Strona główna Grupy pl.rec.dom Inwestycja w dom czy w mieszkanie?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Inwestycja w dom czy w mieszkanie?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 116


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2008-12-13 18:06:30

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: "Piotrek" <...@...ru> szukaj wiadomości tego autora

> Samochody mam i ich używam. Latem są jeszcze rowery - 6km do centrum
> mieściny to drobiazg, choć na pieszo by mi się nie chciało.
>

ja samochod tez mam i tez uzywam, ale to nie znaczy ze musze byc na niego
skazany bo inaczej sie nie wydostane/dostane do domu :)
6 km rowerem to calkiem spoko, ale sam piszesz ze do miesciny, a mnie chodzi
o miasto:)

> Ja mam dom na wsi, więc sąsiedzi są ciut dalej, a i SM nie biega :)

to masz plus :)

> Odśnieżanie to albo odśnieżarka, albo trochę zdrowego wysiłku fizycznego.

rano przed wyjsciem do pracy :)
cudownie......
a jak sypnie snieg w momencie kiedy jestes w pracy to SM tego nie
wytlumaczysz.
snieg na chodniku = mandat... niestety takie sa fakty, wiem to na wlasnym
przykladzie.

> Poza tym, ostatnio jakoś mało śnieżne zimy.

na szczescie, bo ten dom nadal mam i musze jezdzic specjalnie ponad 20 km
zeby odgarnac snieg....

> Sama przyjemność i dla kondycji dobrze. Ja dodam jeszcze wspinaczkę na
> dach
> celem usunięcia liści (dom mam w lesie) - ale cóż poradzić, że to lubię?
> Pracę mam wybitnie siedzącą, to dla zdrowia lepiej czasem się
> pogimnastykować.
>

tez mam prace wybitnie siedzaca i czasami lubilem cos przy domu zrobic, ale
nie zawsze mialem na to czas/ochote.

> Nie znoszę komunikacji miejskiej. Zdecydowanie wolę samochód lub rower.

najczesciej takie zdanie maja ci co im za przeproszeniem dupa przyrosla do
fotela od samochodu :)
ja tez jezdzilem swego czasu tylko i wylacznie samochodem, pozniej odkrylem
ze 10 min dluzej jade autobusem siedzac i czytajac sobie ksiazke a nie
sterczac 40 min za kolkiem w korku i przesuwajac sie po 5 m
paradoksalnie korki w miescie spowodowaly ze sie przerzucilem na komunikacje
miejska jesli musze pokonywac trase praca<>dom :)

> Ja dzieciaki wożę ze szwagrem na zmianę - i nie 6km, ale 30, do większego
> miasta, bo tam jest dobra szkoła.
>

a ja w promieniu 15-20 km mam wszystkie szkoly w duzym miescie, do ktorych
dzieciakow wozic nie musze :)

> Jestem w tej dobrej sytuacji, że 3 km od domu mam motel z niezła knajpą :)
>

jedna ??
ja mam kilkaset knajp czy restauracji w miescie, do centrum mam moze 7-8 km.

> Hałaśliwi sąsiedzi i szczeniactwo to w przypadku bloków najczęstszy
> problem
> - jeśli go nie masz, to nie znaczy, że nie występuje w ogóle. Mnie to
> właśnie najbardziej wkurzało, kiedy musiałem uczestniczyć w życiu
> osobistym
> sąsiadów, słyszanych przez ścianę lub wentylację w łazience.
>

no to niestety minus, jak trafisz na taki blok/otoczenie to niestety ale tak
jest....
to potrafi zniechecic, na szczescie to juz moje drugie mieszkanie i takich
problemow nie mam :)

> Jesteś więźniem celi w bloku i komunikacji miejskiej :)

mam samochod i komunikacje miejka, ty masz tylko samochod ?
kto ma gorzej ?

> Lampkę możesz wypić bez ryzyka, chyba że ważysz < 50 kg ;)

jakos nie lubie prowadzic po alkoholu, juz nie mowie o wyjsciu do knajpy :D

--
pzdr
piotrek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2008-12-13 18:24:12

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: "Panslavista" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Jan Werbiński" <j...@j...com> wrote in message
news:gi0s30$5pf$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Użytkownik "Piotrek" <...@...ru> napisał w wiadomości
> news:gi0mgc$u2b$1@opal.futuro.pl...
> > odkad mieszkam w miescie w bloku mam swiety spokoj. komunikacja pod
nosem
> > wiec do samochodu nie jestem uwiazany. moge miec swoje plany bo nie mam
>
>
> Jeszcze lepiej mieszkać w mieście i w domku. Polecam.

