Data: 2008-04-30 21:24:48
Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 30 Apr 2008 15:45:22 +0200, michal napisał(a):
> Ikselka wrote:
>> Wydaje mi się, że nieco spłycacie znaczenie miłości własnej.
>> Miłość własna, ta dobrze pojmowana, to zespół nastawień
>> konstruktywnych (nie bierne podziwianie i pozwalanie sobie na
>> wszystko) względem własnej osoby (nie tylko ciała). Czyli oczywiście,
>> jak pisał Michał, szacunek dla samego siebie też, ale i pozytywny
>> emocjonalny i fizyczny (tak tak!) stosunek do siebie, który wynika z
>> uznawania właściwych zasad i wzorców, które uznajemy, że spełniliśmy,
>> lub przynajmniej są one naszym celem i chcemy w tym kierunku siebie
>> zmieniać.
>
> Stosując niewłaciwe wzorce i zasady wcale nie musimy zmieniać pozytywnego
> stosunku do siebie. Projekcja i racjonalizacja nam w tym skutecznie pomogą.
Pewnie tak. Dlatego ważne jest, aby mieć właściwy, stały punkt odniesienia
- może nim być wiara, albo po prostu umiejętność identyfikacji dobra.
Ale i to zbyt wiele, bo do zachowania minimum wystarczą prymitywne
zdolności: odczuwanie bólu i umiejętność porównywania...
>
>> Wydaje mi się, że clue pojęcia MIŁOŚĆ WŁASNA jest AKCEPTACJA
>> AKCEPTACJI SIEBIE :-)
>
> Akceptacja akceptacji siebie, jest podobna do miłości do miłości własnej. :)
A co mi tam, może i tak, o ile skutkuje pozytywnie dla otoczenia ;-P
>
>> Powszechnym nastawieniem do ludzi akceptujących akceptację siebie jest
>> NIEAKCEPTACJA otoczenia.
>> Wręcz odnosze wrażenie, że ludzie generalnie SIEBIE SAMYCH nie
>> akceptują, więc spotkanie z takim indywiduum jak ja powoduje złe
>> nastawienie, w najlepszym razie reakcje typu "podnoszę lupę i
>> podziwiam" :-)
>
>> Nie dam się zmienić nikomu. Ja ciężko pracuję na swoją akceptację.
>> Czyjaś niemożność nie jest w stanie mnie zniechęcić, przeciwnie - to
>> ja będę takiemu człowiekowi tym mocniej pokazywać wzorzec, dla jego
>> własnego dobra: może wreszcie zrozumie, że można, po prostu i
>> zwyczajnie można i TRZEBA siebie zakceptować, podziwiać, kochać.
>> Kiedy się to osiągnie (a łatwo nie jest), wtedy "okaz" taki jak ja
>> przestanie dziwić :-)
>
> A do czego taka postawa może doprowadzić? Bo jeśli to prawda, że Twoje
> samouwielbienie (miłość do miłości własnej - to dobre określenie, podoba mi
> się)
Nie, to nie to samo.
> powoduje brak akceptacji otoczenia
...powiedzmy fragmentów otoczenia, az tak źle nie jest.
> - to wygląda na to, że jak już
> wszyscy znajomi Ciebie poznają od tej strony, będziesz w końcu osamotniona.
Znajomi mnie znają, jak sama nazwa wskazuje :-)
> Ale jeżeli dalej będziesz się zastanawiać nad tym, dlaczego tak jest i
> dojdziesz kiedyś do wniosku, że może to wcale nie dlatego, że otoczenie jest
> zawistne i nie akceptujące siebie - to jakieś światełko w tunelu być może
> zaświeci... :)
Fragment, fragment otoczenia, bardzo szczególny fragment.
>
>> Co mi daje moja postawa?
>> Nie przyjemność z patrzenia w lustro - tak mogą pomyśleć zawistnie
>> tylko osoby nie akceptujące siebie ;-P
>
>> Dzięki patrzeniu w lustro widzę, jak się zmieniam - mam świadomość
>> ulotności.
>
> Rzetelną kontrolę zmian zwykło się nazywać weryfikacją. Konfrontowaniem
> podejmowanych decyzji z przyjętymi zasadami. Przy weryfikacji swoich
> poczynań zalecałbym ostrą krytykę zamiast zachwytu za wszelką cenę..
Dlaczego za wszelką cenę? Skoro tę weryfikację przeprowadzić można znacznie
wcześniej, a decyzje/poczynania wprowadzać w życie już po niej, tak jak
jest w badaniach naukowych: najpierw następuje opracowanie teoretyczne,
potem symulacja procesu, a potem dopiero właściwe działanie. Po tym już
tylko można być zadowolonym. Żyję już na tyle długo, że mam bogaty bagaż
doświadczeń, służących mi jako odpowiedniki symulacji. Bazuję na nich, nie
muszę już się weryfikować przy każdej nowej decyzji/poglądzie/geście.
>
>> Poza lustrem widzę pięknych (jak ja ;-P) ludzi, którzy też się
>> starzeją, zmieniają, brzydną - a mimo to ich kocham, jak siebie :-)
>
> To są Ci sami, co Ciebie nie akceptują?
>
>> Jak z tym jest u Was?
>
> Raczej odwrotnie. U mnie.
Czyli co, wokół Ciebie ludzie są okropni, wcale się nie starzeją, nie
zmieniają i nie brzydną, a Ty ich nie akceptujesz? Eeeee, coś chyba nie
tak.
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|