Data: 2008-05-01 15:17:20
Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 01 May 2008 16:35:23 +0200, medea napisał(a):
> I naprawdę masz takie refleksje tylko i wyłącznie na podstawie
> obserwacji internetowych? Śmiem wątpić, bo pamiętam Twoje wypowiedzi (na
> innych grupach) świadczące o czymś zupełnie innym - że to w realu
> spotyka Cię nieżyczliwe nastawienie do Twojej szczęśliwej osoby.
A to tak - ale tylko ze strony kobiet, o tym właśnie pisałam "w innych
grupach". Objaw "zadziobywania" - tyle że im się nie udaje. Oczywiście nie
piszę tu o kobietach - bliskich znajomych, bo one akurat sa identyczne, jak
ja ;-P
> Zresztą mam taką teorię, może trochę z rękawa wziętą i z mojej wrodzonej
> intuicji, że w internecie lgniemy do tego samego rodzaju ludzi, z jakimi
> zadawalibyśmy się/ kolegowalibyśmy się w realu.
Tylko że w internecie jest większa rozpiętość błędu, niż w "realu" - w
internecie nie ma możliwości na bieżąco interpretować kogoś jako całości -
łatwo jest się skupić na jednym jedynym zdaniu, sformułowaniu, które się
nam nie podoba - tak właśnie jak tutaj, gdzie powszechną (o tak)
dezaprobatę budzi moje ulubione słówko "samouwielbienie"... i to nawet u
mężczyzn, weźmy np. Michała ;-P
>> I tu jest właśnie wilk pogrzebany: jedno małe słówko "zbyt" :-)))
>> Bo powiedzże mi, kto i gdzie ustala, ile jest "w sam raz"? - tym sterują
>> tylko indywidualne odczucia ludzi :-D
>>
>
> Właściwie źle się wyraziłam. Powinnam była napisać "jakakolwiek
> manifestacja". Człowiek kochający siebie/żyjący w zgodzie ze samym sobą
> po prostu _emanuje_ szczęściem. I to nikogo zdrowego w oczy koleć nie
> powinno.
Czyli w internecie taka "emanacja" nie jest możliwa. Bo skoro pisanie o
gotowaniu zupy czy pieczeniu drożdżówki budzi (a doskonale wiesz, że w moim
przypadku budzi) już taaaakie emocje, to co dopiero, jak człowiek wprost
napisze, że mu się to WSZYSTKO po prostu UDAJE, a jeśli nawet czasem nie,
to i tak jest z siebie ZADOWOLONY, bo w końcu drożdżówka nie jest w tym
wszystkim najważniejsza, lecz samo pieczenie i to, co można robić przy tym
i komu (ho ho!) :-DDD
Najważniejsze, to się nie wychylać ponad przyjęte reguły wśród.. szarych
ludzi bojących się nawet szeptem stwierdzić: jestem wspaniały jaki jestem.
Dobrze się domyślam?
Ale to nigdy nie będzie moją zasadą, sorry, nawet jeśli zostanę sama na
środku pustego netowego placu - będę przynajmniej wiedziała, kto tu tak
naprawdę jest szary i że na pewno nie jestem to ja :-)
Bo ja jestem: piękna, mądra, inteligentna, szalona, kochana, kochająca, mam
dużą wiedzę, piękne dzieci, wspaniałą rodzinę - WSZYSTKO TO mi się udaje
teraz, i nawet kiedy, być może, dożyję późnego wieku. Czy naprawdę nikt tu
nie rozumie, o czym ja cały czas piszę? Że nie mówię np. o zgrabnej pupie
(nie narzekam, swoją drogą)? Nie do wiary... Ci, co rozumieją, chyba po
prostu milczą, a widzę, że sporo osób w tej sprawie milczy - i to mnie
(łał!) pociesza :-)
PS. Czytałaś "Pollyannę"? Mam z nią wiele wspólnego. Albo i wszystko.
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|