White House?!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2008-12-13 18:59:21

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 16:17:17 +0100, Piotrek napisał(a):

>> Bzdura - w mieście też dzieci są wożone na dodatkowe zajęcia (znam mnóstwo
>> takich przypadków, komunikacją miejską żadne nie jeździ, a gdziezby tam,
>> skoro jest mama czy tata z samochodem - dzieciątka sa zbyt leniwe,
>
> bzudra, jak sie ma szkoly pod nosem to nie ma sensu wozic dzieci do szkoly.
> same moga isc lub sobie pojechac autobusem jak sa juz w odpowiednim wieku.
> na lenistwo tez jest rada, poprostu se nie dawac terroyzowac dziecku

Ja nie piszę o moich dzieciach - w sensie terroru. Obserwuję to zjawisko u
innych. U nas to była konieczność - żeby dzieci miały szanse wrócić do domu
w miarę wcześnie, aby zjeść obiad czy wyjść na powietrze, trzeba było je
wozić. dziś same już dorosłe, mówą, że nie wyobrażają sobie życia bez domu
i terenu dla ich przyszłych dzieci :-)

>
>> no i zajęć tyle, że by się nie zdążyło autobusem z jednych na drugie i na
>> same
>> szkolne lekcje też -
>
> to niech maja mniej zajec, po co meczyc dziecko tysiacem zajec
> pozalekcyjnych, zeby spelnic swoje nie spedzone ambicje kosztem dziecka ?

Czytaj niżej.

>
>> najlepszy dowód to poranny tłok i niemożność
>> wyminięcia się na co węższych dojazdach do szkolnych parkingów - to wręcz
>> cud, aby w okolicach 8-ej wygodnie dojechać pod sam budynek szkoły.
>
> wiesz w niedziele tez w hipermarketach jest tlok, ale to nie oznacza ze
> takie "wzorce" trzeba powielac.

Niedziele spedzamy w domu i w kościele, hipermarket jest raz w miesiącu,
tzn był - podczas zajęć dzieci :-)

> trzeba myslec i wybierac to co jest najlepsze.

Ależ właśnie wybraliśmy :-)

>
>> A już maluchy to wszystkie sa dowożone przez rodziców i odbierane.
>
> maluchy, do przedszlola czy szkoly w pierwszych latach owszem, pozniej nie
> ma sensu.

Ma sens, bo rodzice to robią.

>
>> Co do ograniczania czy odsuwania od towarzystwa koleżanek i kolegów to
>> legenda - nie ma na to czasu wobec mnóstwa dodatkowych zajęć - języki,
>> pływanie, korepetycje, szkoła muzyczna czy tam co jeszcze.
>>
>
> co wiecej mozna powiedziec jak to ze musza to byc biedne dzieci, zawalone
> zajeciami pozalekcyjnymi i nauka bez czasu dla siebie.

Ależ co Ty wiesz o moich dzieciach. Miały i mają liczne hobby - są nimi
języki, gra na instrumentach, odtwarzanie historii itp. Kiedy trzeba, to
się je zawoziło, a kiedy trzeba, jeździły same, kiedy były juz dostatecznie
duże i rozważne.

> pewnie rodzice sie
> musze na sile realizowac bo im cos w zyciu nie wyszlo a pozniej takie
> wyalienowane dzieci rosna.

Jak wyżej :-)


> towarzystwo rowiesnikow i wolny czas jest dla dzieci bardzo wazny, po co im
> zabierac dziecinstwo.
> i po co im ten dom i ogrod skoro caly czas spedzaja w samochodzie, szkole,
> na zajeciach pozalekcyjnych albo nad ksiazka?

