Data: 2002-03-20 08:26:19
Temat: Re: Jak byc 'druga' mama?, dlugie...
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a78chr$ff6$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
> Napisała Perełka moja, Joanna Duszczyńska <j...@p...onet.pl>,
Muszę to napisać. Bardzo mi się podoba ten tekst... Po prostu tak rozbraja,
ze aż walczyć się nie chce. :-)))
> Po co stwarzać sobie dokument, który i tak nic nie daje?
> Bo IMO
> | w tej sytuacji adopcja nic nie daje - ani dziecku ani TŻ ojca dziecka.
>
> No właśnie daje - poczucie bezpieczeństwa za młodu i później również
> chyba... świadomość, że przygarnęli Cię jak swoje własne i zaadoptowali.
A ja i tak uważam, że papierki to tylko makulatura...
> O poczuciu bezpieczeństwa mówisz to samo co ja, więc powinnaś się tu też
> zgodzić :-)
Papierek nie daje poczucia bezpieczeństwa.
> Równie dobrze można powiedzieć: Nikt nie uniknie od dziecka wyrzutów: Ja
> się na świat nie pchałem i nie prosiłem!... a to prawdą nie jest, że
> KAŻDY.
> Nadal obstaję przy swoim :-)
Nie każdy, bo są takie dzieci, co to rodzicom udało się je dobrze wychować.
:-)
> | Może to daje poczucie bezpieczeństwa, ze dziecko wie, że tatuś wróci o
> | konkretnej porze, ale takie samo poczucie bezpieczeństwa daje fakt, że
> tatuś
> | jest gdzieś (np. w pracy) i nie wiadomo, kiedy wróci, ale kocha swoje
> | dziecko.
>
> Eee, nie sądzę. Tatusia nie ma pół roku, nie wiadomo, kiedy wróci ale
> kocha dziecko? Nie sądzę, naprawdę...
Tu nie chodzi o pół roku, ale o prozaiczną sytuację: Mama siedzi w domu z
dziećmi, a mąż cały dzień pracuje. Wychodzi do pracy jak dzieci jeszcze
śpią, a wraca jak już śpią. Wiedzą, że tatuś jest, ale go nie widują... W
życiu mojej rodziny taka sytuacja trwała kilka lat.
> Nadal uważam, że fakt SAMEJ miłości rodzica do dziecka tego nie daje
> (np. Skoro mnie kocha, to czemu nie wrócił na moje przedstawienie, mecz,
> itd, itp)
Na takie ważne wydarzenia ojciec się pojawia... jak może, ale ważne jest to
by nie obiecywał, ze będzie, jak może się zdarzyć, ze nie przyjdzie.
> Nie mówimy o tłumaczeniu, że to czy tamto - ale o tym, co dziecko samo
> sobie myśli.
Tu się zgadzam...
> Ależ dziecko ZAWSZE potrzebuje tego poczucia... nie tylko wtedy, gdy
> zostało zachwiane - dlatego trzeba nawet w zwykłej rodzinie to mówić,
> okazywać, itd...
I tu też się zgadzam :-)
> | Wydaje mi się jednak, że tu chodzi bardziej o więź tatuś córka niż
> formalizm
> | adopcji przez TŻ tatusia.
>
> Eee, jak się uda, to i może obie razem będą przeciw tatusiowi stawać w
> sojuszu :-) Nikt nie mówi o formaliźmie NA POCZĄTKU wspólnego życia, ale
> wówczas, gdy znajdzie się wspólny język z dzieckiem...
Jak się już znajdzie wspólny język z dzieckiem - ma się z nim bardzo dobre
stosunki, jest nawiązana więź emocjonalna - to już formalizm adopcji jest do
niczego niepotrzebny.
> > Nie dam się przekonać. :-)
>
> No oki - jak się nie dasz, to nie ma sensu :-)
Tu się zgadzam :-)
> Ja myślę, że zrozumie - jeśli się będzie do niego próbowało trafić przez
> rozmowy.
> Myślę, że tak - naprawdę. A przynajmniej wypowie się na ten temat jakoś,
> bo przecież samo widzi, co się wokół niego dzieje i należą się jakieś
> wyjaśnienia.
> Tak, sądzę, że może się zgodzić, jeśli pokocha nową mamę.
hmm... nikt dziecku nie zastąpi prawdziwej matki... Może pokochać, ale
właśnie nie-mamę. Chociaż z drugiej strony nie ta matka, co urodziła, a ta
co wychowała... Jednak mama dziewczynka zmarła jak ta miała 7 lat. To dużo.
> Są dziewczyny, które mają fajne teściówki i nieprzymuszane mówią do nich
> mamo lub tato.
I to jest normalne, a mam wrażenie, że uważasz, że rzadko spotykane...
Jakoś adopcja przez teściową nie jest do tego potrzebna ;-)
> Są dzieci, które mają przybranych rodziców i nieprzymuszane mówią do
> nich mamo lub tato.
I nie trzeba obligować ich do tego papierkiem...
Hmm... Tak sobie pomyślałam, ze salma mogłaby wspomnieć coś o adopcji
dopiero jak córka jej TŻ zapyta się jej, czy mogłaby do niej mówić mamo.
> Nie możemy generalizować.
Hmm... to fakt.
> To jak, EOT, skoro nie przekonamy się? :-)
Jak chcesz... Ja tam mogę dalej dyskutować, ale może na temat nowych
tekstów, a nie tych o których już ustaliliśmy, że się nie przekonamy... :-)
> Pozdrawiam,
> didziak :-)
Również pozdrawiam
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|