Data: 2011-10-03 09:43:17
Temat: Re: Jedzmy karaluchy, jedwabniki i świerszcze.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 01 Oct 2011 22:08:07 +0200, Paulinka napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>>>>>> W dodatku masz pojęcie o przecietnym "badylarzu" przejęte z zamierzchłej
>>>>>> epoki komunistycznej.
>>>>> Mój ojciec jest synem rolnika, który (uwaga!) na wsi miał swój sklep.
>>>>> Stworzył sobie w dwójnasób miejsce pracy. Znam prace na roli, chyba
>>>>> jednak bardziej niż Ty uprawiająca dla satysfakcji dynię, a nie ze
>>>>> zwykłej egzystencjalnej potrzeby.
>>>> Nie rozmawiam tutaj o moich kwalifikacjach rolniczych - choć moja rodzina
>>>> była rolnicza.
>>>> Rozmawiamy o RÓWNOŚCI badylarza i stoczniowca wobec państwa w sytuacji
>>>> BEZROBOCIA.
>>>> Nie możesz tlumaczyć, że państwo nie ma obowiązku wobec badylarza, bo on
>>>> ma, a wobec stoczniowca ma obowiązek, bo on ni ma.
>>> Tylko mi nie mów, ze rolnicy są opuszczeni. Nigdy wcześniej nie mieli
>>> tak dobrze. Serio.
>>
>> No więc jak to? - "badylarz" to DG, czy rolnik w końcu? Rozstrzygnij to z
>> panem, który tutaj uważa, ze skoro badylarz ma DG, to powinien zaplanować
>> ją tak, aby... itd :>
>
> Powinien był ubezpieczyć swój majątek, tak jak to czyni właściciel
> hurtowni guzików.
Widzę, że pani księgowa nadal nie rozumie, o czym rozmawia. Ponieważ nie
odróżnia warsztatu pracy od majątku.
--
XL
|