Data: 2003-04-23 20:14:59
Temat: Re: Kazdy ma takie 'cus' jak ja?
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Greg wrote:
[ciach'o]
> Po prostu lubie szukac dziury w calym - mnie nie dogodzisz i jeszcze sie
> taki (czlowiek) nie urodzil ;-)
"jeszcze się taki nie urodził co by Gregowi dogodził"
"jeszcze się taka nie urodziła..."
> Ja juz jakis czas temu zauwazylem (jeszcze przed poznaniem jakie
> Slowacki ma zdanie w tym temacie), ze czlowiek sie broni, poniewaz moze
> nie potrafic udzwignac odpowiedzialnosci jaka na niego w tym momencie
> spada. Mysle, ze to jest jeden z najczestszych powodow. Obok jest pewnie
> jakas (falszywa lub nie) skromnosc, te podejrzenia o jakich piszesz i
> cos jeszcze moze sie znajdzie.
"Odpowiedzialności" - MZ dobrze powiedziane, ale trzeba dodać (tzn.
tycztomek doda), że ta odpowiedzialność bardzo często jest generowana
poprzez (właśnie) pochwały. Najłatwiej zaobserwować to w pracy.
Przykład:
Przychodzi Prezes firmy X i mówi, że Greg jest najlepszy. W przeciętnej,
polskiej firmie zaczyna się spektalko-groteska ;), od razu znajduje się
grupka która chce udowodnić, że Prezes się myli ponieważ Greg to wcale nie
taki 'the-beściak', znajdą się też pojedyncze, żmijowate 'persony', ale
znajdzie się też Grupka zawiązująca z Gregiem koalicję (np. Grupka osób nie
lubiących i mających na "pieńku" ze żmijowatą opozycją). Kto dzwiga
odpowiedzialność? Greg oczywiście - reszta to rozgrywki. Jeżeli podczas
takich rozgrywek dojdzie do otwartej konfrontacji ("nuklearnej"), to ktoś
straci pracę - MZ Greg.
(wyjątek: Greg ma wyjątkowe nerwy, jest zdeterminowany i posiada tzw.
instynkt samozachowawczy).
>> Czy 'głośno' wypowiadane pochwały prowokują 'diabelsko' złośliwy los?
>
> Wyobraz sobie, ze nagle ktos puka do Twych drzwi i mowi Ci, ze od Ciebie
> zaleza losy swiata - miliardy oczu wpatrzone w Ciebie, pelne wiary, ze w
> Twojej mocy jest ocalic swiat. Moze jestes czlowiekiem ze stali, ale ja
> bym chyba nerwowo nie wytrzymal. Oczywiscie przyklad mocno
> przejaskrawiony, ale oddaje to o co mi chodzi.
Prezes b. często mówi mi podobne 'stalowe' rzeczy :)
(brrrr)
> Jest ta biernosc, czy jej nie ma? Oni w koncu chca czegos konkretnego -
> dajac pieniadze reaguje sie na ich oczekiwania. A co w sytuacji gdy oni
> pieniedzy nie chca?
> Pamietam jak podczas ktorejs nocy sylwestrowej podszedl do mnie jakis
> mlody kibic (byl starszy ode mnie, ale nizszy ;-P) i zaczal sie rzucac,
> poszturchiwac mnie i prowokowac. Co zrobilem? Zupelnie nic. Cos mu tam
> spokojnie odpowiadalem, a na koniec zyczylem Szczesliwego Nowego Roku
> ;-)
MZ bierność to zgoda na ich żądania - czyli jest.
>> Podsumowując: MZ cała sytuacja jest swojego
>> rodzaju grą w baseball: z jednej strony Bareja
>> rzucający piłkę z drugiej strony ja ze swoimi
>> 'kijkowato-dynamicznymi przychylnościami".
>
> Porownanie do gry jest MZ bardzo dobre. Rezyser faktycznie rzuca pilke,
> a widz jest odbijajacym. To czy odbicie bedzie dobre zalezy nie tylko od
> tego jak pilka zostanie narzucona, ale rowniez od tego jak ustawiony
> jest palkarz :-)
No to ja w Święta miałem dobry kijek, byłem dobrze ustawiony i nieźle
odbiłem (mnie odbiło :D).
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
|