Data: 2004-09-23 10:40:03
Temat: Re: Jak się zachować ?
Od: "Xena" <t...@l...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Basia Z. wrote:
> Użytkownik "Xena" :
> Na wyjeździe nie powstrzymam się jednak od powiedzenia publicznie
> czegoś w tym rodzaju :
> "X..,.bardzo chciał przyjechać ale nie miał z kim."
> Żeby ona tez odczuła ze mi również zrobiła przykrość.
>
> I na tym skończę - do sprawy wiecej wracać nie będę.
Basiu, a co Ci to da?
Popatrz na to przez pryzmat "tej baby". Twój małżonek ją obraził. Nie ma w
tym momencie znaczenia, czy słusznie się obraziła, czy nie, fakt jest
faktem, że słowa Twojego męża ją zabolały. Ma prawo nie miec ochoty zabierać
go do samochodu? Ma. A teraz Ty, kobiecie, która jest w poczuciu tego, że ma
całkowita rację zaczynasz robić wyrzuty, że biedny twój małżonek nie miał
jak jechać. Mnie osobiście na miejscu tej baby szlag jasny by trafił - skoro
facet ma na tyle tupetu, żeby mnie obrażać, to niech sam przyjdzie i
przeprosi a nie wysługuje sie żoną. Przeciez w jej (tej baby) mniemaniu ona
ma święte prawo być obrażona i Twoja wypowiedź tylko może zaognić sytuację
do tego stopnia, że przeprosiny małżonka nigdy nie zostaną przyjęte i
zostanie kwas.
Nabroił Twój TŻ, więc niech on poniesie konsekwencje. Rozumiem, że jest Ci
przykro, że nie może on z Toba pojechać, ale Twoim znajomi nie mają żadnego
obowiązku brać do _swojego_ auta Twojego TŻ i robią mu grzeczność zabierając
go.
Znaczy - chciałam powiedziec ogólnie tyle, że zwykle jak mam możliwość
zabrania kogoś do auta jadąc gdzieś, to to robię, ale k....ica mnie bierze,
jak słyszę potem wyrzuty innych osób, że mogłam zabrac kogoś a nie zabrałam,
zwłaszcza, że ten ktos nie wyraził żadnej wdzięczności za zabieranie go
innymi razami, był dla mnie niemiły, nie przyszedł poprosić, żebym go
zabrała itp. [1]
Chce ktoś d...ę wozić moim samochodem, to niech sie przynajmniej po częsci
dostosuje do panujących reguł, nie chce się dostosować - jego prawo, ale -
do diabła - niech nie ma pretensji. Nie podoba mu się, niech jedzie pkp,
pksem czymkolwiek, niech sobie samochód kupi, nie inmtetresuje mnie to, czy
go stać, czy nie, ja ciężko pracuję po to, żeby móc miec i utrzymac
samochód, więc ja nim rozporządzam.
Kurde, ale się uniosłam...
a i sygnaturka mi się wylosowała niczego sobie ;-)
[1] nie chodzi mi o wdzięcznośc materialną, wystarczy zwykłe "dziękuję", ale
nie wymuszone sytuacją, że przychodzi nastepny raz i człowiek nie ma jak
jechać
Pozdrawiam
Tatiana
--
Gdyby człowiek musiał zezwalać innym na to,
co toleruje u siebie, życie byłoby nie do wytrzymania.
/Georges Courteline/
|