Czy ja powiedziałam, że zabiera im to cały czas? - mają własny las, łąkę,
psy - od dzieciństwa uganiały razem z nimi do upadłego po własnym terenie i
poza: grzyby, jagody, kąpiele w zalewie (1 km od domu), sanki, narty, łyżwy
na lodowisku robionym przez ich ojca rokrocznie na podwórku lub na
zamarzniętych "lustrach" na łąkach nadrzecznych (na rzece obowiązywał
zakaz), miejscowe towarzystwo dawnych kolegów i koleżanek z podstawówki.
Nie znam szczęśliwszych dzieci :-)

>
>>> O samym marnowaniu czasu na dojazdy nie
>>> wspomnę, bo jest coraz gorzej z komunikacją (rozrost przedmieść bez
>>> infrastruktury drogowej).
>
> no i dlatego lepiej mieszkac w miescie, miec pod nosem szkoly, przedszkola i
> kilka linia autobusowych i tramwajowych.

Nie. Ja mam i chcę mieć pod nosem las sosnowy, pola, łąkę i rzekę.

> odpada wtedy przywiazanie do
> samochodu i tego ze bez samochodu to nic sie nie da zrobic bo po 18 na
> wioske juz nie jedzie zaden transport.

Jestem baaardzo przywiązana do mojego samochodu - daje mi swobodę
gospodarowania własnym czasem. Nie wiem, o czym mówisz, mówiąc o
"przywiązaniu do samochodu".

>
>> Nie oplataj, dojazd do miasta jest o wiele szybszy, niż samo poruszanie
>> się
>> w samych jego granicach w godzinach szczytu - czyli rano m. 8 a 10 oraz od
>> 14 do 17.
>
> no i co z tego ze do granicy miasta z wioski dojedziesz szybciej skoro i tak
> musisz sie wlec w samym miescie zeby dojechac do szkoly i pozniej do pracy.
> osoby mieszkajace w miescie szkoly maja pod nosem a dojazd do pracy maja
> krotszy o ten dojazd z wioski.

A tam, licytacja niczego.

>
>> Tak więc mieszkanie poza miastem to tylko zalety, a nie problemy.
>
> hahaha oczywiscie, same zalety.
> pomijasz tylko swoj brak obiektywizmu z powodu tego ze niegdy w miescie nie
> mieszkalas.
> zeby si ena jakis temat wypowiadac to trzeba miec pojecie o czym sie pisze.

Mieszkałam w mieście, ale nie w bloku - mieszkałam pare lat w domu teściów,
w samym centrum miasta wojewódzkiego. I uciekłam stamtąd czym prędzej, choć
i ogród był, spokojna dzielnica.

>
>> Tzn żadnych dodatkowych problemów w porównaniu z miastem.
>
> oczywiscie, chociazby totalny brak komunikacji od wczesnych godzin poza
> samochodem, a co za tym idzie przywiazanie do samochodu bo nawet ze
> znajomymi sie nie mozna w knajpie umowic o ile sie nie ma zapewnionego
> transportu albo wydanie 70-100 zl na taksowke.

Ależ co Ty opowiadasz: my mamy pełno busow całą dobę, autobusów itp.
Średnio co 5 minut coś podjeżdża, czym można się dostać te pare km do
miasta. Ale ja oczywiście wolę samochód, skoro mam tę możliwość. Kiedy
trzeba jednak, to dzieci sobie wracały autobusem z miasta, kein problem.
A co do knajpy i znajomych - wszyscy mamy samochody, więc i te w mieście, i
na wsi knajpy mamy dostepne, a upijac sie nie lubimy i nie jest problemem
ustalenie, kto dzis prowadzi. I w dodatku nam własnie otworzyli ekskluzywną
karczmę blisko. A i tak wolimy się spotykać w domu z naszymi znajomymi - w
końcu po coś mamy te swoje domy - grillowanie, wędzenie, brydżyk i te
sprawy. Knajpiane wysiadywanie nas nie bawi zbytnio :-D


> mile odsniezanie chodnika kolo domu bo mandacik mozna zarobic, koszenie
> trawy zeby nam ogrod nie zarosl(co z tego ze czlowiek po pracy chce miec
> chwile dla siebie :)

Ale ja uwielbiam odśnieżać - mamy 200 m do bramy przez las i pole,
odśnieżaliśmy to z mężem pare razy - ale była zabawa :-D
A jak trzeba szybko, to sąsiad traktorem i pługiem specjalnie zrobionym
przyjeżdża - 10 minut i gotowe :-)
A co do ogrodu, to... mój raj :-) Co Ty tak narzekasz na to kszenie? Ogród
to nie skoszona pod sznurek traweczka tylko.

