Data: 2015-10-05 10:11:34
Temat: Re: Kastrowanie kobiet polskich
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
FEniks wrote:
> W dniu 2015-10-04 o 13:29, niebieski pisze:
>> W dniu 04.10.2015 12:59, FEniks pisze:
>>> W dniu 2015-10-04 o 12:48, niebieski pisze:
>>>> W dniu 04.10.2015 12:36, FEniks pisze:
>>>>> W dniu 2015-10-04 o 08:19, krys pisze:
>>>>>
>>>>>> Bo zdecydowanie nie podobna mi się nowoczesna postawa, którą
>>>>>> obserwuję u
>>>>>> młodszego pokolenia:
>>>>>> Dziewczyna dzwoni do męża, że kilkanaście km od domu w szczerym polu
>>>>>> letnim
>>>>>> wieczorem samochód odmówił posłuszeństwa, a mąż na to "co ja ci na to
>>>>>> poradzę?" i sie rozłącza.
>>>>>
>>>>> I uważasz, że to obecnie norma lub coś powszechnego w związkach
>>>>> małżeńskich?
>>>>>
>>>>> Ewa
>>>>>
>>>> Patrząc na obecne tzw. "społeczeństwo", to nie jest nic nagannego.
>>>
>>> Tzn. na jaką grupę konkretnie patrząc?
>>>
>>> Ewa
>>>
>> Mam kontakt z młodszymi od siebie i czasem staram się zrozumieć ich tok
>> myślenia. Tylko tyle.
>
> Ciągle nie wiem, jaką grupę ludzi masz na myśli.
> I czy sądzisz, że 20, 30, 40 lat temu było o wiele mniej takich
> małżeństw, w których mężowie nie szanowali swoich żon lub nawet nimi
> pomiatali?
W tym przykładzie chodzi o brak szacunku i pomiatanie, tylko o postawę wobec
problemu najbliższej osoby. O stosunek mężczyzny do kobiety.
Nie znam wśród moich rówieśników oraz starszych żadnego, który tak by
postąpił.
Inny przykład: Kobieta ma problem czysto wymagający siły fizycznej. Prosi o
pomoc dwudziestoparolatka. Ten próbuje, po czym mówi "nie da rady" i tyle.
Pytam potem facetów dwadzieścia lat starszych od wspomnianego, co by zrobili
w takiej sytuacji - "prędzej bym ten kran ze ściany wyrwał, niż się poddał
na oczach kobiety". Taki tam brak równouprawnienia.
>
> Ewa
--
J
|