Data: 2004-05-07 08:09:35
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7cpiv$13p6$1@news2.ipartners.pl...
> O 5000 pisał Bishoop, któremu właśnie te 5000 nie wystarcza na godziwe
życie
> i w związku z tym wyjeżdża na rok.
>
> A ja osobiście myślę ze wszystko zalezy od tego co stanowi dla nas
> priorytet - być z rodziną, czy mieć pieniądze - i tyle.
Gdyby moj TZ powiedzial: 'sluchaj jest szansa, mozemy sie dorobic, moge
zyskac doswiadczenie, nauczyc sie jezyka, rozwijac sie, ale musze wyjechac',
to mocno zastanowilabym sie, zanim powiedzialabym NIE.
Bo w rodzinie, poza bliskoscia, liczy sie rowniez samorozwoj wszystkich ich
czlownkow. I jesli taki wyjazd moglby poprawic byt, ale przede wszystkim
wplynalby pozytywnie na psychike TZ, to zgodzilabym sie. Tak jak on sie
zgodzil na moje wyjazdy na dwie uczelnie, kazda w innym miescie.
Chyba na tym wlasnie polega zwiazek... Zeby rozumiec swoje pobudki,
pragnienia i wzajemnie sie wspierac w realizacji.
A jesli nawet jest taka sytuacja, ze facet wyjezdza, TYLKO po to, zeby
zarobic, ale to jest dla niego priorytetem (wychowanie - mezczyzna ma
utrzymywac) to tez jest to powod i to bardzo powazny.
Nie mozna zalozyc klapek na oczy i mowic, ze pieniadze to nie wszystko, bo
dla jednego pieniadze sa srodkiem platniczym, a dla drugiego warunkiem
utrzymania rodziny.
Kania
|