie sobie nieświadomego" poprzez generowanie pytania "gdzie lezy
granica między świadomością a nieświadomością ?" :) Gdyby tendencyjnie
odmawiać odpowiedzi na jakiekolwiek "głupie" pytania. Gdyby działac nie tyle
wbrew, co neutralnie wzgledem nieświadomych żadzy, tzn. nie działac przeciw
nimm ale nie zaspakajać ich. Taki masohizm prowadziłby do ześwirowania -
ludzie odizolowani od świata, bez fizycznej możliwości zrealizowania czegoś
więcej ponad "jeść, siusiu, kupa" świrują - to tylko kwestia czasu. Dlaczego
? W tym kontekście "dlaczego" to bardzo głupie pytanie. :) Myślę, że lepszym
pytaniem jest - "po co te wszystkie mechanizmy są dla nas tajemnicą ?".
Uff :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|