>
> itd itp.
>
>> A inne sprawy to po prostu kwestia dobrej organizacji - u nas dzieci miały
>> i szkołę
>> muzyczna, i pływanie, i wzystko, co potrzeba, i nie byliśmy w to bardziej
>> zaangazowani, niż rodzice w mieście.
>
> w miescie czesto zaangazowanie rodzicow ogranicza sie do zaplacenia za
> dodatkowe zajecie i danie pieniadzy na bilet miesieczny. dziecko sobie samo
> poradzi.

Nie obserwuję tego, jest wręcz przeciwnie - blade, rachityczne
dzieci/mlodzież wożone jak bagaż, z zajęć na zajęcia. Rachityczne, bo sport
oczywiście odpada.

>
>> Kiedy dzieci były na zajęciach, robiło
>> się np. tygodniowe zakupy czy załatwiało sprawy w urzędach itp.
>
> w urzedach ? w czasie kiedy dzieci mialy zajecia pozalkecyjne czyli zapewne
> wieczorem, ciekawe co to za urzedy :D

Nie tylko urzędy - zakupy też. Ale się czepiasz, jakbys nie wiedział, że
porządne urzędy pracują do 17ej. A po tej godzinie można robić zakupy czy
iść na aerobik czy babskie pogaduchy. Mnie się w końcu też cos należy :-)

>
>> Za doatkowym towarzystwem koleżanek nie tęskniły - nie miały potrzeby, bo
>> czas
>> był zajety do wieczora nieraz. |No i - uczyły się po prostu, więc nie
>> traciły czasu na zbędne wyjścia nie wiadomo po co i z kim. Wystarczyło im
>> tegoi kontaktu w szkole. A od reszty było GG, komórka - do "domówienia"
>> się.
>
> ehhh szkoda dzieci ze sie wychowuja bez kontaktu z rowiesnikami i wolnego
> czasu.

Moje nie narzekały. Miały co robic - wszystkie zajęcia tylko i wyłącznie
obrane przez siebie.


A w ogóle cały czas zdaję sobie sprawę, że jest to licytacja wad i zalet
bez sensu: dom to dom. A blok to tylko namiastka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2008-12-13 19:02:50

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 16:54:40 +0100, Tomasz Nowicki napisał(a):

> Dnia Sat, 13 Dec 2008 13:17:10 +0100, Ikselka napisał(a):
>
>> Nigdy nie mieszkałam w bloku, na szczęście, ale i tak zdaję sobie sprawę,
>> jakie mam szczęście, że tam nie mieszkałam :-)
>
> No pewnie - nic nie straciłaś. Chyba że lubisz intensywne, choć często
> niewerbalne interakcjie międzyludzkie :)
> Ja tam wolę pewien dystans.
>
> T.

Pare razy w życiu spałam w bloku - u koleżanek. Odgłosy małżeńskich
uniesień, kłótni, spuszczania wody w WC, rozmowy słyszalne ze szczegółami w
szybie wentylacyjnym - nieeeee, tego nie da się wytrzymać. I te obskurne
(bo niczyje) klatki schodowe, kupa w windzie, ciasnota i niskie
pomieszczenia... Ble. Naprawde wolę najmizerniejszą chatynkę, byle własną.
Właśnie chodzi o ten dystans...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2008-12-13 19:09:12

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 17:04:21 +0100, Tomasz Nowicki napisał(a):

> Dnia Sat, 13 Dec 2008 13:56:25 +0100, Ikselka napisał(a):
>
>
>> PS. Kiedy wchodzę do "nowoczesnych" domów ocieplonych styropianem, oblepia
>> mnie duszne, wilgotne ciepełko - nie dam się na to namówić. Odwiodłam męża
>> od chęci ocieplenia w ten sposób naszego domu, w którym się cudownie
>> oddycha, choć może niekoniecznie przegrzewa. Tylko okna wymienimy, bo już
>> stare - za komunizmu były robione :-)
>
> A tutaj to już jesteś wyrazicielką stereotypów. Styropian na zewnątrz ścian
> nie ma kompletnie nic do atmosfery wewnątrz domu. Tzw. "oddychanie ścian"
> to typowa ściema marketingowa i łatwo wykazać to stosownymi obliczeniami*.
> Natomiast winę za duszny smrodek w pomieszczeniach ponoszą dwie rzeczy -
> zbyt szczelne okna ("bo przeciągów nie zniesę") i słabo działająca
> wentylacja ("żeby ciepło nie uciekało"). Dlatego przy wymianie okien
> postaraj się zadbać o nawiewniki - w przeciwnym razie możesz nawet liczyć
> na grzybki na ścianach...


