Data: 2007-04-10 11:15:32
Temat: Re: Jak mówić żeby zachęcić a nie zniechęcić
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gocha" <g...@w...pl> napisał w wiadomości
news:evfq0h$fj6$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witam,
>
> Mam pytanie jak zachęcacie swoje dzieci do nauki? Czy jak się nie chcą
> uczyć to karacie, grozicie,....
> Ja mam bliźniaki w drugiej klasie i niezbyt idzie im w szkole, słabo
> czytają, słabo piszą, liczą na palcach. Pprzeraża mnie ich brak poczucia
> obowiązku szkolnego. Gdyby nie moje codzienne przeglądanie zeszytów i
> książek, to chyba zadania nie odrobiliby jeszcze ani jednego od początku
> swojej przygody ze szkołą. Prośby, groźby i karanie nie pomaga. Do tego
> teraz wyszła propozycja Pani wychowawczyni, aby pozostawić ich w drugiej
> klasie, bo w trzeciej sobie nie dadzą rady.
> Co robić? Jak zachęcić ich do nauki? Pomóżcie!!!!
Nie grozić i nie karać. Pilnować, żeby odrabiali. Sprawdzać czy odrobili.
Pomóc, gdy się zatną. Podobno w tym wieku dzieci tak mają, że "poczucie
obowiązku szkolnego" to dla nich abstrakcja. Nie u wszystkich, bo moja młoda
w zasadzie sama siada do lekcji, zapomina rzadko. Starszy w jej wieku
zapominał notorycznie i tylko "odrobiłeś lekcje??" zapalało mu lampkę, że
coś jest nie tak. Codziennie sprawdzałam drobiazgowo czy ma odrobione lekcje
do chyba 4 klasy. Do dziś (6 klasa) dzień bez sakramentalnego "lekcje
odrobione?" to dzień stracony. A i tak udaje mu się z zebrania na zebranie
powiększać kolekcję kropek, minusów i pał za nieodrobione zadania :-) A przy
tym jest jednym z najlepszych uczniów w klasie i nauczyciele nie mogą się go
nachwalić. Tak więc najważniejsza tu jest chyba Twoja konsekwencja i
poświęcony czas. I może wybierz się na rozmowę z pedagogiem/psychologiem.
Czasem spojrzenie osoby, która na co dzień ma "takie przypadki" w ilościach
hurtowych pomaga.
Powodzenia :-)
Agnieszka
|