Data: 2004-09-23 11:05:42
Temat: Re: Jak się zachować ?
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Xena" :
> Popatrz na to przez pryzmat "tej baby". Twój małżonek ją obraził. Nie ma w
> tym momencie znaczenia, czy słusznie się obraziła, czy nie, fakt jest
> faktem, że słowa Twojego męża ją zabolały. Ma prawo nie miec ochoty
zabierać
> go do samochodu? Ma.
Oczywiście - z tym się zgadzam w 100 %
> A teraz Ty, kobiecie, która jest w poczuciu tego, że ma
> całkowita rację zaczynasz robić wyrzuty, że biedny twój małżonek nie miał
> jak jechać.
Po pierwsze to wyrzutów robic nie będę.
Ale jak ktoś się ze wspólnych znajomych zapyta (no bo przeciez zjeżdża się
tam wiecej osób i się wszyscy znamy, ale tylko dwa samochody jada z
"naszego" kierunku) dlaczego on nie przyjechał - to powiem (oczywiscie bez
szczegółow) że nie miał jak dojechac i tyle.
Ponieważ jestem wredną, złośliwą bestią chciałabym aby to do niej dotarło.
Po prostu tylko tyle ze zrobiła przykrość również mi.
W tym wypadku jestem solidarna z moim mężem.
> Mnie osobiście na miejscu tej baby szlag jasny by trafił - skoro
> facet ma na tyle tupetu, żeby mnie obrażać, to niech sam przyjdzie i
> przeprosi a nie wysługuje sie żoną. Przeciez w jej (tej baby) mniemaniu
ona
> ma święte prawo być obrażona i Twoja wypowiedź tylko może zaognić sytuację
> do tego stopnia, że przeprosiny małżonka nigdy nie zostaną przyjęte i
> zostanie kwas.
Ja się z nią od tej pory widziałam kilka razy i słowem nie napomknęła ze
jest obrażona.
Dlatego tak bardzo mnie to zaskoczyło.
>
> Nabroił Twój TŻ, więc niech on poniesie konsekwencje. Rozumiem, że jest Ci
> przykro, że nie może on z Toba pojechać, ale Twoim znajomi nie mają
żadnego
> obowiązku brać do _swojego_ auta Twojego TŻ i robią mu grzeczność
zabierając
> go.
>
No ja to wszystko rozumiem.
I doskonale wiem że nie ma obowiązku nikogo zabierać.
Ze mną trochę inaczej - wyjazd jest służbowy, redakcja zwraca pieniądze za
dojazd i proszono aby jadący w tą samą strone zabierali jedni drugich, aby
dojazd wyszedł taniej.
Ale mojego męża to nie dotyczy, on jest spoza tego grona, niemniej na
dotychczasowych spotkaniach był, większość przyjeżdżła z drugimi połówkami.
> Chce ktoś d...ę wozić moim samochodem, to niech sie przynajmniej po częsci
> dostosuje do panujących reguł, nie chce się dostosować - jego prawo, ale -
> do diabła - niech nie ma pretensji. Nie podoba mu się, niech jedzie pkp,
> pksem czymkolwiek, niech sobie samochód kupi, nie inmtetresuje mnie to,
czy
> go stać, czy nie, ja ciężko pracuję po to, żeby móc miec i utrzymac
> samochód, więc ja nim rozporządzam.
>
> Kurde, ale się uniosłam...
>
Rany Julek, mam nadzieję ze jeszcze kiedyś mnie podwieziesz.
Pozdrowienia.
Basia
|