Wasciwie to wiem, ale i tak mam awersję do styropianu w ścianach, mamy tak
grube ściany z pustaka szczelinowego ceramicznego, plus tynk - wystarczy.
Tylko te okna - w fatalnym stanie już, więc wymiana konieczna. Nowe będą na
pewno z nawiewnikami - mam fioła na punkcie wentylacji. Palę w kominku i
kuchni kaflowej - musi wszystko działać, bobym nie usnęła spokojnie, bojąc
się zaczadzenia (czasem palę w kuchni węglem).


> * w skrócie - idzie o to, że ilość pary wodnej przenikającej przez
> najlepiej nawet przepuszczalną dla niej ścianę jest o parę rzędów wielkości
> mniejsza niż potrzeby wynikające z produkcji pary wodnej przez ludzi,
> którzy w domu oddychają, perspirują, gotują, piorą, suszą itd. Do tego
> potrzeba sprawnej wentylacji. Dla oszczędnych (i zasobnych) może być to
> centralna instalacja nawiewno-wywiewna z rekuperatorem :)

Aż tak to nie będziemy się starać - mamy kanały wentylacyjne o dużym
przekroju - głowę chce urwać, starczy :-)

> A więc przepuszczalność tzw. przegród budowlanych dla pary wodnej nie ma
> kompletnie znaczenia dla komfortu (nie licząc oczywiście komfortu
> psychicznego ;o) )
>

Pewnie tak, może jestem uprzedzona. Ale i w ociepleniach styropianowych
zauważyłam u znajomych spory plus - znaczne wyciszenie odgłosów z zewnątrz.
Okna mają znaczenie, ale i przez ściany hałas przenika, więc taka
styropianowa poducha chyba nieźle tłumi?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2008-12-13 19:17:38

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 17:12:47 +0100, Piotrek napisał(a):

>> PS. Kiedy wchodzę do "nowoczesnych" domów ocieplonych styropianem, oblepia
>> mnie duszne, wilgotne ciepełko - nie dam się na to namówić.
>
> kolejny raz wypowiadasz sie na jakis temat o ktorym nie masz zielonego
> pojecia.
> ocieplone sciany nie maja nic wspolnego z wentylacja w domu, sciany 1W, 2W
> ,3W nie oddychaja.
> w domu ma byc sprawna wentylacja i nie ma znaczenia czy nie masz styropianu
> czy masz go 30 cm.

Tak prawdę mówiąc to mnie wkurzasz - słyszałeś coś o tzw. przewiewaniu
scian?

>
> proponuje troche obiektywizmu i wiecej wiedzy na temat w ktorym sie
> wypowiadasz bo kolejny raz nie dosc ze sie osmieszylas to jeszcze wychodzisz
> na osobe ktora chwali tylko to co ona ma bo to jest najlepsze.

Nie sądzę, abym się ośmieszyła pisząc o przewiewności ścian, natomiast też
nigdzie nie pisze, że mam wszystko najlepsze - skoro ty tak to odebrałeś,
to już kwestia Twojego poczucia, że masz coś gorszego - a to wiele mówi,
nie?
:->

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2008-12-13 19:20:39

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: "Piotrek" <...@...ru> szukaj wiadomości tego autora

> Pare razy w życiu spałam w bloku - u koleżanek. Odgłosy małżeńskich
> uniesień, kłótni, spuszczania wody w WC, rozmowy słyszalne ze szczegółami
> w
> szybie wentylacyjnym - nieeeee, tego nie da się wytrzymać. I te obskurne
> (bo niczyje) klatki schodowe, kupa w windzie, ciasnota i niskie
> pomieszczenia... Ble. Naprawde wolę najmizerniejszą chatynkę, byle
> własną.
> Właśnie chodzi o ten dystans...

w fajnej dzielnicy musza te kolezanki mieszkac, nie zazdroszcze....

