Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.internetia.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for
-mail
From: "bazyli4" <b...@p...nospam.onet.pl>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: KFC - Gandalf
Date: Mon, 18 Nov 2002 00:38:11 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 159
Message-ID: <ar9990$m8i$1@news.tpi.pl>
References: <ar8a6f$plv$1@news.onet.pl> <ar8ob2$d5c$1@news.tpi.pl>
<017301c28e7d$50ba7b90$1894573e@home68z1dftw81>
<ar9473$p6r$1@news.tpi.pl>
<025901c28e8c$98714180$1894573e@home68z1dftw81>
NNTP-Posting-Host: catvp61.ltk.com.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1037576290 22802 213.25.196.61 (17 Nov 2002 23:38:10 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 17 Nov 2002 23:38:10 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:135137
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Barbara Czaplicka" <b...@i...com.pl> napisał w wiadomości
news:025901c28e8c$98714180$1894573e@home68z1dftw81..
.
> Czyli jak?
Pozostając przy temacie kuchni minimalne dawki dla rosnących dzieciaków i
brak jakiegokolwiek szkolenia w szeroko pojętym "kucharzowaniu". Co prawda
nic by się nie działo, gdyby jedno z drugim czasami pod okiem kucharki
usmażyło jajecznicę czy zrobiło kanapki albo jakąś sałatkę, ale nie wolno,
Sanepid zabrania (czasami kucharki mają to w d... i jakoś chociaż
dziewczyny czegoś się nauczą, te gorsze kucharki Sanepidem skutecznie się
zasłonią).
> Czy odwiedzanie DD jest w jakis sposob zwiazane z Twoja praca?
Było. Badałem statystycznie choroby kręgosłupa młodzieży w wieku szkolnym
które pomieszkiwały w Domach Dziecka. Wpływ warunków na powstawanie
skolioz i dostępność korektywy w szkołach podstawowych dla dzieci z DD.
> Zawsze matecznik :-)
> Ale u nas to az strach decydowac sie na cos takiego, bo nigdy nie
wiadomo, jaki Ci kochane panstwo numer wytnie.
Jasne, czasami wydaje mi się, że celowo zniechęca, szczególnie do rodzin
adopcyjnych wielodzietnych, szczerze mówiąc nie mogę wpaść na dobry
pomysł, dlaczego... tym bardziej, że znam chętnych, którzy wzięliby się za
taką robotę nawet za 1/3 stawki DD. Byłoby ciężko, ale kto dzisiaj nie ma
ciężko...
> Twoj komentarz mowi sam za siebie [ten w poprzednim liscie]. Oznaczal
dla mnie ni mniej ni wiecej tylko rozczarowanie, ze dzieciaki
> nie poznaly sie na wlozonym wkladzie pracy i probie pokazania czegos
innego.
Nic z tych rzeczy. Post był polemiczny i dotyczył zmiany smaku. :-)
> Ciesze sie, ze nie zrobilam Ci przykrosci.
:-)))
> Widzisz, wg mnie, smak czegos nowego mozna docenic wowczas, gdy czlowiek
juz troszke podjadl, zatem moze poprobowac... ale w
> niewielkich ilosciach i w duzym wyborze, szczegolnie takie dzieci. One
po prostu od lat jedza w zasadzie to samo, przyrzadzone mniej
> lub bardziej smacznie, raczej mniej niz bardziej. Ale wlasnie to ZNAJA,
a zatem - nie boja sie...
Jest jeszcze druga strona medalu. Jak były małe, w tym bidulu akurat
ciągle była kasza, jak nie gryczana to jaglana, jak nie jaglana to manna i
apiat' oborotno. Teraz jeden z chłopców jest w gimnazjum, jedna z
dziewcząt dobiega matury a nie zjedzą nic, co ma w sobie kaszę, która była
im wmuszana na zasadzie albo to, albo do kąta... kurde... był koniec XX
wieku a metody jak z bolszewitskoj riewalucjii :-(
Chociaż ostatnio udało mi się:
Wydrążony razowy chleb, w to farsz z piersi kurzych, jaj, żółtego sera,
mielonej wołowiny, cebuli, czosnku, majeranku, natki pietruszki, natki
selera, czarnego pieprzu i kaszy gryczanej oraz topionego smalcu ze
skwarkami wraz z kilkorgiem przypraw zapieczony w folii.
Zjadły. A potem próbowały mi wmówić, że tam nie było kaszy. Czyli jednak
jest nadzieja na normalność.
> Zwroc uwage na to, jak wiele osob czytajacych i piszacych tutaj robi
wszystko 'na jedno kopyto', bo tak oceniam robienie calego
> szeregu potraw na bazie 'bulionu z kostki'. To po prostu ZAWSZE ma TAKI
SAM posmak. Cudow nie ma :( Nie zagluszy tego zadna z
> przypraw!
Masz rację. Ale z drugiej strony zrozum: eksperymentowanie to ryzyko. Ja
zostawiony na własnym mieszkaniu sam w wieku czternastu lat uczyłem się
gotować sam. Teraz znajomi twierdzą, że dobrze to robię, ale ile mi się
popaliło, ile razy na początkuc chodziłem głodny bo to, co zrobiłem
nadawało się do zsypu to tylko ja wiem, ale wraz byłem zacięty by książek
kucharkich używac jak najrzadziej, i udało się.
A niektórzy po prostu nie chcą chodzić głodni... albo z podbitymi oczami,
jak zupa będzie za słona, a niektórzy też nie traktują jedzenia jak
Savarin, ech...
> Hmmmm... tak jest tez dlatego, ze one same nie maja ciekawosci swiata.
Marni nauczyciele, marni wychowawcy, ktorzy nie potrafia tego
> w dzieciakach zaszczepic. Karnosc i posluch ponad wszystko, a jeszcze
pietno 'gorszosci'....w normalnej szkole...
Brat mojego ojca, wuj znaczy się, adoptował wiele lat temu parę dzieci.
Jakoś tak się dzialo, że w szkołach szybko dowiadywano się, skąd są. Co
raz więc musiały te dzieciaki szkoły zmieniać... i to nie tylko ze względu
na osąd rówieśników, ale i niektórych nauczycieli. Sam byłem świadkiem,
jak na lekcji wf nauczyciel po przepuszczeniu piłki darł sie na jedno z
takich dzieci: idź k.... po co stawiałem na bramce, i tak się do niczego
nie nadajesz, bękarcie etc.... wracaj znajdo tam skądeś przyszedł i takie
tam... ku aprobacie reszty klasy...
> ICH wyobrazen.
> Tak sie sklada, ze inna grupa, takze zbiorowisko Polakow z calego
swiata, robi Mikolaja dla dzieciakow z DD w Obornikach Sl. I tu
> udalo nam sie przelamac schemat, ze 'dyrekcja' wie lepiej, aczkolwiek
'dyrekcja' przez dwa lata usilowala nas w tym kierunku
> 'wychowac' :-)))
Mnie dyrekcje nie chciały w ogóle wpuszczać do środka, twierdząc, że
wszystko w porządku, wszystkie dzieci zdrowe :->>>
> Te upominki maja IM sprawic radosc, a nie latac dziury budzetu DD.
> To juz 3, albo nawet 4 lata...
To bardzo dobrze jest, że nie wszystkie bidule tak mają, jak niektóre
jeszcze moje, choć w ostatnich latach namówiliśmy nieco Holendrów (więcej
kasy większe mozliwości) aby podsyłali, co mogą, teraz trwa urabianie
dyrekcji, by się dary nie "rozchodziły" w niewiadomym kierunku :-(
Pzdr
Paweł
|