Data: 2016-06-21 23:10:09
Temat: Re: Jak walczyć ze strachem?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>>>>> ...jest w ich domowych suróweczkach i pierogach turlanych przez
>>>>> niewychodzące kociaki, he he.
>>>> Bardzo dobrze, że poruszyłaś ten aspekt - bo To są MOJE suróweczki
>>>> i pierogi, przeznaczone wyłącznie dla MOJEJ rodziny, jak również
>>>> to są MOJE, jak słusznie zaznaczyłaś, NIEWYCHODZĄCE, kociaki
>>> I zapewne Escherichia coli też Twoja, oswojona i niewychodząca.
>>> Nie wątpię przecież.
>> Nie jest to takie głupie, jak może się wydawać.
>
> Wiem, staram się głupot nie pisać.
Słusznie, po co komuś robić konkurencję. Trzeba żyć w zgodzie.
> Jednak tak do końca niewychodząca ona nie jest,
> bo przecież wyjść musi, no... mniejsza z tym skąd.
Ale z tymi co wyszły jest ciekawie. Badania wody na obecność E. coli
są inne niż wszystkie. Nie są ilościowe. Czyli nie sprawdza się
przekorczenia jakiejś normy podanej w ppm-ach czy czymś podobnym,
tak jak w przypadku zanieczyszczeń. Są jakościowe. Przyjmuje się,
że w "dużej próbce", nie pamiętam już czy 250ml, czy 100ml, ma nie
być ani jednej bakterii. Bo to niemal wszystko jedno, czy jest jedna,
czy tysiąc. Jedną bakterię wykryć trudno, więc najpierw stwarza się
jej przychylne warunki do życia, robi się jej tak, żeby miała jak
w, no... mniejsza z tym gdzie. Gdy znajdzie się choć jedna, zaraz
założy rodzinę, a tę wykryć już dużo łatwiej. W domowych warunkach,
to ja bym jednak nie zakładał, że jej nigdzie nie będzie. W kapustach,
w ogórkach, w pierogach.
Jarek
--
I zamiast zarazki dręczyć -- on karmił swoje zarazki
I ciągle się ich pytał: -- Nie zjecie, zarazki, kaszki?
No więc zarazki wciąż rosły, wpierw były jak turkucie,
Potem ogromne jak myszy latały po instytucie.
|