--
pzdr
piotrek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2008-12-13 19:27:25

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 17:47:06 +0100, Tomasz Nowicki napisał(a):

> Dnia Sat, 13 Dec 2008 17:07:21 +0100, Piotrek napisał(a):
>
>> ja mieszkajac w domu w poblizu duzego miasta czulem sie raz ze uwiazany
>> troche do tego domu, bo ciezko sie gdzies ruszyc z tego zadupia. bo to
>> samochod, bo nie ma jak wrocic spowrotem, bo nic nie ma w tej
>
> Samochody mam i ich używam. Latem są jeszcze rowery - 6km do centrum
> mieściny to drobiazg, choć na pieszo by mi się nie chciało.

Ja mam do centrum jakieś 10-11 km. W sumie to na upartego może bym się tam
i wybrała na rowerze, ale mam do pokonania pod miastem taką wielką góę, że
padłabym ;-)
Jak piszesz, samochody w domu ułatwiają sprawe i nie ma problemu
przywiązania do domu: jeśli chcę, to i 6 razy dziennie moge być w mieście -
tylko PO CO? - wolę się poopalać czy popracowac w ogrodzie, czy spotkać z
sąsiadami na grillu i pogaduszkach do późnej nocy :-)
:-)

>
>> do tego sasiedzi obok ktorzy niby wscibscy nie byli ale kazdy wiedzial
>> prawie wszystko, a czego nie wiedzial to sobie dopowiedzial. zimowe bieganie
>> z lopata i odgarnianie sniegu bo SM dzwonila ze bedzie mandat za nie
>> odsniezony chodnik.
>
> Ja mam dom na wsi, więc sąsiedzi są ciut dalej, a i SM nie biega :)
> Odśnieżanie to albo odśnieżarka, albo trochę zdrowego wysiłku fizycznego.
> Poza tym, ostatnio jakoś mało śnieżne zimy.

My mamy świetnych sąsiadów - wcale nie wscibscy, są bardzo dyskretni i
cisi, bo sami cenią spokój i prywatność. Spotykamy się jednak często, bo
się lubimy. Okazje są bardzo różne - począwszy od czysto towarzyskich,
przez wspólne spacery i rowerowe eskapady, na wspólnym pójściu do kościoła
czy wyjeżdzie po zakupy skończywszy. Wiem, że po prostu dobrze trafiliśmy.
A odśnieżanie to okazja do cudownej zabawy - jśli nie dajemy rady sami
łopatą, to sąsiad załatwia sprawe w 10 minut traktorem z belką okutą
specjalnie do tego celu.

>
>> koszenie trawy, przycinanie drzew itd itp.
>
> Sama przyjemność i dla kondycji dobrze. Ja dodam jeszcze wspinaczkę na dach
> celem usunięcia liści (dom mam w lesie) - ale cóż poradzić, że to lubię?

Znam to - igliwie sosnowe w rynnach jest zmorą mjego męża ;-)
Też mam las przy domu - sosny niemal zaglądają w okno.

> Pracę mam wybitnie siedzącą, to dla zdrowia lepiej czasem się
> pogimnastykować.

Otóż to.
>
>> odkad mieszkam w miescie w bloku mam swiety spokoj. komunikacja pod nosem
>
> Nie znoszę komunikacji miejskiej. Zdecydowanie wolę samochód lub rower.
>
>> wiec do samochodu nie jestem uwiazany. moge miec swoje plany bo nie mam
>> problemu ze mi dziecko 20 km od domu wyszlo ze szkoly i nie ma jak wrocic do
>> domu bo nic na wioske nie jedzie. jak chce gdzies wyskoczyc cos zjesc, bo mi
>
> Ja dzieciaki wożę ze szwagrem na zmianę - i nie 6km, ale 30, do większego
> miasta, bo tam jest dobra szkoła.

