Data: 2006-04-07 13:52:09
Temat: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <4436630a$6@news.home.net.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz"
> >> Podejście rzadkie i godne pochwały.
> >>
> > Eee tam. Najwyżej zdroworozsądkowe. Gdyby nie przekonanie, że za
> > dokopanie Pani zapłaci dziecko...
> >
> Nie piszę o rezygnacji z dokopania. Rzadkim podejściem jest świadomość
> celu - wiedza, co jest w tej sytuacji najważniejsze a co poboczne.
>
Bo ja wiem? Matka się zabrała za dokształcanie chłopaka, nie wiem, czy
po analizie, czy odruchowo.
> >> Kluczowa jest imo odpowiedź na pytanie CZEMU nie umie. Odpowiedź powinna
> >> znać nauczycielka zerówki, lub przynajmniej wskazać sposoby jej
> >> uzyskania.
> >>
> > Sądząc po tym, że przez pół roku wszystko było świetnie, ośmielę się
> > zwątpić w oba powyższe.
> >
> Jak piszesz - znasz z trzeciej ręki. Dłuższa rozmowa z panią się przyda,
> bezpośrednie pytanie CZEMU należy zadać właśnie jej. Odpowiedź porównać z
> wiedzą z innych źródeł.
>
Ale ja z nią nie będę rozmawiał, bo musiałbym legitymację wyciągać.
> >> Jeżeli nie umie, to albo pani nie uczy jak należy, a wtedy w jej klasie
> >> takich nieumiatych będzie więcej,
> > A to jest dobry trop. Tego się mogę spróbować dowiedzieć.
> >
> Jak zauważyła kolorowa trop może być mylący. Warto spytać rodziców o dwie
> sprawy: ile czasu dzieci spędzają nad lekcjami i jak daleko jest posunięta
> rodzicielska pomoc. Założenie: nieumiatych brak -> pomoc sporadyczna, praca
> domowa maksymalnie przez godzinę wskazuje, że pani radzi sobie wcale dobrze.
> Częsta pomoc połączona z wyjaśnianiem i tłumaczeniem zagadnień, praca domowa
> przeciągająca się do kilku godzin oznacza, że ilość nieumiatych nie zależy
> od pracy nauczycielki.
>
To samo co Agnieszka - ta praca domowa to na pewno w zerówce? Kamil
chodził do przedszkola i żadnej nauki w domu nie było, a do jego
perzdszkolnej edukacji nie mam zastrzeżeń, nawet przeciwnie, chwalę.
> > Uhm. Jest jeszcze parę możliwości, bo tam sprawa jest bardziej złożona.
> > Nie czuję się upoważniony do wchodzenia w szczegóły.
> >
> Więc zasugeruję tylko kontakt z pedagogiem szkolnym.
>
Trzeba będzie przemycić w drugą stronę.
> > To ja wiem, gorzej z przekonaniem rodziców. Chłopak jest od Kamila
> > młodszy o pół roku, do pierwszej klasy miałby iść rok później, a z
> > powtarzaniem to już o dwa lata. I gdyby to tylko była kwestia wejścia
> > komuś z butami i ustawienia do pionu...
> >
> Raczej rzucenie luźniej uwagi, jakaś historia podobna do przytoczonej przeze
> mnie. Rodzice mają zasadniczo dwie obawy: wstyd przed otoczeniem i
> przekonanie, że pozwalając na repetę, potwierdzają iż dziecko mało zdolne i
> głupie (jakby pieczątkę przybijali). Otoczenie reaguje zadziwiająco
> obojętnie, serio, ludzie poświęcają naszym problemom o wiele mniej uwagi,
> niż się nam zdaje. A danie dziecku czasu, by do szkoły dojrzało (zakładając,
> że powodem jest niedojrzałość szkolna), to szansa, nie kara.
>
Jak wyżej. A co sądzisz o pomyśle, żeby Kamil za nauczyciela spróbował
porobić?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|