No jasne, my na zmianę z sąsiadami, a i dalej się wozi - moje to jeśdziły
często na "bitwy Wikingów" dziesiątki km od domu i fajnie - my też mieliśmy
zabawę :-)

>
>> sie nie chce obiadu robic to mam knajp w promieniu paru km cala mase.
>
> Jestem w tej dobrej sytuacji, że 3 km od domu mam motel z niezła knajpą :)

U nas własnie otworzyli - od tej pory życie towarzyskie wręcz kwitnie,
właściwie to już przesyt ;-PPP

>
>> sasiedzi na szczescie nie sa halasliwi a na wiosce zdazalo sie ze sasiada
>> gnojek testowal sobie glosniki w furze 20 letniej puszczajac jakis syf.
>
> Hałaśliwi sąsiedzi i szczeniactwo to w przypadku bloków najczęstszy problem
> - jeśli go nie masz, to nie znaczy, że nie występuje w ogóle. Mnie to
> właśnie najbardziej wkurzało, kiedy musiałem uczestniczyć w życiu osobistym
> sąsiadów, słyszanych przez ścianę lub wentylację w łazience.
>
>> poprostu nie jestem wiezniem domu i samochodu:)
>
> Jesteś więźniem celi w bloku i komunikacji miejskiej :)

Tak, to prawda.

>
>> dzieci maja czas, moga wyskoczyc ze znajomymi a ja nie musze sie zastanawiac
>> czy moge wypic wino do kolacji czy zaraz do mnie zadzwoni ktores zebym po
>> niego jechal 30 km bo nie ma jak wrocic :)
>
> Lampkę możesz wypić bez ryzyka, chyba że ważysz < 50 kg ;)
>

My się wymieniamy z mężem. Tzn najczęściej ja prowadze, bo nie lubie
alkoholu. Więc mąż ma dobrze :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2008-12-13 19:30:06

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: "Piotrek" <...@...ru> szukaj wiadomości tego autora

> Tak prawdę mówiąc to mnie wkurzasz - słyszałeś coś o tzw. przewiewaniu
> scian?

chyba jak sa szczeliny miedzy zaprawa i brak tynku :)
poczytaj lepiej o wentylacji a nie truj ze ty masz dobrze w domu bo nie masz
styropianu a znajomi maja duszno i goraco przez styropian :)

> Nie sądzę, abym się ośmieszyła pisząc o przewiewności ścian, natomiast też

nie tego nie napisalas, ale napisals ze u znajomych jest duszno przez sciany
ocieplone styropianem :D
a to juz jest smieszne i swiadczy o poziomie twojej wiedzy na ten temat...

> nigdzie nie pisze, że mam wszystko najlepsze - skoro ty tak to odebrałeś,
> to już kwestia Twojego poczucia, że masz coś gorszego - a to wiele mówi,
> nie?
> :->

ooo nie dosc ze wszystko masz super, jestes super obiektywna mimo ze nie
mieszkalas nigdy w bloku ale na ten temat sie wypowiadasz to jeszcze
psycholog z ciebie ?
no nie pogadasz :D

--
pzdr
piotrek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2008-12-13 19:32:18

Temat: Re: Inwestycja w dom czy w mieszkanie?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 13 Dec 2008 20:20:39 +0100, Piotrek napisał(a):

>> Pare razy w życiu spałam w bloku - u koleżanek. Odgłosy małżeńskich
>> uniesień, kłótni, spuszczania wody w WC, rozmowy słyszalne ze szczegółami
>> w
>> szybie wentylacyjnym - nieeeee, tego nie da się wytrzymać. I te obskurne
>> (bo niczyje) klatki schodowe, kupa w windzie, ciasnota i niskie
>> pomieszczenia... Ble. Naprawde wolę najmizerniejszą chatynkę, byle
>> własną.
>> Właśnie chodzi o ten dystans...
>
> w fajnej dzielnicy musza te kolezanki mieszkac, nie zazdroszcze....

W normalnej, nawet całkiem eksluzywnej.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jaką kabinę prysznicową?
Jaką nagrywarkę z dyskiem kupić?
Re: Projektor
lodówka Bosch KGN 39A73 - hałas
Ja mam 107 a Ty?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Prasa do oleju na użytek domowy
Re: Zerowatt zx 33 - instrukcja obslugi
jak dotrzeć do głowicy baterii
Kuchenka gazowa z regulacją temperatury
Mleko w ekspresie

zobacz wszyskie »